Valtteri Bottas wygrywa deszczowy wyścig w Stambule
Max Verstappen dzięki drugiej pozycji powraca na fotel lidera mistrzostw.
10.10.2115:45
1938wyświetlenia
Embed from Getty Images
Valtteri Bottas odniósł pewne zwycięstwo w tegorocznej edycji Grand Prix Turcji. Fin zaprezentował mocną formę na mokrym torze, pozostawiając w pokonanym polu duet Red Bulla, Verstappena i Pereza, którzy uzupełnili podium. Dopiero jako piąty finiszował Lewis Hamilton i tym samym traci on prowadzenie w mistrzostwach na rzecz Holendra.
Choć opady deszczu znacznie zelżały jeszcze przed startem, to ten rozpoczął się przy mokrej nawierzchni i wysokiej wilgotności powietrza, a cała stawka miała założone opony przejściowe. Valtteri Bottas zaliczył mocny start i bez problemu obronił pierwszą pozycję przed Maksem Verstappenem, a Leclerc utrzymał trzecią lokatę. Dobry start z trzeciego rzędu wykonał z kolei Alonso, który na dojeździe do pierwszego zakrętu zrównał się z Pierre'em Gaslym. Pomiędzy Hiszpanem a Francuzem doszło jednak do kontaktu, w wyniku którego kierowca Alpine obrócił swój bolid i spadł niemal na koniec stawki.
Na tym zajściu skorzystał Sergio Perez, który wyprzedził wspomnianą dwójkę i awansował na czwarte miejsce. Gasly utrzymał się na piątej pozycji, a za nim podążali Norris, Stroll, Tsunoda, Hamilton i Vettel. Kolejną przygodę wkrótce zanotował Alonso, który uderzył w samochód Micka Schumachera w czwartym zakręcie, w wyniku czego Niemiec obrócił bolid i spadł na przedostatnie miejsce. Piruet w zakręcie numer 10 zaliczył natomiast Nicholas Latifi i to właśnie kierowca Williamsa zamykał stawkę. Poważniejszych incydentów na szczęście nie oglądaliśmy.
Po trzech pierwszych kółkach sytuacja nieco się uspokoiła - Valtteri Bottas konsekwentnie budował przewagę nad Verstappenem i na 9. kółku wynosiła ona już niemal dwie i pół sekundy. Odrabiający straty poniesione w wyniku kary za wymianę silnika spalinowego Lewis Hamilton utknął natomiast za Yukim Tsunodą. Młody Japończyk dzielnie bronił się przed kierowcą Mercedesa przez pierwszych osiem kółek, jednak wobec świetnego manewru Hamiltona w 3. zakręcie był już bezradny. Okrążenie później Brytyjczyk w ten sam sposób ograł Lance'a Strolla i zaczął pogoń za szóstym Lando Norrisem.
Pogoń ta nie trwała długo - już na jedenastym okrążeniu Hamilton wyprzedził rodaka w dwunastym zakręcie, wykręcając przy tym najlepszy czas pojedynczego kółka. Niedługo potem siedmiokrotny mistrz świata bezproblemowo uporał się z Gaslym i awansował już na piątą pozycję. W międzyczasie do punktowanej strefy wskoczył ruszający z ostatniej linii Carlos Sainz. Hiszpan przeprowadził serię udanych manewrów na innych kierowcach, a na dziesiąte miejsce awansował dzięki wyprzedzeniu Sebastiana Vettela. Między kierowcami Ferrari i Astona doszło do niewielkiego kontaktu, jednak obyło się bez większych konsekwencji. Na siedemnastym kółku Sainz był już dziewiąty po wyprzedzeniu Tsunody.
