Kierowcy F1 wypowiadają wojnę prezydentowi FIA?

05.07.0500:00
Marek Roczniak
653wyświetlenia
Podczas ostatniego weekendu we Francji pojawiły się doniesienia na temat niepokojącej rozmowy telefonicznej, jaka podobno odbyła się pomiędzy jednym z szefów Grand Prix Drivers Association (GPDA), Davidem Coulthardem i prezydentem FIA, Maxem Mosleyem. Z przecieków do prasy wynikało, że Mosley zagroził wycofaniem wsparcia dla propozycji GPDA odnośnie poprawy bezpieczeństwa kierowców, gdyż nie spodobało mu się okazane przez członków tej organizacji wsparcie dla propozycji firmy Michelin, dotyczącej wstawienia szykany na torze Indianapolis. Kierowcy nie chcieli jednak doprowadzić do publicznego wywlekania brudów, dlatego nie chcieli zdradzać dziennikarzom żadnych szczegółów. Zamiast tego postanowili spotkać się z prezydentem FIA w najbliższy piątek na torze Silverstone, by przy okazji dyskusji nad poprawą bezpieczeństwa wyjaśnić całą sprawę.

W międzyczasie Coulthard udzielił wywiadu gazecie The Times, w którym skrytykował wprowadzone w ostatnich latach przez FIA nowe przepisy - jednookrążeniowe kwalifikacje, obniżanie pozycji startowej za wymianę silnika i jeden zestaw opon na cały wyścig. Według Szkota, a także wielu innych kierowców i fanów F1, przepisy te niesprawiedliwie karzą kierowców, którzy niejednokrotnie nie z własnej winy muszą albo wyjeżdżać wcześnie na tor podczas kwalifikacji, co utrudnia im wywalczenie wysokiej pozycji startowej, albo rozpoczynać wyścig z odległej pozycji z powodu awarii silnika na treningach, albo jechać na bardzo zniszczonych oponach do końca wyścigu.

W sprawie obecnych kwalifikacji głos zabrał także Mark Webber, który w ostatnim wyścigu pomimo problemów z wysoką temperaturą w kokpicie postanowił dojechać do mety, aby mieć zapewniony jak najpóźniejszy wyjazd na tor podczas kwalifikacji do kolejnego wyścigu. W efekcie doznał poparzenia skóry na biodrze. "To była cholerna męczarnia. Gdyby nie te pie***one kwalifikacje, jakie mamy obecnie, nie musiałbym dalej jechać", powiedział sfrustrowany Australijczyk.

Mosleyowi nie spodobała się oczywiście tak otwarta krytyka. W jego opinii zespoły są w takim samym stopniu odpowiedzialne za zaakceptowanie zarówno jednookrążeniowych kwalifikacji i obniżania pozycji startowej o 10 miejsc za wymianę silnika w 2002 roku, jak i jednego zestawu opon na cały wyścig w 2004 roku. "Każdy kierowca, któremu nie podobają się przepisy na sezon 2005, powinien być może najpierw zapytać się swojego zespołu, a nie FIA, dlaczego jego opinia nie została wzięta pod uwagę". Ponadto Mosley stwierdził, że ostatnia wypowiedź Coultharda dla brytyjskiej prasy uniemożliwia spokojną dyskusję nad poprawą bezpieczeństwa, tak więc odwołał zaplanowane na najbliższy piątek spotkanie z kierowcami na torze Silverstone.

W odpowiedzi na tę decyzję, GPDA wystosowała otwarty list do prezydenta FIA, w którym wyraża zaniepokojenie sugerowanym wycofaniem wsparcia dla swoich inicjatyw, mających na celu poprawę bezpieczeństwa. GPDA zarzuca także Mosleyowi, że próbował wyperswadować udział jej delegacji w ostatnim spotkaniu Światowej Rady Sportów Motorowych w Paryżu. "GPDA jest przekonana, że zagadnienia dotyczące bezpieczeństwa są sprawą najwyższej wagi i jest zawiedziona, że nie otrzymała pełnego wsparcia ze strony prezydenta FIA w tej kwestii".

Pod listem GPDA podpisali się: Rubens Barrichello, Jenson Button, Takuma Sato, Fernando Alonso, Giancarlo Fisichella, Mark Webber, Nick Heidfeld, Juan Pablo Montoya, Kimi Raikkonen, Jacques Villeneuve, Felipe Massa, Jarno Trulli, Ralf Schumacher, Tiago Monteiro, Narain Karthikeyan, Patrick Friesacher, Christian Albers, Pedro de la Rosa, Robert Doornbos, Anthony Davidson, Ricardo Zonta i Alex Wurz. Zabrakło jedynie podpisów Michaela Schumachera i kierowców Red Bull, co zwłaszcza w przypadku Coultharda jest dosyć dziwne, gdyż wszystko zaczęło się w końcu od jego rozmowy z Mosleyem. Najciekawsze jest jednak to, że swoje poparcie wyraził tym razem drugi kierowca Ferrari, Barrichello. Teraz pozostaje nam tylko czekać na odpowiedź FIA.

Źródło: GrandPrix.com, pitpass.com