Daniel Ricciardo wygrywa Grand Prix Monako
Australijczykowi nie przeszkodził dziś nawet wadliwy silnik
27.05.1817:21
9819wyświetlenia
Embed from Getty Images
Na ulicach księstwa Monako zawsze może wydarzyć się wiele. Brak miejsca na jakikolwiek błąd, wiele okrążeń do przejechania i nieustanna presja na kierowcach czynią tę rundę wyjątkową. Może być to też również procesja, gdyż wyprzedzanie jest to niezwykle trudne. Dzisiaj mieliśmy do czynienia raczej z drugą z opcji, aczkolwiek Ricciardo był dziś po prostu nie do pokonania. To był dzień Daniela i nic nie było w stanie popsuć mu fety na podium.
Gdy zgasły światła i wszyscy trzymali oddechy przed pierwszym zakrętem, cała stawka F1 mocno nas zaskoczyła i bez żadnego incydentu powędrowała ku kolejnym okrążeniom. Jedyne zmiany pozycji nastąpiły w dole stawki, gdzie spadł Vandoorne i zyskał Verstappen.
Duże problemy bardzo szybko dosięgnęły Williamsa, gdyż w bolidzie Sirotkina nie założono kół na 3 minuty przed rozpoczęciem wyścigu, co spowodowało nałożenie kary stop/go i 10 karnych sekund Stroll w tym czasie próbował niemożliwego niszcząc swoje przednie skrzydło i był to początek beznadziejnego dnia dwóch młodych kierowców.
Na kolejnych kółkach nie działo się wiele poza próbami Verstappena i mozolnym przebijaniem się w stawce. Bardzo szybko na postój zjechał Hamilton, bo już na 12 kółku, co zapowiadało mu bardzo trudne dalsze fazy wyścigu, gdyż musiał przejechać ponad 60 okrążeń na ultramiękkiej mieszance. Vettel zjechał na 16. kołku, a jedno okrążenie później Ricciardo, Raikkonen i Bottas.
Na inną strategię zdecydowali się Gasly i Hulkenberg, którzy pozostali na torze znacznie dłużej. Tymczasem na 28 okrążeniu do niemałego dramatu doszło w obozie Red Bulla, gdyż Ricciardo doniósł przez radio, iż w jego samochodzie brakuje mocy. Zespół niestety poinformował go, że nie są w stanie nic z tym zrobić i musi sobie poradzić z takim stanem rzeczy do końca zawodów. Ricciardo jednak bardzo umiejętnie odpierał ataki Vettela i cały czas trzymał rywali na dystans.
W tym czasie Gasly zjechał na 37. kółku, a Hulkenberg jeszcze później, na 51. Wraz z nimi w alei pojawił się Verstappen, który rozpoczął pogoń za jak największą liczbą punktów. Kolejnym pechowcem był za to Alonso, u którego doszło do awarii skrzyni biegów i był to pierwszy zawodnik, który przestał się liczyć w dzisiejszych zawodach. Verstappenowi udało się wyprzedzić Sainza i szybko zbliżył się do Hulkenberga, jednak pokonanie Niemca nie miało być tak proste.
Bardzo spokojny wyścig i nie obfitujący w incydenty otrzymał nieco pikanterii na 72. okrążeniu, gdy w bolidzie Leclerca doszło do awarii hamulców i z impetem uderzył w Brendona Hartleya. Na szczęście nikomu nic się nie stało i chwila wirtualnej neutralizacji pozwoliła na uprzątnięcie szczątków rozrzuconych za tunelem.
Po restarcie Vettel nie był w stanie zagrozić Australijczykowi i ten spokojnie przekroczył metę na pierwszej pozycji, idealnie odbijając sobie porażkę z 2016 roku. Dziś zdecydowanym panem ulic Monako był Daniel Ricciardo i nikt nie był w stanie mu zagrozić, nawet wadliwie pracujący silnik Renault. Wprawdzie dzisiejszy wyścig mówiąc wprost był nudny, ale w stolicy hazardu nigdy nie możemy być niczego pewni. Tymczasem już za 2 tygodnie F1 udaje się do Kanady, gdzie naprawdę często możemy doświadczać wielkich emocji. Zapraszamy do wspólnego kibicowania!