Hamilton po uporaniu się z Gaslym miał przed sobą nieco czystego toru, jednak wcześniejsze pojedynki przypłacił dość mocnym zużyciem prawych opon. Na dwudziestym kółku nadal prowadził Bottas, który nad Verstappenem miał około 2,5 sekundy przewagi. Podobny dystans dzielił również Holendra od trzeciego Leclerca. Czwarty Perez tracił już natomiast do czołowej trójki aż osiem sekund, a do tego w szybkim tempie zbliżał się do niego Hamilton. Na 22. okrążeniu do boksów zawitał pierwszy kierowca, a był nim jadący na szesnastej pozycji Daniel Ricciardo, któremu założono kolejny komplet przejściówek. Z czołowej dziesiątki wypadł z kolei Tsunoda po tym, jak obrócił swój bolid w 9. zakręcie.
Na 33. okrążeniu Hamilton wreszcie zbliżył się na mniej niż sekundę do Sergio Pereza, w międzyczasie zaliczając przygodę z dublowanym Nikitą Mazepinem, który przyblokował Brytyjczyka w jedenastym zakręcie. Do intensywnego pojedynku pomiędzy Brytyjczykiem a Meksykaninem doszło w końcu dwa okrążenia później - Hamilton spróbował ataku na kierowcę Red Bulla na dojeździe do zakrętu numer 12., lecz Perez nie odpuszczał i jechał koło w koło z Anglikiem aż do prostej start/meta, po czym ostatecznie utrzymał czwarte miejsce. Nad Perezem wisiało jednak widmo kary czasowej, jako iż podczas walki z Hamiltonem przekroczył on białą linię oddzielającą tor od wjazdu do pit lane.
Trzydzieste siódme kółko przyniosło nam serię zjazdów do alei serwisowej, a rozpoczął ją Max Verstappen. Później nowe opony przejściowe założono również Bottasowi, Perezowi, Gasly'emu, Norrisowi, czy Sainzowi. Postój tego ostatniego zajął Ferrari aż osiem sekund i spadł on wówczas na 9. pozycję. Na dość sensacyjną zmianę zdecydowano się w Astonie Martinie, który postanowił wyposażyć Sebastiana Vettela w pośrednie opony. Był to jednak - jak się okazało - strzał w kolano, gdyż Niemiec z największym trudem utrzymywał się na torze, by powrócić do alei serwisowej na kolejnym kółku.
Wobec postojów Verstappena i Bottasa liderem został Leclerc, który na 42. kółku znajdował się około sześć sekund przed Finem. Inżynier poinformował Monakijczyka, iż jego ogumienie powinno wytrzymać... do końca wyścigu. Kierowcę Ferrari czekało więc teoretycznie jeszcze ponad piętnaście kółek na mocno zużytym komplecie opon przejściowych. Bez postoju wówczas był również Lewis Hamilton, którego zespół chciał ściągnąć do pit lane na 42. okrążeniu. Nie spotkało się to jednak z aprobatą kierowcy, który jechał czwarty ze stratą czterech sekund do Verstappena.
Tempo Leclerca nie było najlepsze, w dodatku miał on coraz większy problem z tym, aby utrzymać się na optymalnej linii wyścigowej. Valtteri Bottas odrabiał po pół sekundy na okrążeniu, by wyprzedzić kierowcę Ferrari na początku 47. okrążenia. Jeszcze na tym samym kółku Ferrari w końcu odpuściło i zdecydowało się wezwać Leclerca do alei serwisowej po nowy komplet przejściowego ogumienia. Hamilton był trzeci i wciąż pozostawał na torze, pomimo coraz gorszego stanu opon. Oprócz niego, wizyty u mechaników nie odbył jeszcze tylko Esteban Ocon, który jechał na dziewiątej pozycji. Brytyjczyk zjechał w końcu na 51. okrążeniu i powrócił na tor na piątym miejscu, sześć sekund za Sergio Perezem.
Leclerc miał spory problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu na nowym ogumieniu, co wykorzystał Perez, wyprzedzając kierowcę Ferrari na 52. kółku. W bardzo szybkim tempie do Monakijczyka dojeżdżał też Hamilton, który już okrążenie później zbliżył się do niego na niespełna sekundę. Wtedy jednak kierowca Mercedesa zaczął zgłaszać problem z ziarnieniem opon i momentalnie stracił ponad sekundę do Leclerca. W tym samym czasie do Brytyjczyka na niespełna sekundę doskoczył Pierre Gasly. Wyraźnie poirytowany Hamilton nie miał zamiaru rozmawiać ze swoim inżynierem wyścigowym. Ostatecznie siedmiokrotny mistrz świata zdołał nieco uciec kierowcy AlphaTauri i utrzymał piąte miejsce.
