Montezemolo chce pełnej analizy pracy zespołu

Prezydent Ferrari chce mieć pewność, że nie powtórzy się kolejny słaby początek sezonu
27.11.1215:07
Paweł Zając
2804wyświetlenia

Prezydent Ferrari, Luca di Montezemolo, chce aby jego zespół przeprowadził pełną analizę organizacji pracy, aby upewnić się, że nie dojdzie do kolejnego słabego początku mistrzostw.

Pomimo tego, że Fernando Alonso wygrał GP Malezji, ekipa z Maranello nie była w stanie walczyć z czołówką aż do piątego wyścigu sezonu w Hiszpanii. Równa jazda kierowcy z Oviedo pomogła mu wysunąć się na prowadzenie w połowie sezonu zanim Sebastian Vettel pokonał go w końcówce mistrzostw.

Montezemolo uważa, że znalezienie przyczyn słabego początku sezonu jest najpilniejszą sprawą. To co stało się w tym roku wynika z poprzednich lat. Dlatego też będę prosił o kompletną analizę i poprawę w kwestii organizacji pracy, gdyż w przyszłym roku chcemy mieć dobry samochód już od pierwszego wyścigu, a tak nie było podczas ostatnich dwóch sezonów.

Włoch przyznał jednak, że pomimo nawoływania do zmian, jest wiele rzeczy, za które może pochwalić Alonso jak i zespół. Oczywiście przegranie tytułu powoduje smutek i żal, gdyż zawsze chcemy wygrywać i jesteśmy blisko. Jestem jednak dumny z pracy jaką wykonał zespół, przygotowując najbardziej niezawodny samochód, podejmując dobre strategie i przeprowadzając dobre postoje. Do samego końca ekipa wykonywała swoje obowiązki.

Di Montezemolo uważa również, że słabe tempo kwalifikacyjne w znacznym stopniu przyczyniło się do porażki. Nawet jeśli zdobyliśmy najwięcej punktów w ostatnich pięciu wyścigach i jesteśmy zadowoleni z tego, że obaj nasi kierowcy stanęli na podium, to jednak samochód nie był wystarczająco szybki, aby walczyć o czołowe pozycje na starcie. To był nasz problem w trakcie tego sezonu.