Na ulicach księstwa Monako zawsze może wydarzyć się wiele. Brak miejsca na jakikolwiek błąd, wiele okrążeń do przejechania i nieustanna presja na kierowcach czynią tę rundę wyjątkową. Może być to też również procesja, gdyż wyprzedzanie jest to niezwykle trudne. Dzisiaj mieliśmy do czynienia raczej z drugą z opcji, aczkolwiek Ricciardo był dziś po prostu nie do pokonania. To był dzień Daniela i nic nie było w stanie popsuć mu fety na podium.
Wyjątkowo spokojny start
Gdy zgasły światła i wszyscy trzymali oddechy przed pierwszym zakrętem, cała stawka F1 mocno nas zaskoczyła i bez żadnego incydentu powędrowała ku kolejnym okrążeniom. Jedyne zmiany pozycji nastąpiły w dole stawki, gdzie spadł Vandoorne i zyskał Verstappen.
Duże problemy bardzo szybko dosięgnęły Williamsa, gdyż w bolidzie Sirotkina nie założono kół na 3 minuty przed rozpoczęciem wyścigu, co spowodowało nałożenie kary stop/go i 10 karnych sekund Stroll w tym czasie próbował niemożliwego niszcząc swoje przednie skrzydło i był to początek beznadziejnego dnia dwóch młodych kierowców.
Hamilton rozpoczyna postoje
Na kolejnych kółkach nie działo się wiele poza próbami Verstappena i mozolnym przebijaniem się w stawce. Bardzo szybko na postój zjechał Hamilton, bo już na 12 kółku, co zapowiadało mu bardzo trudne dalsze fazy wyścigu, gdyż musiał przejechać ponad 60 okrążeń na ultramiękkiej mieszance. Vettel zjechał na 16. kołku, a jedno okrążenie później Ricciardo, Raikkonen i Bottas.
Na inną strategię zdecydowali się Gasly i Hulkenberg, którzy pozostali na torze znacznie dłużej. Tymczasem na 28 okrążeniu do niemałego dramatu doszło w obozie Red Bulla, gdyż Ricciardo doniósł przez radio, iż w jego samochodzie brakuje mocy. Zespół niestety poinformował go, że nie są w stanie nic z tym zrobić i musi sobie poradzić z takim stanem rzeczy do końca zawodów. Ricciardo jednak bardzo umiejętnie odpierał ataki Vettela i cały czas trzymał rywali na dystans.
W tym czasie Gasly zjechał na 37. kółku, a Hulkenberg jeszcze później, na 51. Wraz z nimi w alei pojawił się Verstappen, który rozpoczął pogoń za jak największą liczbą punktów. Kolejnym pechowcem był za to Alonso, u którego doszło do awarii skrzyni biegów i był to pierwszy zawodnik, który przestał się liczyć w dzisiejszych zawodach. Verstappenowi udało się wyprzedzić Sainza i szybko zbliżył się do Hulkenberga, jednak pokonanie Niemca nie miało być tak proste.
Kraksa Leclerca
Bardzo spokojny wyścig i nie obfitujący w incydenty otrzymał nieco pikanterii na 72. okrążeniu, gdy w bolidzie Leclerca doszło do awarii hamulców i z impetem uderzył w Brendona Hartleya. Na szczęście nikomu nic się nie stało i chwila wirtualnej neutralizacji pozwoliła na uprzątnięcie szczątków rozrzuconych za tunelem.
Po restarcie Vettel nie był w stanie zagrozić Australijczykowi i ten spokojnie przekroczył metę na pierwszej pozycji, idealnie odbijając sobie porażkę z 2016 roku. Dziś zdecydowanym panem ulic Monako był Daniel Ricciardo i nikt nie był w stanie mu zagrozić, nawet wadliwie pracujący silnik Renault. Wprawdzie dzisiejszy wyścig mówiąc wprost był nudny, ale w stolicy hazardu nigdy nie możemy być niczego pewni. Tymczasem już za 2 tygodnie F1 udaje się do Kanady, gdzie naprawdę często możemy doświadczać wielkich emocji. Zapraszamy do wspólnego kibicowania!