Robert Kubica na konferencji prasowej w Malezji

Polak mówi o pobycie w Malezji, formie BMW w Australii i kolizji z Kazukim Nakajimą
20.03.0815:44
Igor Szmidt
7429wyświetlenia

Zgodnie z zapowiedzią przedstawiamy pytania do kolejnego uczestnika dzisiejszej konferencji prasowej na torze Sepang w Malezji - Roberta Kubicy.

Robert, wydaje mi się, że byłeś bardzo zajęty przez ostatnie dni ze sponsorami.
Tak, trochę. Jak zawsze tutaj, jest to trochę jakby domowe Grand Prix dla naszego zespołu z powodu firmy Petronas - głównego sponsora zespołu. Mięliśmy więc do wypełnienia sporo obowiązków marketingowych związanych z PR, jak zabawa z dziećmi i wizyta w obiektach Petronas. Było całkiem przyjemnie.

Mieliście bardzo zachęcającą formę w zeszły weekend. Czy to stanowi dla ciebie zachętę na cały sezon, czy może uważasz, że była to jednorazowa sytuacja?
Myślę, że forma w kwalifikacjach była niespodzianką dla wszystkich i oczywiście dla nas również. Wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy mniej więcej po ostatnich testach, ale nie oczekiwaliśmy tego, że będziemy tak blisko McLarena. Poza tym myślę, że Ferrari miało pewne problemy, więc na razie nie można powiedzieć, gdzie jesteśmy w porównaniu do nich.

Podczas kwalifikacji wszystko poszło dość dobrze. Zrobiłem dosyć szybkie okrążenie - z małymi błędami, inaczej mógłbym być na pole position - ale wiemy, że podczas wietrznych warunków troszkę tracimy, więc to zależy od kilku rzeczy. Uważam, że jesteśmy na dobrej drodze i będziemy liczyć na dalsze postępy po tych, które wykonaliśmy podczas ostatnich czerech tygodni. To niesamowite, jak dobrą robotę wykonali ludzie w Hinwil i Monachium i na pewno jesteśmy na dobrej drodze do poprawy i przybliżenia się do czołówki.

A co powiesz o kolizji z Kazukim w Melbourne?
Cóż, wypadki chodzą po ludziach. Co mogę więcej powiedzieć?

Byłeś bardzo sfrustrowany?
Takie bywają wyścigi. Jadąc za samochodem bezpieczeństwa nie ścigamy się, ale on popełnił błąd, co kosztowało mnie to trochę więcej niż jego, ale jest jak jest. Myślę, że przegapił swój punkt hamowania. Jechaliśmy wolno, a on mnie uderzył.

