Max Verstappen zgarnia pełną pulę w Grand Prix Emilii-Romanii

Bez Ferrari na podium - Leclerc dopiero szósty, Sainz znów odpada na początku rywalizacji.
24.04.2216:44
Maciej Wróbel
4138wyświetlenia
Embed from Getty Images

Max Verstappen nie dał szans rywalom podczas tegorocznej edycji Grand Prix Emilii-Romanii. Holender prowadził przez pełen dystans wyścigu, co z pewnością nie było marzeniem licznie zgromadzonych fanów Ferrari. Sergio Perez finiszował jako drugi, zapewniając Red Bullowi cenny dublet, a podium uzupełnił Lando Norris, który zyskał na błędzie Charlesa Leclerca w końcowej fazie wyścigu.

Wymarzony start Red Bulla, koszmar Sainza trwa


Do czasu startu niedzielnej rywalizacji opady zdążyły ustać, jednak zawody rozpoczęły się na dość mokrej nawierzchni. Tym razem Verstappen ruszył znakomicie, a nawiązał do niego Sergio Perez, który błyskawicznie awansował na drugie miejsce, przed Charlesa Leclerca. Na domiar złego dla kibiców Ferrari, Leclerc stracił jeszcze jedną pozycję, na rzecz Lando Norrisa.

Jeszcze gorzej sprawy miały się u drugiego z kierowców Scuderii - Carlosa Sainza. Hiszpan po raz drugi z rzędu przedwcześnie zakończył rywalizację, tym razem po kolizji z Danielem Ricciardo i Valtterim Bottasem! Obrót na wyjściu z Tamburello zaliczył także Mick Schumacher. Ci trzej ostatni kontynuowali zmagania, lecz Sainz ponownie musiał wycofać się z wyścigu na bardzo wczesnym jego etapie, a na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa.

Na kłopotach kierowców z czołówki skorzystali Kevin Magnussen i George Russell. Duńczyk awansował z ósmego na piąte miejsce, za Verstappena, Pereza, Norrisa i Leclerca. Jeszcze lepiej start wyszedł Russellowi, który startując z jedenastego pola już na pierwszym okrążeniu zdołał awansować na miejsce szóste.

Kierowcy powrócili do ścigania na piątym kółku. Leclerc szybko pokazał się w lusterkach Lando Norrisowi, jednak nie był w stanie od razu skutecznie zaatakować kierowcy McLarena. Verstappen tymczasem oddalił się od Pereza na niemal dwie sekundy. Za czołową czwórką spokojny wyścig jechał Magnussen, a czołową dziesiątkę uzupełniali Russell, Bottas, Vettel, Tsunoda i Stroll. Sekundę za Strollem podążał Hamilton, który tuż po restarcie zdołał skutecznie zaatakować Fernando Alonso.

Ten ostatni po raz kolejny musiał przełknąć gorzką pigułkę. W bolidzie dwukrotnego mistrza świata urwał się kawałek pokrywy silnika, co było następstwem kontaktu z bolidem Micka Schumachera na pierwszym okrążeniu. Uszkodzenia okazały się na tyle poważne, że drugi z Hiszpanów także musiał wycofać się z rywalizacji. Chwilę później Charles Leclerc wlał nieco nadziei w serca tifosich wyprzedzając Lando Norrisa na dojeździe do Tamburello i awansując na trzecie miejsce.

Slicki wchodzą do gry


Kilka kolejnych okrążeń upłynęło pod znakiem odrabiania strat przez kierowców Mercedesa. Lewis Hamilton trzymał się tuż za plecami dziesiątego Lance'a Strolla, lecz uwaga widzów skupiona była na walce o piąte miejsce - George Russell przez kilka okrążeń wywierał presję na Kevinie Magnussenie, jednak kierowca Haasa świetnie się bronił. Na dwunastym kółku Brytyjczyk wyprzedził na moment Magnussena w pierwszym zakręcie, lecz pojechał nieco zbyt optymistycznie i powrócił na szóste miejsce.

Magnussen ewidentnie nie miał jednak tempa, stąd skuteczny manewr Russella był kwestią czasu. Doszło do niego w dość nieoczywistym miejscu - Variante Alta. Wkrótce potem Magnussen stracił także i szóste miejsce, spadając za Valtteriego Bottasa. W tym momencie tor zaczął mocniej przesychać, a oczekiwany deszcz nie nadchodził. Jako pierwszy postanowił zaryzykować McLaren, ściągając po pośrednie opony jadącego na przedostatniej pozycji Daniela Ricciardo.

Australijczyk szybko zaczął wykręcać mocne czasy, co nie umknęło uwadze konkurencji. Błyskawicznie do boksów zaczęli zjeżdżać kolejni kierowcy - Vettel, Gasly, Perez, a po nich cała reszta. Niezbyt udany był postój w wykonaniu Ferrari - Charles Leclerc co prawda wyjechał tuż przed Sergio Perezem, ale ten zdołał do tego czasu dogrzać swoje ogumienie i bez problemu uporał się z kierowcą Scuderii w szykanie Villeneuve'a. Dużo czasu w boksach stracił także Valtteri Bottas, lecz szczęśliwie dla Fina utrzymał się on na szóstej pozycji.

Pełna dominacja Verstappena w domu Ferrari


Leclerc szybko odzyskał rezon i po dwóch okrążeniach znalazł się znów tuż za plecami Sergio Pereza. Ze względu na niedostępność systemu DRS zadanie nie było jednak tak proste, jak choćby w sobotnim sprincie. Co zaskakujące, pojedynek kierowców Ferrari i Red Bulla nie potrwał długo. Na 24. kółku Perez podkręcił tempo, zaliczając najszybsze okrążenie wyścigu, oddalając się tym sposobem od Leclerca na ponad 1,5 sekundy. Na 32. kółku na niespodziewany manewr zdecydował się McLaren, zakładając Danielowi Ricciardo świeży komplet twardych opon.