Źródło: autosport.com

KOMENTARZE

14
tomekj
28.11.2012 03:58
Kosmiczny to był tylko jeden bolid F2004 !!!
derwisz
28.11.2012 12:07
@kemek Tempo wyścigowe w dużej mierze zależy od umiejętności kierowcy. W Q bolid i kierowca pracuja w warunkach zbliżonych do ideału. Teoretycznie nie przeszkadzaja im inne bolidy, wszyscy maja tę sama ilość paliwa, takie same opony itp. wiec na podstawie wyników Q łatwiej jest porównać rzeczywisty potencjał bolidu. Nie zgadzam się, ze stwierdzeniem, że Ferrarri miało tempo choćby porównywalne z najlepszymi bolidami. Świadczą o tym wyniki wyścigów. Ferrarri zazwyczaj występowało w roli zawalidróg dla McLarenów i RBR. Dzięki bezbłędnej i mądrej jeździe ALO było trudne do wyprzedzenia ale nie było w stanie odjechać bolidom wymienionych zespołów. Natomiast bolidy RBR i McLarena jeżeli już znalazły się przed Ferrarri zazwyczaj bez problemu szybko odjeżdżały na kilkanaście albo kilkadziesiąt sekund. Bolid Ferrarri nie pozwalał na nawiazanie równorzędnej walki (o zwycięstwo) z najlepszymi. Aby móc marzyć o wysokim miejscu Alonso zawsze potrzebował sprzyjąjących zdarzeń: pogodowej ruletki, pecha albo błędów kierowców dysponujących lepszym sprzętem albo wszystkiego na raz. Takie korzystne zbiegi okoliczności zdarzyły sie 3 razy w całym sezonie stąd 3 zwycięstwa ALO. Nawet przy załozeniu, że Ferrarri nie było aż tak słabe jak wskazywały na to kwalifikacje, właczenie sie do walki o czołowe pozycje w sytuacji gdy startowało się z 3 lub 4 linii w normalnych warunkach graniczy z cudem, no chyba że ma się kosmiczny bolid wtedy mozna startować nawet z pit lane. :D
kabans
28.11.2012 11:51
[quote="derwisz"]..[/quote]takie statsytki jak straty w kwalifikacji i inne można zobaczyc u kunkurencji, nie mogę podać gdzie ale alo pod względem strat w kwalifikacjach był 3. Prawda jest taka, że to mclaren był najlepszy pod kątem całego zespołu. Nie możecie pisać, że kierowcy mclarena byli lepsi bo Hamilton uczestniczył jak zwykle w incydentach, a button miał problemy przez cały czas.
kemek
28.11.2012 10:38
@derwisz Ale same kwalifikacje nie pokazują, jak mocny jest samochód w czasie całego weekendu. Akurat Ferrari znacznie zbliżało się (jeśli czasami nie przewyższało) do tempa wyścigowego McL i RB.
kurcjusz
28.11.2012 08:42
@ENDR wszystko zalezy od organizacji i realizacji. zeby zrobic analize trzeba miec material, a tego moga wymagac wlasnie od pracownikow i wypelnienia setki papierkow. wtedy na ich podstawie zrobia swoja analize. wszystko zgodnie z zasada g*wno spada w dol i tam jest go zawsze najwiecej.
Asmodeus
28.11.2012 12:32
@Vsene ha, pokaż tą regularność od 2000r, cwaniaczku ;)
derwisz
28.11.2012 12:21
Pobawiłem sie troszkę statystykami z minionego sezonu. Na pierwszy ogień wziąłem wyniki kwalifikacji. Wybrałem do analizy wyniki 4 czołowych stajni. Pod uwagę brałem najlepszy wynik reprezentanta każdego z tych zespołów w kwalifikacjach do danego GP. Przykład: jezeli w qualu VET zajął p3 a WEB p1 to dla RBR liczyłem wynik Webbera. Poniżej analiza pozycji w kwalifikacjach poszczególnych zespołów na przestrzeni całego sezonu: MCL: 1,1,2,2,1,4,2, 2,8, 7,1,1,1,1,3,3,3,1,2,1 ----- 9 PP RBR: 5,4,7,1,8,2,1, 1,2, 2,3,7,6,3,1,1,1,2,1,3 ----- 7 PP FER:12,9,9,9,3,6,3,11,1, 1,6,6,3,5,7,4,5,7,7,5 ----- 2 PP LOT: 3,5,5,7,4,5,7, 4,6,10,2,4,8,8,5,5,7,5,4,9 ----- 0 PP Po przeliczeniu powyższych wyników według obowiązującej punktacji: MCL 382 pkt. RBR 338 pkt FER 185 pkt LOT 178 Pkt. Wyniki dają jakieś pojęcie o potencjalnych możliwościach sprzętu jakim dysponowały poszczególne ekipy. Aczkolwiek zawsze można przyczepić się do faktu, iż są zniekształcone gdyż zależą również w od klasy kierowców (moim zdaniem para Mclarena (zwłaszcza Lewis) znacznie przewyższała umiejętnościami parę Red Bulla, stąd nieznacznie lepszy wynik mimo, że generalnie dysponowali troszkę gorszym sprzętem niż kierowcy RBR). W MCL, RBR i LOT obydwaj kierowcy mieli w miarę równomierny udział natomiast w FER w przeważającej części punktował ALO. Tak więc Ferrari przeważnie w danym GP miało tylko jedną potencjalną szansę na uzyskanie dobrego wyniku w Q podczas gdy pozostałe zespoły po dwie. Gdyby przeanalizować średnią stratę czasową do zwycięzcy kwalifikacji jaką notował najlepszy bolid danego zespołu różnice również byłyby znamienne i pokazałyby, że w istocie RBR i MCL startowały w innej klasie i teoretycznie były poza zasięgiem Lotusów i Ferrari. Tym bardziej na szacunek zasługują osiągnięcia zwłaszcza Fernando ale i Kimiego również.
