Carlos Sainz dominuje w Grand Prix Australii

Hiszpan skrzętnie wykorzystuje awarię bolidu Verstappena. Leclerc zapewnia Ferrari dublet.
24.03.2406:28
Maciej Wróbel
2329wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz raz jeszcze został kierowcą, który przerwał zwycięską serię Maksa Verstappena. Hiszpan nie dał szans konkurencji po tym, jak kierowca Red Bulla wycofał się z rywalizacji już na początkowym jej etapie, choć należy podkreślić, że kierowca Ferrari objął prowadzenie jeszcze przed awarią bolidu mistrza świata. W czołowej trójce znaleźli się także Charles Leclerc i Lando Norris.

Sensacja na otwarcie - Verstappen poza wyścigiem!
Start niedzielnej rywalizacji był niezwykle spokojny - jedyną zmianą w czołówce był awans George'a Russella na szóstą pozycję, kosztem Sergio Pereza. Max Verstappen nie zdołał mimo wszystko odjechać drugiemu Carlosowi Sainzowi na więcej niż sekundę w związku z czym Hiszpan mógł na drugim kółku korzystać z DRS-u. Kierowca Ferrari zrobił z niego świetny użytek niemal od razu, wyprzedzając Verstappena w 11. zakręcie!

Był to jednak dopiero początek dramatu Verstappena, który zaczął mocno narzekać na wrażenia z jazdy. Obawy Holendra nie były nieuzasadnione - już wkrótce z tylnego prawego koła bolidu mistrza świata zaczął wydobywać się dym i pod koniec czwartego kółka wycofał się on z wyścigu! Był to dla Verstappena pierwszy nieukończony wyścig od 2022 roku, kiedy to... także doświadczył usterki mechanicznej w Australii. Sainz tymczasem "rozgościł się" na prowadzeniu, odjeżdżając po ośmiu kółkach na ponad dwie sekundy od Lando Norrisa, za którym znajdowali się Leclerc, Piastri i Russell. Sergio Perez, który był jedyną nadzieją Red Bulla na sukces w tym wyścigu, plasował się na szóstym miejscu, tuż za Russellem.

Jeszcze przed dziesiątym kółkiem kolejni kierowcy zaczęli składać wizyty swoim mechanikom w boksach. Jedynymi, którzy po tym okresie jeszcze nie zmienili ogumienia, byli prowadzący Sainz, Norris, Perez i Alonso, a także Hulkenberg i Gasly. Wszyscy pozostali - bardzo zgodnie - zdecydowali się na założenie twardych opon. Same postoje przebiegły bez większych problemów, choć wyjątkiem był... ten Valtteriego Bottasa. Kierowca Saubera kolejny raz stracił dodatkowych kilkanaście sekund u mechaników i spadł na koniec stawki.

Dopiero na piętnastym kółku do boksów zjechał Norris, który prawdopodobnie nie był zadowolony po powrocie na tor - Brytyjczyk znalazł się bowiem dopiero na piątym miejscu, za Leclerkiem i Piastrim. Wraz z Norrisem zjechał Perez, który powrócił na tor na dziesiątej pozycji, za Strollem. Na siedemnastym kółku zjechał Sainz - Hiszpan powrócił na tor na drugiej pozycji, tuż za nowym liderem - Fernando Alonso.

Jeszcze jeden mistrz świata z awarią
Siedemnaste okrążenie okazało się z kolei pechowe dla najbardziej utytułowanego kierowcy w stawce, a więc Lewisa Hamiltona. W bolidzie Brytyjczyka, który dojeżdżał do 11. zakrętu, silnik po prostu przestał pracować i kilkaset metrów później Hamilton się zatrzymał, powodując wprowadzenie wirtualnej neutralizacji. Moment ten na zjazd do boksów wykorzystał Alonso, który dzięki temu po powrocie na tor znalazł się na piątym miejscu, przed Russellem i Perezem.

Samochód Hamiltona został szybko ściągnięty z toru i kierowcy mogli powrócić do rywalizacji już po niespełna jednym kółku. Prowadził oczywiście Sainz, jednak Leclerc znajdował się teraz tylko nieco ponad sekundę za zespołowym partnerem. Za Monakijczykiem podążał duet McLarena, lecz teraz to Piastri był przed Norrisem. Czołową dziesiątkę uzupełniali Alonso, Perez, Russell, Stroll, Tsunoda i Albon.

Alonso ewidentnie nie miał tempa, by móc utrzymać się blisko czołowej czwórki i bardzo szybko znalazł się on na celowniku Pereza. Meksykanin bezproblemowo wyprzedził kierowcę Astona na 27. kółku i był piąty. Sainz tymczasem systematycznie powiększał przewagę nad Leclerkiem, która na 29. kółku wynosiła już ponad pięć sekund. Polecenie zamiany pozycjami otrzymali z kolei kierowcy McLarena i tym razem to dysponujący nieco świeższym ogumieniem Norris znalazł się przed Piastrim.

Ferrari jak za starych, dobrych czasów
Na 35. okrążeniu na drugi i ostatni postój zdecydował się Charles Leclerc, który zgłaszał zespołowi coraz większe problemy z ogumieniem. Po powrocie na tor kierowca Ferrari wmieszał się w walkę Pereza z Alonso. Kierowca Red Bulla pomimo jazdy w czystym powietrzu nie był w stanie odjechać Hiszpanowi, który był w stanie wywierać presję na Perezie. Ostatecznie Red Bull zdecydował się ściągnąć swojego drugiego kierowcę do boksów okrążenie po Leclercu. Na 40. i 41. kółku zjechali odpowiednio Piastri i Norris.

Sainz swój ostatni postój odbył na 42. okrążeniu i powrócił na tor jako lider wyścigu, nieco ponad sześć sekund przed drugim Leclerkiem. Ferrari teoretycznie było więc na dobrej drodze do zdobycia pierwszego dubletu od Grand Prix Bahrajnu 2022, lecz musiało jeszcze oglądać się za siebie, ponieważ świetnym tempem jechał trzeci Norris, który zdołał w pewnym momencie zredukować stratę do Leclerca do trzech i siedmiu dziesiątych sekundy.

Ostatecznie duet Scuderii był w stanie na tyle podkręcić tempo, że kierowca McLarena nie stworzył większego zagrożenia i w ten sposób tercet Sainz-Leclerc-Norris dojechał do mety właśnie w takiej kolejności. Przedostatnie okrążenie przyniosło jednak jeszcze mocne uderzenie w postaci groźnie wyglądającego wypadku George'a Russella w szóstym zakręcie. Brytyjczyk walczył o szóstą lokatę z Fernando Alonso, lecz ostatecznie zarówno on, jak i jego zespół opuszczą Melbourne bez ani jednego punktu.

Rywalizacja zakończyła się zatem w stanie wirtualnej neutralizacji, a na nieszczęściu Russella skorzystali Stroll, Tsunoda, Hulkenberg i Magnussen, którzy uzupełnili punktowaną dziesiątkę.

Pogoda na koniec sesji:
Temperatura toru: 36,9°C
Temperatura powietrza: 21,5°C
Prędkość wiatru: 1,0m/s
Wilgotność powietrza: 43,0%
Sucho