Valtteri Bottas niezagrożony minął linię mety z przewagą dziesięciu sekund nad drugim Verstappenem, odnosząc swoje dziesiąte zwycięstwo w karierze. Jako trzeci na mecie zameldował się Perez, który stanął na podium po raz pierwszy od czerwcowego Grand Prix Francji. Tuż za czołową trójką znalazł się Leclerc, a piąte miejsce zajął wyjątkowo niepocieszony Hamilton. Kolejne punktowane pozycje wywalczyli Gasly, Norris, Sainz, Stroll i Ocon, który z największym trudem utrzymał dziesiątą lokatę przed nacierającym w końcówce Antonio Giovinazzim. Co ciekawe, pomimo deszczowej aury, wyścig ukończyli wszyscy kierowcy.
Nienajlepszy wyścig Hamiltona w połączeniu z drugim miejscem Verstappena sprawia, że Holender powraca na pozycję lidera klasyfikacji generalnej, a jego przewaga nad kierowcą Mercedesa wynosi po weekendzie w Stambule sześć punktów. Na trzecim miejscu umocnił się Bottas, który odskoczył od Norrisa na aż 31 oczek. Stratę do czwartego w tabeli Brytyjczyka częściowo zniwelował Perez i wynosi ona obecnie 10 punktów. W klasyfikacji konstruktorów Mercedes nieznacznie, z 33 do 36 punktów, powiększył przewagę nad Red Bullem, a Ferrari zmniejszyło dystans dzielący je od trzeciego McLarena do jedynie ośmiu punktów.
Pogoda na koniec sesji:
Temperatura toru: 18°C
Temperatura powietrza: 16°C
Prędkość wiatru: 0,5 m/s
Wilgotność powietrza: 92,4%
Mokro
Valtteri Bottas odniósł pewne zwycięstwo w tegorocznej edycji Grand Prix Turcji. Fin zaprezentował mocną formę na mokrym torze, pozostawiając w pokonanym polu duet Red Bulla, Verstappena i Pereza, którzy uzupełnili podium. Dopiero jako piąty finiszował Lewis Hamilton i tym samym traci on prowadzenie w mistrzostwach na rzecz Holendra.
Choć opady deszczu znacznie zelżały jeszcze przed startem, to ten rozpoczął się przy mokrej nawierzchni i wysokiej wilgotności powietrza, a cała stawka miała założone opony przejściowe. Valtteri Bottas zaliczył mocny start i bez problemu obronił pierwszą pozycję przed Maksem Verstappenem, a Leclerc utrzymał trzecią lokatę. Dobry start z trzeciego rzędu wykonał z kolei Alonso, który na dojeździe do pierwszego zakrętu zrównał się z Pierre'em Gaslym. Pomiędzy Hiszpanem a Francuzem doszło jednak do kontaktu, w wyniku którego kierowca Alpine obrócił swój bolid i spadł niemal na koniec stawki.
Na tym zajściu skorzystał Sergio Perez, który wyprzedził wspomnianą dwójkę i awansował na czwarte miejsce. Gasly utrzymał się na piątej pozycji, a za nim podążali Norris, Stroll, Tsunoda, Hamilton i Vettel. Kolejną przygodę wkrótce zanotował Alonso, który uderzył w samochód Micka Schumachera w czwartym zakręcie, w wyniku czego Niemiec obrócił bolid i spadł na przedostatnie miejsce. Piruet w zakręcie numer 10 zaliczył natomiast Nicholas Latifi i to właśnie kierowca Williamsa zamykał stawkę. Poważniejszych incydentów na szczęście nie oglądaliśmy.