Vsene
27.11.2012 10:28
Przykro mi, Markizie, ale wasza zadziwiająco nieregularna regularność (lub też inaczej patrząc - regularna nieregularność) osiągów w ostatnich kilku latach skazuje was na porażkę w przyszłym sezonie: 2008: dobry sezon - 8 zwycięstw i minimalnie przegrany majster 2009: słaby sezon - 1 zwycięstwo 2010: dobry sezon - 5 zwycięstw i minimalnie przegrany majster 2011: słaby sezon - 1 zwycięstwo 2012: dobry sezon - 3 zwycięstwa i minimalnie przegrany majster 2013: ??? ;)
ENDR
27.11.2012 08:46
@kurcjusz - ale to przecież nie inżynierowie przeprowadzają analizy, tylko marketingowcy, którzy bolidu palcem nie tykają :P
jpslotus72
27.11.2012 04:11
[quote]Prezydent Ferrari chce mieć pewność, że nie powtórzy się kolejny słaby początek sezonu.[/quote]Analiza własnej pracy nigdy nie zawadzi - zawsze można znaleźć jakieś błędy do naprawienia albo rezerwy do wykorzystania. Ale nie można oczekiwać zbyt wiele - pewności, że początek sezonu będzie mocny, w tej "branży" nie ma i nie będzie miał nikt. Każdy sezon jest trochę inny - nie trzeba do tego jakichś wielkich zmian w regulacjach (już np. opony będą trochę inne - i nie każdej konstrukcji będą pasować w takim samym stopniu). Zespół, który chce walczyć o najwyższe cele, zawsze musi trochę zaryzykować w konstrukcji - i nigdy nie wiadomo, komu i w jakim stopniu to ryzyko się opłaci. Nikt też nie startuje w samotności - ocena własnej formy zależy od formy (i konstrukcji) konkurencji. Itd. W zespołach tej klasy chodzi raczej o jakość zaplecza i mobilność - czyli umiejętność jak najszybszego diagnozowania i korygowania błędów już w trakcie sezonu. Tutaj można wiele wygrać albo dużo przegrać. A jeśli chodzi konkretnie o Ferrari, to przede wszystkim powinni zająć się swoją piętą achillesową - tunelem aerodynamicznym.
R90
27.11.2012 04:06
Mariano italiano mówi to już od dobrych kilku sezonów. Co do kierowców nie mam zastrzeżeń, oby Felipe jeździł tak jak ostatnio na przestrzeni całego sezonu, wtedy najlepszy duet w stawce. Mam zastrzeżenia do Tombazisa, jako głównego projektanta. Zróbcie w końcu bolid któy traci góra średnio 0,2s na okrążeniu do najlepszego. Alonso zrobi już resztę.
kurcjusz
27.11.2012 03:22
Heh, niestety ale Luca di Montezemolo przypomina mi w tej chwili najgorszych szefow/kierownikow/dyrektorkow, ktorzy musza pokazac, ze cos robia. Robi wiec najgorsza rzecz z mozliwych, czyli naklada na pracownikow jeszcze wiecej obowiazkow, kompletnie zbednych takich jak "pelna analiza ble ble ble". Przez co Ci beda teraz tracic czas na przygotowanie tego swietlistego raportu zamiast pracowac nad przyszlym projektem lub wypoczywac po ciezkim sezonie regenerujac sily na kolejny rownie ciezki. A przeciez nad pilnowaniem wlasciwego toku pracy, sa powolani odpowiedni ludzie, ktorych zadaniem jest pilnowanie na biezaco by praca byla wykonywana efektywnie. Glownym powodem porazki, jak wielokrotnie to wspominano, jest nieprzekladanie sie wynikow, badan i testow w symulatorach na tor. Czegoz wiecej trzeba szukac ?
kabans
27.11.2012 02:34
nie ma znaczenia początek, prawda jest taka że bolid ferrari przez cały sezon miał może z 5 wyścigów(hiszpania, monaco, hiszpania2, monza, niemcy), których bolid pozwalał na pewne podium, a gdzie tu walka o tytuł? Gdyby w sauberze, Force india, williamsie byli bardziej doswiadczeni kierowcy to ferrari czesciej byłoby w drugiej czesci punktowanej 10.
Simi
27.11.2012 02:27
Cóż, sam kierowca nic nie zdziała. Trzeba zgrać pakiet kierowca-bolid-zespół. Red Bull lepiej sobie z tym już trzeci raz z rzędu, więc trzeci raz z rzędu zdobyli tytuł. Nikogo to nie powinno dziwić. Moim zdaniem Alonso zrobił w tym roku wiele dobrego, imponował swoją postawą i na mnie wywarł największe wrażenie. Ale to jest po prostu moja opinia i wara od tego ;-) Di Montezmolo jest złotousty i wiele mówi - zobaczymy czy Ferrari dupy i tym razem, bo w minionym sezonie zawalili sprawę niewystarczająco dobrym samochodem. Mieli kierowcę, który dawał z siebie wszystko, trochę niezbędnego szczęścia - ale nie wykorzystali tego. Był moment, w którym byli naprawdę konkurencyjni, ale to był zbyt krótki okres. Przez znacznie większą część to Red Bull odwalał kawał dobrej roboty, McLaren ciągle popełniał błędy, więc tytuł trafił tam gdzie trafił. To jest właśnie F1. Wiele czynników składa się na sukcesy, nie tylko kierowca. Ten jest zaś jednym ze składników tej mieszanki.