Russell: Protesty powinny mieć większe konsekwencje
Brytyjczyk wzywa FIA do zwiększenia opłat za bezpodstawne protesty.
27.06.2507:56
225wyświetlenia
Embed from Getty Images
George Russell, zwycięzca Grand Prix Kanady, wzywa FIA do zwiększenia opłat za składanie protestów po tym, jak Red Bull bezskutecznie zakwestionował jego jazdę dwa tygodnie temu.
Tuż po swoim pierwszym triumfie w sezonie 2025, Russell został wezwany do sędziów po proteście Red Bulla. Początkowo dotyczył on zachowania Brytyjczyka za samochodem bezpieczeństwa, by później przerodzić się w oskarżenie o „niesportowe zachowanie” wobec Maxa Verstappena.
Po niemal sześciu godzinach analiz i przesłuchań, sędziowie FIA odrzucili protest - uznając, że był bezzasadny. Russell zachował zwycięstwo, ale sam proces wywołał u niego frustrację.
Obecnie zespoły muszą zapłacić 2000 euro, by złożyć protest do sędziów. Russell, pełniący funkcję dyrektora Związku Kierowców Grand Prix (GPDA), uważa tę kwotę za śmiesznie niską:
Russell i Verstappen spędzili 45 minut w biurze sędziów, składając zeznania. Szef Mercedesa, Toto Wolff, nazwał cały protest Red Bulla „dziecinadą”. Russell również nie widzi tu winy Verstappena:
Po zamieszaniu w Montrealu FIA opublikowała swoje wytyczne dotyczące kar i standardów jazdy - co zostało dobrze przyjęte przez większość kierowców. Powrócił jednak temat składu sędziowskiego — część kierowców uważa, że na tych stanowiskach zasiadać powinien stały, a nie rotacyjny skłąd.
George Russell, zwycięzca Grand Prix Kanady, wzywa FIA do zwiększenia opłat za składanie protestów po tym, jak Red Bull bezskutecznie zakwestionował jego jazdę dwa tygodnie temu.
Tuż po swoim pierwszym triumfie w sezonie 2025, Russell został wezwany do sędziów po proteście Red Bulla. Początkowo dotyczył on zachowania Brytyjczyka za samochodem bezpieczeństwa, by później przerodzić się w oskarżenie o „niesportowe zachowanie” wobec Maxa Verstappena.
Po niemal sześciu godzinach analiz i przesłuchań, sędziowie FIA odrzucili protest - uznając, że był bezzasadny. Russell zachował zwycięstwo, ale sam proces wywołał u niego frustrację.
Obecnie zespoły muszą zapłacić 2000 euro, by złożyć protest do sędziów. Russell, pełniący funkcję dyrektora Związku Kierowców Grand Prix (GPDA), uważa tę kwotę za śmiesznie niską:
ZTa kwota składać się z sześciu cyfr. Kiedy patrzysz na kary finansowe za przekleństwo przez radio czy dotknięcie tylnego skrzydła, 2000 euro dla zespołu zarabiającego setki milionów to nic. Nawet się nad tym nie zastanowią. Więc jeśli protest kosztowałby znacznie więcej, może zastanowiliby się dwa razy. Jeżeli protest zostałby zaakceptowany, zespół mógłby dostać pieniądze z powrotem — więc to tylko kwestia ryzyka. A teraz? To jak napiwek- tłumaczy Russell.
Russell i Verstappen spędzili 45 minut w biurze sędziów, składając zeznania. Szef Mercedesa, Toto Wolff, nazwał cały protest Red Bulla „dziecinadą”. Russell również nie widzi tu winy Verstappena:
To nie wyszło od Maxa - on nawet nie wiedział o proteście. To Red Bull chcciał iść na ofensywę, żeby się zabezpieczyć, gdyby Max dostał karę za wyprzedzenie mnie za safety carem. Cała ta sytuacja była zwyczajnie niepotrzebna i męcząca.
Po zamieszaniu w Montrealu FIA opublikowała swoje wytyczne dotyczące kar i standardów jazdy - co zostało dobrze przyjęte przez większość kierowców. Powrócił jednak temat składu sędziowskiego — część kierowców uważa, że na tych stanowiskach zasiadać powinien stały, a nie rotacyjny skłąd.
Nadal uważam, że najlepiej byłoby mieć opłacanych, profesjonalnych sędziów - stały skład. Wtedy można byłoby nawet nieco uprościć wytyczne dla kierowców. Teraz te zasady są potrzebne, bo co wyścig mamy innych ludzi, którzy muszą się nimi podpierać- tłumaczy Russell.
Gdybyśmy mieli 3-4 stałych sędziów, wszyscy znalibyśmy ich podejście, oni znaliby nasze, i można byłoby oceniać incydenty nie tylko według litery prawa, ale też kontekstu sytuacyjnego.