Bottas kontroluje sytuację, Hamilton nie bierze jeńców
Po trzech pierwszych kółkach sytuacja nieco się uspokoiła - Valtteri Bottas konsekwentnie budował przewagę nad Verstappenem i na 9. kółku wynosiła ona już niemal dwie i pół sekundy. Odrabiający straty poniesione w wyniku kary za wymianę silnika spalinowego Lewis Hamilton utknął natomiast za Yukim Tsunodą. Młody Japończyk dzielnie bronił się przed kierowcą Mercedesa przez pierwszych osiem kółek, jednak wobec świetnego manewru Hamiltona w 3. zakręcie był już bezradny. Okrążenie później Brytyjczyk w ten sam sposób ograł Lance'a Strolla i zaczął pogoń za szóstym Lando Norrisem.
Pogoń ta nie trwała długo - już na jedenastym okrążeniu Hamilton wyprzedził rodaka w dwunastym zakręcie, wykręcając przy tym najlepszy czas pojedynczego kółka. Niedługo potem siedmiokrotny mistrz świata bezproblemowo uporał się z Gaslym i awansował już na piątą pozycję. W międzyczasie do punktowanej strefy wskoczył ruszający z ostatniej linii Carlos Sainz. Hiszpan przeprowadził serię udanych manewrów na innych kierowcach, a na dziesiąte miejsce awansował dzięki wyprzedzeniu Sebastiana Vettela. Między kierowcami Ferrari i Astona doszło do niewielkiego kontaktu, jednak obyło się bez większych konsekwencji. Na siedemnastym kółku Sainz był już dziewiąty po wyprzedzeniu Tsunody.
Hamilton po uporaniu się z Gaslym miał przed sobą nieco czystego toru, jednak wcześniejsze pojedynki przypłacił dość mocnym zużyciem prawych opon. Na dwudziestym kółku nadal prowadził Bottas, który nad Verstappenem miał około 2,5 sekundy przewagi. Podobny dystans dzielił również Holendra od trzeciego Leclerca. Czwarty Perez tracił już natomiast do czołowej trójki aż osiem sekund, a do tego w szybkim tempie zbliżał się do niego Hamilton. Na 22. okrążeniu do boksów zawitał pierwszy kierowca, a był nim jadący na szesnastej pozycji Daniel Ricciardo, któremu założono kolejny komplet przejściówek. Z czołowej dziesiątki wypadł z kolei Tsunoda po tym, jak obrócił swój bolid w 9. zakręcie.
Na 33. okrążeniu Hamilton wreszcie zbliżył się na mniej niż sekundę do Sergio Pereza, w międzyczasie zaliczając przygodę z dublowanym Nikitą Mazepinem, który przyblokował Brytyjczyka w jedenastym zakręcie. Do intensywnego pojedynku pomiędzy Brytyjczykiem a Meksykaninem doszło w końcu dwa okrążenia później - Hamilton spróbował ataku na kierowcę Red Bulla na dojeździe do zakrętu numer 12., lecz Perez nie odpuszczał i jechał koło w koło z Anglikiem aż do prostej start/meta, po czym ostatecznie utrzymał czwarte miejsce. Nad Perezem wisiało jednak widmo kary czasowej, jako iż podczas walki z Hamiltonem przekroczył on białą linię oddzielającą tor od wjazdu do pit lane.
Ferrari i Hamilton grają va banque
Trzydzieste siódme kółko przyniosło nam serię zjazdów do alei serwisowej, a rozpoczął ją Max Verstappen. Później nowe opony przejściowe założono również Bottasowi, Perezowi, Gasly'emu, Norrisowi, czy Sainzowi. Postój tego ostatniego zajął Ferrari aż osiem sekund i spadł on wówczas na 9. pozycję. Na dość sensacyjną zmianę zdecydowano się w Astonie Martinie, który postanowił wyposażyć Sebastiana Vettela w pośrednie opony. Był to jednak - jak się okazało - strzał w kolano, gdyż Niemiec z największym trudem utrzymywał się na torze, by powrócić do alei serwisowej na kolejnym kółku.
