Horner: Dyrektywa techniczna nie wymusiła żadnych zmian w RB19
Tymczasem rywale spodziewają się szybkiego powrotu Red Bulla do topowej formy.
18.09.2314:23
1855wyświetlenia
Embed from Getty Images
Red Bull zaprzecza, aby nowa dyrektywa techniczna dotycząca elastyczności części nadwozia była powodem spadku osiągów bolidów RB19 w Singapurze.
Za stajnią z Milton Keynes najgorszy weekend w tym sezonie. Po czternastu zwycięstwach, w GP Singapuru żaden z kierowców teamu nie dojechał do mety w czołowej trójce.
Podczas gdy Max Verstappen i Sergio Perez zgłaszali problemy z balansem oraz działaniem skrzyni biegów, eksperci zastanawiali się, czy za kryzysem Red Bulla nie kryje się ostatnia dyrektywa techniczna FIA.
Sugerowano, że nowa wersja podłogi, którą zespół testował w piątkowych treningach, może stanowić odpowiedź na dokument organu zarządzającego. Konsultant zespołu - Helmut Marko, stanowczo odrzucał te sugestie, podkreślając, że modyfikacje w tym obszarze były planowane od długiego czasu.
W podobnym tonie wypowiedział się także szef stajni - Christian Horner.
Ważnym testem dla Red Bulla będzie weekend na Suzuce, która jest znana z obnażania aerodynamicznych niedociągnięć w projektach bolidów.
Rywale nie mają jednak większych nadziei na to, że problemy Red Bulla przeciągną się na końcówkę sezonu. Carlos Sainz przyznaje:
Podobną opinię zaprezentował szef działu sportów motorowych Mercedesa - Toto Wolff:
Red Bull zaprzecza, aby nowa dyrektywa techniczna dotycząca elastyczności części nadwozia była powodem spadku osiągów bolidów RB19 w Singapurze.
Za stajnią z Milton Keynes najgorszy weekend w tym sezonie. Po czternastu zwycięstwach, w GP Singapuru żaden z kierowców teamu nie dojechał do mety w czołowej trójce.
Podczas gdy Max Verstappen i Sergio Perez zgłaszali problemy z balansem oraz działaniem skrzyni biegów, eksperci zastanawiali się, czy za kryzysem Red Bulla nie kryje się ostatnia dyrektywa techniczna FIA.
Sugerowano, że nowa wersja podłogi, którą zespół testował w piątkowych treningach, może stanowić odpowiedź na dokument organu zarządzającego. Konsultant zespołu - Helmut Marko, stanowczo odrzucał te sugestie, podkreślając, że modyfikacje w tym obszarze były planowane od długiego czasu.
W podobnym tonie wypowiedział się także szef stajni - Christian Horner.
Wiem, że wszyscy chcieliby doszukiwać się winy w dyrektywie technicznej, ale my sami nie możemy wykorzystać jej jako wymówki, bo nie wprowadziliśmy żadnych zmian w naszym bolidzie.
Myślę, że wszystkiemu winna jest wyjątkowa charakterystyka tego toru. Sądzę, że po prostu nie udało nam się zoptymalizować ustawień we właściwy sposób- przekonywał Horner.
Symulacje wykonane przed weekendem doprowadziły nas do błędnych wniosków. Następnie inżynierowie pogubili się, próbując skorygować kurs. Ustawienia bolidu były zupełnie nietrafione, co obnażyło pewne słabości. Rozumiemy źródło problemów. Gdybyśmy mieli przyjechać tutaj jeszcze raz, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej- zapewniał Brytyjczyk.
Ważnym testem dla Red Bulla będzie weekend na Suzuce, która jest znana z obnażania aerodynamicznych niedociągnięć w projektach bolidów.
Rywale nie mają jednak większych nadziei na to, że problemy Red Bulla przeciągną się na końcówkę sezonu. Carlos Sainz przyznaje:
Nie byłbym zaskoczony, gdyby wygrali ostatnie tegoroczne wyścigi.
Podobną opinię zaprezentował szef działu sportów motorowych Mercedesa - Toto Wolff:
Nie powinniśmy w jeden weekend przechodzić od zachwytów nad Red Bullem, do mówienia, że mają tak wolne tempo. Dominują w tym sezonie. Mają zdecydowanie najlepszy bolid a ich kierowcy to udowodnili. Singapur zawsze był postrzegany jako dziwny tor. Na pewno wrócą do walki o najwyższe lokaty.