Na 34. okrążeniu dyrekcja podjęła ważną decyzję o udostępnieniu kierowcom systemu DRS. Na tę wiadomość z całą pewnością czekali kierowcy z pozycji 10-14, na których w niewielkich odstępach podróżowali kolejno Stroll, Ocon, Albon, Gasly i... Hamilton. Brytyjczyk po rundzie postojów w boksach nie mógł znaleźć sposobu na Pierre'a Gasly'ego, który sam utknął z kolei za Alexandrem Albonem. W międzyczasie Ocon otrzymał karę doliczenia pięciu sekund za niebezpieczny wyjazd ze stanowiska serwisowego, więc każdy z kierowców za nim wirtualnie znajdował się o jedno oczko wyżej.

Dostępność systemu DRS zarówno u Gasly'ego jak i Hamiltona sprawiała, że sytuacja pomiędzy nimi nie ulegała zmianie, a tymczasem zza ich pleców zaczął wyłaniać się... lider wyścigu, Max Verstappen. Tym sposobem na początku 41. kółka mogliśmy być świadkami dublowania Lewisa Hamiltona przez Maxa Verstappena, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się być scenariuszem z gatunku science-fiction. Na 48. kółku doszło do zmiany na miejscu ósmym - Yuki Tsunoda udanie zaatakował Kevina Magnussena na dojeździe do pierwszego zakrętu.

Ferrari widząc, że nie jest w stanie zaatakować Red Bulla, postanowiło na 50. okrążeniu spróbować zawalczyć z Verstappenem przynajmniej o dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie, ściagając Leclerca po miękkie opony. Manewr ten w wykonaniu Ferrari nie sprawdził się w stu procentach, bowiem Leclerc wyjechał z pit lane tuż za Lando Norrisem. Dodatkowo Red Bull postanowił odpowiedzieć Ferrari, ściągając Sergio Pereza na kolejnym kółku, a na 52. po softy zjechał także lider, Max Verstappen.

Szokujący błąd Leclerca!


Leclerc szybko uporał się jednak z Norrisem i równie szybko dogonił Pereza, co początkowo zwiastowało kolejną rundę pojedynku pomiędzy nimi. Tylko początkowo, bowiem na 54. okrążeniu Leclerc niespodziewanie popełnił błąd w Variante Alta! Lider mistrzostw świata zbyt agresywnie zaatakował krawężnik na wejściu w szykanę, po czym zaliczył obrót, a następnie wpadł na bandę. Szczęśliwie dla kierowcy Ferrari nie doszło w jego bolidzie do poważniejszych uszkodzeń, choć konieczna była nadprogramowa wizyta u mechaników, przez co Leclerc powrócił do rywalizacji dopiero na 9. pozycji...

Najniższy stopień podium odziedziczył Lando Norris, tymczasem Monakijczyk po powrocie na tor szybko uporał się z Kevinem Magnussenem i wskoczył na ósmą lokatę, choć i tak marne było to pocieszenie dla kierowcy, który chciał na Imoli walczyć o kolejną wygraną. Świetny wyścig jechał natomiast Yuki Tsunoda, który awansował na szóste miejsce po wyprzedzeniu Sebastiana Vettela. Symboliczny pojedynek rozpoczął się tymczasem na pięć kółek przed końcem na pozycjach 4-5. Do George'a Russella doskoczył bowiem Valtteri Bottas, który prezentował znacznie lepsze tempo od kierowcy Mercedesa.

Zawodnik Alfy Romeo nie zdołał jednak przeprowadzić skutecznego ataku na Brytyjczyka. Charles Leclerc wyprzedził natomiast Sebastiana Vettela i Yukiego Tsunodę, awansując na szóste miejsce i były to ostatnie zmiany w układzie czołowej dziesiątki. Max Verstappen przeciął linię mety piętnaście sekund przed Sergio Perezem, a dopiero 19 sekund za Meksykaninem, na trzeciej pozycji, finiszował Lando Norris. Russell obronił czwarte miejsce przed Bottasem, dopiero szósty finiszował niepocieszony Leclerc, a za nim punktowaną dziesiątkę zamknęli Tsunoda, Vettel, Magnussen i Stroll, co oznacza pierwszą zdobycz punktową dla zespołu Astona Martina.

Dzięki dzisiejszej wygranej Max Verstappen awansuje na pozycję wicelidera mistrzostw, redukując znacznie stratę do prowadzącego Leclerca, która wynosi obecnie 27 punktów. Trzeci ze stratą pięciu punktów do Holendra jest obecnie Sergio Perez, który o kolejne pięć oczek wyprzedza George'a Russella. Czołową piątkę zamyka Carlos Sainz, który ma tylko trzy punkty przewagi nad Lando Norrisem. Dopiero siódmy jest Lewis Hamilton, któremu po piętach depcze... Valtteri Bottas.

W tabeli konstruktorów Ferrari naturalnie pozostaje liderem, choć przewaga stajni z Maranello nad Red Bullem stopniała do zaledwie jedenastu punktów. Na trzecie miejsce spada Mercedes, na czwartym miejscu umacnia się McLaren, a Alfa Romeo spycha Alpine z piątej pozycji.

Pogoda na koniec sesji:
Temperatura toru: 16,8°C
Temperatura powietrza: 13,7°C
Prędkość wiatru: 1,7 m/s
Wilgotność powietrza: 81%
Mokro