Wobec postojów Verstappena i Bottasa liderem został Leclerc, który na 42. kółku znajdował się około sześć sekund przed Finem. Inżynier poinformował Monakijczyka, iż jego ogumienie powinno wytrzymać... do końca wyścigu. Kierowcę Ferrari czekało więc teoretycznie jeszcze ponad piętnaście kółek na mocno zużytym komplecie opon przejściowych. Bez postoju wówczas był również Lewis Hamilton, którego zespół chciał ściągnąć do pit lane na 42. okrążeniu. Nie spotkało się to jednak z aprobatą kierowcy, który jechał czwarty ze stratą czterech sekund do Verstappena.
Tempo Leclerca nie było najlepsze, w dodatku miał on coraz większy problem z tym, aby utrzymać się na optymalnej linii wyścigowej. Valtteri Bottas odrabiał po pół sekundy na okrążeniu, by wyprzedzić kierowcę Ferrari na początku 47. okrążenia. Jeszcze na tym samym kółku Ferrari w końcu odpuściło i zdecydowało się wezwać Leclerca do alei serwisowej po nowy komplet przejściowego ogumienia. Hamilton był trzeci i wciąż pozostawał na torze, pomimo coraz gorszego stanu opon. Oprócz niego, wizyty u mechaników nie odbył jeszcze tylko Esteban Ocon, który jechał na dziewiątej pozycji. Brytyjczyk zjechał w końcu na 51. okrążeniu i powrócił na tor na piątym miejscu, sześć sekund za Sergio Perezem.
Bottas pewnie wygrywa, LH44 z problemami
Leclerc miał spory problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu na nowym ogumieniu, co wykorzystał Perez, wyprzedzając kierowcę Ferrari na 52. kółku. W bardzo szybkim tempie do Monakijczyka dojeżdżał też Hamilton, który już okrążenie później zbliżył się do niego na niespełna sekundę. Wtedy jednak kierowca Mercedesa zaczął zgłaszać problem z ziarnieniem opon i momentalnie stracił ponad sekundę do Leclerca. W tym samym czasie do Brytyjczyka na niespełna sekundę doskoczył Pierre Gasly. Wyraźnie poirytowany Hamilton nie miał zamiaru rozmawiać ze swoim inżynierem wyścigowym. Ostatecznie siedmiokrotny mistrz świata zdołał nieco uciec kierowcy AlphaTauri i utrzymał piąte miejsce.
Valtteri Bottas niezagrożony minął linię mety z przewagą dziesięciu sekund nad drugim Verstappenem, odnosząc swoje dziesiąte zwycięstwo w karierze. Jako trzeci na mecie zameldował się Perez, który stanął na podium po raz pierwszy od czerwcowego Grand Prix Francji. Tuż za czołową trójką znalazł się Leclerc, a piąte miejsce zajął wyjątkowo niepocieszony Hamilton. Kolejne punktowane pozycje wywalczyli Gasly, Norris, Sainz, Stroll i Ocon, który z największym trudem utrzymał dziesiątą lokatę przed nacierającym w końcówce Antonio Giovinazzim. Co ciekawe, pomimo deszczowej aury, wyścig ukończyli wszyscy kierowcy.
Nienajlepszy wyścig Hamiltona w połączeniu z drugim miejscem Verstappena sprawia, że Holender powraca na pozycję lidera klasyfikacji generalnej, a jego przewaga nad kierowcą Mercedesa wynosi po weekendzie w Stambule sześć punktów. Na trzecim miejscu umocnił się Bottas, który odskoczył od Norrisa na aż 31 oczek. Stratę do czwartego w tabeli Brytyjczyka częściowo zniwelował Perez i wynosi ona obecnie 10 punktów. W klasyfikacji konstruktorów Mercedes nieznacznie, z 33 do 36 punktów, powiększył przewagę nad Red Bullem, a Ferrari zmniejszyło dystans dzielący je od trzeciego McLarena do jedynie ośmiu punktów.
Pogoda na koniec sesji:
Temperatura toru: 18°C
Temperatura powietrza: 16°C
Prędkość wiatru: 0,5 m/s
Wilgotność powietrza: 92,4%
Mokro