Zespoły zdziwione podejściem Whitinga do egzekwowania limitów toru

Arrivabene sugeruje, że Grupa Strategiczna przyjęła zupełnie inne ustalenia co do GP Niemiec.
29.07.1618:15
Nataniel Piórkowski
1069wyświetlenia


Czołowe zespoły F1 starają się przekonać Berniego Ecclestone'a, by ten wpłynął na Charliego Whitinga w celu złagodzenia podejścia do egzekwowania przepisów dotyczących limitów toru.

Podczas czwartkowego spotkania Grupy Strategicznej osiągnięto porozumienie dotyczące wycofania się z kar dla zawodników łamiących ograniczenia toru.

Zaledwie dzień po tej decyzji Whiting, pełniący funkcję dyrektora wyścigów z ramienia FIA, przyznał jednak, że danie kierowcom zupełnie wolnej ręki byłoby "niewłaściwym" posunięciem.

Niektórzy zaproponowali, byśmy obrali całkowicie bierne podejście do limitów toru. Uważam jednak, że byłoby to coś niewłaściwego. Sądzę, że tutaj, w Niemczech, mamy tę samą sytuację jak na Węgrzech. Tam były zakręty numer cztery i jedenaście, tutaj jest zakręt numer jeden. Są do siebie bardzo podobne. Problem związany z daniem kierowcom całkowicie wolnej ręki, pozwolenia im na szerokie wyjazdy bez konsekwencji, doprowadziłby do tego, że tory stałyby się zupełnie inne. Byłyby szybsze, z mniejszymi strefami wyjazdowymi - wyjaśniał Brytyjczyk podczas piątkowego spotkania z prasą.

W sobotę po południu Whiting wystosował specjalne pismo do zespołów, informując w nim, iż przypadek każdego kierowcy, który w trakcie drugiego i trzeciego treningu przed Grand Prix Niemiec co najmniej trzykrotne zaliczy szeroki wyjazd poza tor w pierwszym zakręcie (pomijając przypadki, w których nie zrobi tego intencjonalnie), będzie automatycznie przekazany sędziom wyścigu.

Informacja ta wprawiła w zdziwienie Mercedesa, Red Bulla i Ferrari. Nie mamy z tym nic wspólnego - powiedział Maurizio Arrivabene odnosząc się do działań Whitinga. W trakcie wczorajszych rozmów uzgodniliśmy, że postaramy się uczynić z tego Grand Prix "dziki" weekend, ponieważ na torze znajdują się odpowiednie strefy wyjazdowe. Skończyło się jednak na tym, że kontrolują każdego kierowcę, który przekroczy białą linię. Działają tak, jak gdybyśmy wczoraj niczego nie ustalili. Będziemy musieli pójść z tym do Berniego - stwierdził szef stajni z Maranello po zakończeniu piątkowych zajęć na Hockenheimringu.

Chociaż pełniący funkcję szefa FOM Ecclestone nie ma żadnych prerogatyw pozwalających mu na wymuszenie na Whitingu zmiany podejścia do interpretacji przepisów, zespoły mają nadzieję, że długie i harmonijne relacje robocze obu Brytyjczyków doprowadzą do oczekiwanego kompromisu.

KOMENTARZE

3
FM WMR
30.07.2016 08:22
Pobocza i tak są zalane asfaltem,więc niech przesuną krawężniki po za optymalną linię jazdy i po sprawie.Wtedy nie będzie się nikomu opłacać wyjeżdżać,bo będzie zbyt duża strata czasowa.
latak
30.07.2016 08:18
[quote="slipstream"][/quote] Pierwszy komentarz i od razu mamy logiczne i rzeczowe rozwiązanie problemu. Natomiast masa ludzi stojących za F1 nie potrafi tego problemu rozwiązać. To tylko pokazuje niekompetencję "stołkowiczów". Przeciez nie trzeba być alfą i omegą żeby dojść do takiego pomysłu... No ale cóż - czekajmy na kolejny odcinek tej szopki - w sumie robi się to ciekawsze od samego ścigania :D
slipstream
30.07.2016 05:29
Ach ta dzielna walka z problemami które się samemu stworzyło. Chcieli asfaltowe pobocza to mają teraz problemy "limitów toru". Jak już asfaltowe pobocze ma być bezpieczniejsze od żwirowego, to sobie asfaltowe może zostać, ale przy samym torze wystarczyłby ledwo 2 metrowy pas naturalnej zieleni lub żwiru tak żeby była niska przyczepność na wyjeżdżanie z toru, albo chociaż wyłożyć ten pas materiałem o wysokiej ścieralności który spowoduje zbyt duże zniszczenie opon żeby regularnie na niego wyjeżdżać.