Champ Car: Stoddart optymistą po odejściu z F1

52-letni Paul Stoddart jest zadowolony z rezultatów swego zespołu w Champ Car i wspomina F1
09.07.0722:20
Mariusz Karolak
1771wyświetlenia

W 1985 roku na torach Formuły 1 pojawił się włoski zespół Minardi. Pod koniec sezonu wyścigowego 2005 zespół ten przeszedł w ręce firmy Red Bull GmbH. Dotychczasowy właściciel, Australijczyk Paul Stoddart, wielki fan wyścigów samochodowych, po rocznej przerwie postanowił zaangażować się w wyścigi open-wheel za Oceanem. Wykupił jeden z zespołów startujących w Champ Car i zmienił jego nazwę na Minardi Team USA. Wcześniej, przez 5 lat Stoddart był szefem podupadającego zespołu Minardi.

Zespół Minardi w Formule 1 nie osiągnął wiele, nigdy nie zdobył mistrzostwa, przez 21 sezonów żaden z jego kierowców nigdy nie stanął nawet na podium. W czasie Grand Prix Wielkiej Brytanii Stoddart był pytany o wspomnienia związane z jego udziałem w cyrku F1. Australijczyk uśmiechnął się i odparł, że stajnia kierowana przez niego to był po prostu zespół ludu. W gruncie rzeczy jest to słuszne stwierdzenie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że przez cały ten czas jego ekipa była właściwie bez grosza i w cieniu takich potentatów jak Ferrari czy McLaren, które w porównaniu z Minardi były po prostu gigantami.

W tym roku Minardi startuje w Champ Car World Series. Zespół ma na koncie już jedno zwycięstwo. W sześciu pierwszych wyścigach zanotował już pięć wizyt na podium i duży w tym udział byłego członka ekipy Minardi jeszcze z czasów F1, kierowcy Roberta Doornbosa. W kwalifikacjach do ostatniego wyścigu - Grand Prix Toronto zespołowi Minardi nie poszło zbyt dobrze, ale 52-letni Stoddart mimo wszystko zachowuje optymizm.


Nawet gdy nastają złe dni, jestem w pełni zrelaksowany. To zupełnie inny poziom stresu niż w Formule 1, gdzie jest za dużo polityki. Tam musiałem walczyć o utrzymanie swojej własnej opinii, a tutaj nie czuję potrzeby aby to robić. Seria Champ Car jest zupełnie inaczej prowadzona i są to dobre wyścigi.

A co w tym dobrego? Nie trzeba na przykład mieć niebotycznego budżetu. Mamy teraz wszyscy te same auta, a więc są to mistrzostwa kierowców i inżynierów, a nie 'nuklearna' walka o to kto będzie miał największy budżet. Nie chcę nic ujmować Formule 1 - są to oczywiście najlepsze samochody na tej planecie. Ale mają też swoją cenę, liczoną w miliardach, a nie w setkach milionów dolarów. Tymczasem tutaj, w Champ Car można odnieść zwycięstwo mając 10 milionów dolarów - taki budżet wystarczy na wystawienie dwóch aut.

Gdy jesteś wystarczająco młody i dość szybki, nie masz pieniędzy. A kiedy jesteś już nieco starszy wiekowo i wystarczająco brzydki, stajesz się właścicielem zespołu wyścigowego. - zażartował Stoddart, który niegdyś sam startował w wyścigach samochodów turystycznych w swym rodzinnym kraju.

Oficjalny komunikat prasowy Minardi po pierwszym wygranym wyścigu rozpoczynał się od słów wypowiedzianych przez Stoddarta: Ale za****sty wyścig! Po zwycięstwie przyszedł czas na świętowanie. Sukces zbiegł się w czasie z urodzinami Keitha Wigginsa, jednego ze współwłaścicieli zespołu, który niegdyś też miał własną ekipę w F1. Nadarzyła się okazja, aby Stoddart wziął ciasto i umieścił je na twarzy Wigginsa.

To prawdziwa indywidualność. To ważne, aby mieć takich ludzi wokół siebie, zwłaszcza gdy jesteś w biznesie, w którym jest spora presja. - powiedział Anglik Dan Clarke, drugi kierowca Minardi o Stoddarcie.

Źródło: TheStar.com

KOMENTARZE

7
rannt
10.07.2007 09:04
zgadzam się khey, takich serii jak CCWS jest kilka, co najmniej GP2 z bardziej prestiżowych (zresztą poprzednio Stoddard twierdził, że CCWS nie należy porównywać do F1 tylko do GP2), ale świetnie, że CCWS ma tylu fanów. Magia technologicznego szczytu jest nieodparta - ale ma swoją cenę i w kasie i w ciekawości wyścigów. Sam ostatnio coraz częściej oglądam GP2, bo dużo tam fajnej akcji. Panie Stoddard - all da best w CCWS, to miejsce dla rasowych ścigaczy (a nie rasowych managerów i speców od pozyskiwania sponsorów).
khey
10.07.2007 07:59
No tak ze wszystkim się zgadzam i życzę Stoddartowi jak najlepiej, ale musicie przyznać iż mimo że jest dużo polityki układów i ogromne koszty to coś magicznego ciągnie nas do formuły jeden (i to nie jest tylko osoba Roberta). Chęć obejrzenia najlepszych kierowców globu w najbardziej zaawansowanych technologicznie bolidach na Ziemi jest jak magnes i nie doświadczysz tego oglądając Champ Car.
Provo
10.07.2007 07:22
Stodard to człowiek z pasją i wiele razy dawał szansę na debiut w F1 młodym kierowcą! F1 to niezaprzeczalnie królowa sportów motorowych, ale trochę za duzo polityki (układów), a mało prawdziwego ścigania i często dominacja zespołów z kasą (Ferrari i Maki), które są poza zasięgiem reszty, natomiast ChampCar to w naprostrzej formie wyścigi, z wyprzedzaniem i szansą na podium prawie wszystkich zespołów. Powodzenia Stodi!!!!!
wojtassss
10.07.2007 06:55
Powiem szczerze, ze ogladajac w niedziele wyscig F1 na Silverstone i CCWS w Toronto jestem pod wrazeniem tego drugiego. Emocje do samego konca, mnóstwo wyprzedzania, poprostu super. .....i nie jezdza w kolko:P
im9ulse
10.07.2007 04:52
poczciwy czlek z tego Stoddarta... "To zupełnie inny poziom stresu niż w Formule 1, gdzie jest za dużo polityki. Tam musiałem walczyć o utrzymanie swojej własnej opinii, a tutaj nie czuję potrzeby aby to robić. Seria Champ Car jest zupełnie inaczej prowadzona i są to dobre wyścigi”." bardzo dobra sentencja...trafna i oddajaca stan rzeczy. CCWS to poprostu cholernie ciekawe wyscigi ,bez tego calego "gowna" jak w F1...
Rebel
09.07.2007 11:27
Robi to co lubi, a na dodatek dobrze mu w tym idzie więc po co ma siedzieć w F1 i zajmować ostatnie miejsca skoro może wygrywać wyścigi w Champ car. Życzę mu powodzenia!! ;))
marrcus
09.07.2007 10:12
i dobrze że znalazł sobie miejsce gdzie może sie skupić na wyścigach, a nie na kasie, nowych spoilerach ...