Źródło: FIA.com

KOMENTARZE

23
mkpol
21.03.2008 04:55
No widze ze mamy w serwisie samych lingwistów. Nie che mi się wymieniać z nicka wszystkich specalistów językowych, więc napiszę razem do wszystkich.s h i t happens jest określeniem slangowym i jego odpowiednikiem w j.p. jest -takie jest życie-. Tak jak na przykład amerykańskie "balls to the walls" nie tłumaczy się "jajami w ścianę" tylko "głową muru nie przeżyjesz", albo "holly s h i t" tłumaczy się jako "jasna cholera". Nie tłumaczy się tego dosłownie. Oczywiście można iść w ślady Duka Nukema i mówić "gówno się zdarza" no tylko po co? Wasze czepiactwo wynika więc głównie z waszej ignorancji. Przy okazji poproszę od każdego z panów purystów listę artykułów przetłumaczonych z języka angielskiego do jakiegoś serwisu. NIE MA? No cóż można to skomentować tylko w jeden sposób. S h i t happens.
cinek
21.03.2008 06:24
Albo coś w typie google translate - jak się najeżdża myszką na tekst, to się pojawia dymek z oryginalną wersją :] to by było kul :]
Ave
20.03.2008 09:33
Jesli juz brak doslownosci ma byc przewodnim podmiotem serwisu, to wypada dodac w nawiasie orginalna wersje w rzeczonym jezyku. Watpliwosci nie bedzie i powszechnie uzywanych slow na.. w ojczystym jezyku da sie uniknac :)
doreh
20.03.2008 09:31
@klasyk, - muszę powiedzieć że dawno już tu nie czytałem tak naiwnej wypowiedzi. Przeczytaj jeszcze raz z uwagą post --> ToshibaUser, niestety prawda jest taka, zejdź na ziemię.
zemanek
20.03.2008 08:55
co do miłośników dosłownych tłumaczeń jakże trywialnie brzmi wypowiedz DC po wypadku z Massą. DC - cenię bardzo weteranów ale DC za bardz kłapię jęzorem.
Maraz
20.03.2008 08:51
A dalibyście już spokój - jaka jest różnica między 'Takie rzeczy się zdarzają' a 'Wypadki chodzą po ludziach'? o_O
cinek
20.03.2008 08:33
Nie no, wiedziałem że nie oddacie w pełni znaczenia :P Oczekiwałem tekstu w stylu 'Takie rzeczy się zdarzają' albo 'No trudno, tak bywa', ale 'Wypadki chodzą po ludziach' sprawiło że zapewne mój nagły napad śmiechu słyszało całe osiedle :P
Maraz
20.03.2008 08:27
1: W języku angielskim, zwłaszcza w USA jest to bardzo popularne określenie i oznacza cytuję: It is an acknowledgment that bad things happen to people for no particular reason. 2: Podajcie mi lepszy odpowiednik w języku polskim, taki stosowany na co dzień i w miarę kulturalny. Zależy mi na odpowiednim poziomie kultury, dlatego nigdy w newsie nie zobaczycie u nas słowa g****. Sorry, jeśli Was rozczarowałem :)
Ave
20.03.2008 07:39
Podonie jak przedmowcy z uwaga, ze albo tlumaczymy doslownie albo wcale. sh*it happens = tak to juz bywa ??? Witajcie w komitecie cenzury PRL.
patgaw
20.03.2008 05:57
ciekawe co powie borowczyk na temat tej wypowiedzi bo pewnie wspomni o tym podczas transmisji ^^
yankess
20.03.2008 05:47
e no, weźcie to szit hapens przetłumaczcie jak sie należy, chyba wiedzial co mowi i przekecac tego nie ma po co.
ToshibaUser
20.03.2008 05:24
@klasyk Robert może sam wybierać strategię , ale w zeszłym sezonie i już w tym strategia była zmieniana w trakcie wyścigu i Robert nie miał nic do gadania . Po wyścigach wielokrotnie powtarzał " mieliśmy kłopoty ze strategią - zmiany nie były dobre " . Teoretycznie w latach ubiegłych w Ferrari , czy McLarenie też nie było faworyzowania nikogo :) Tylko Jean i Ron pilnowali , aby po drugim pitstopie kolejność w ich teamach była " taka jak trzeba ";)
cinek
20.03.2008 05:06
jakie tłumaczenie xDDDDDD
klasyk
20.03.2008 05:04
Ależ panowie, przypomnijmy, że miewał Kubica i agresywną, i konserwatywną taktykę, nie me żadnej faworyzacji Nicka! Robert często powtarza, że wybiera strategię sam! Po prostu ma pecha! Agreasywna taktyka nie sprawdza się w wypadku obecności na torze SC i to widzieliśmy w Montrealu! Obiektywizmu!!
ToshibaUser
20.03.2008 04:39
@michał 132 No cóż nie obiecujmy sobie wiele . Kierowca nr1 w zespole jest traktowany z większą uwagą i troską niż drugi . A jak pisałem kierowca tej samej narodowości jak team jest ustawiany jako pierwszy ( brytyjski kierowca w brytyjskim zespole , czy właśnie niemiecki w niemieckim ) . Nie ma też żadnej tajemnicy w tym , że np . Ferrari po zakazie stosowania team orders załatwiało " te sprawy " odpowiednią strategią pitstopów aby Michael , czy Kimi nie byli zagrożeni. Podobnie McLaren . Tak też jest z BMW . Nick jest nr.1 bo jest niemieckim kierowcą w niemieckim teamie i tak były w zeszłym sezonie ustawiane strategie i są (?) w tym , aby to Nick miał lepszy wynik na mecie . Tak więc w Malezji chyba będzie podobnie i Robert jeśli zdobędzie punkty to raczej mniej niż Nick . Smutne , ale prawdziwe :( Nie ma w tym żadnych teorii spiskowych , czy jakieś ksenofobii - to normalna praktyka w F1 . I tyle . Ktoś jest numer 1 , ktoś jest od obstawiania tyłów .
michal132
20.03.2008 04:30
troche sie martwie o gp malezji oby robert startowal z dobrej pozycji i zeby zdobyl punkty bo jak niezdobedzie to klapa z kolejnego sezonu
akkim
20.03.2008 03:37
Bardziej dyplomatycznie jest pisać o wypadkach co chodzą po ludziach niż o kupie na torze.
qb998
20.03.2008 03:23
poczytajcie na onecie
zitol
20.03.2008 03:20
Przypomina mi się skecz Maćka Stuhra o tłumaczeniu filmów :D
patgaw
20.03.2008 02:57
a tam, slabo przetlmaczone :p
duszek998
20.03.2008 02:50
szkoda ze nie wypowiedział się o warunkach bo ma padać i być ponad 30 stopni na torze :) To będzie bardzo ciekawy wyścig :)
Maraz
20.03.2008 02:46
Zacytował znanego mistrza dosadności, Juana Pablo M. ;)
Poolek
20.03.2008 02:40
„Cóż, wypadki chodzą po ludziach. Co mogę więcej powiedzieć?” Hehehe. Oryginalna wypowiedź w jęz. angielskim brzmiała nieco bardziej dobitnie : )))