Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Japonii

12.10.0300:00
Marek Roczniak
14838wyświetlenia

Mając dziewięć punktów przewagi w klasyfikacji generalnej kierowców Michael Schumacher w ostatnim wyścigu sezonu 2003 - Grand Prix Japonii musiał zdobyć tylko jeden punkt, aby przypieczętować wywalczenie czwartego z rzędu tytułu mistrzowskiego. Nikt się jednak chyba nie spodziewał, że zdobycie go będzie aż takie trudne. Pech dał znać o sobie już podczas sobotniej sesji kwalifikacyjnej, kiedy to Niemiec trafił na deszcz i z tego względu zakwalifikował się zaledwie na 14 pozycji. Jedynym pocieszeniem był fakt, że drugi kierowca Ferrari - Rubens Barrichello wywalczył pole position i gdyby tylko udało mu się wygrać, to w ten sposób uniemożliwiłby Raikkonenowi zdobycie tytułu mistrzowskiego. Obydwaj kierowcy z włoskiej stajni wystartowali bardzo dobrze. Barrichello utrzymał się na prowadzeniu, natomiast starszy z braci Schumacherów wyprzedził obydwu kierowców z zespołu Sauber i awansował na 12 pozycję. Tor Suzuka z początku był jeszcze trochę mokry po wcześniejszych opadach deszczu, o czym Barrichello przekonał się już na pierwszym okrążeniu podczas hamowania przed najostrzejszym zakrętem (Hairpin). W tym momencie zbliżył się do niego Juan Pablo Montoya i pod koniec zakręcającej delikatnie w prawą stronę kolejnej prostej, poprzedzającej wiraż Spoon zaatakował Brazylijczyka, który pamiętając przebieg wypadków ze Stanów Zjednoczonych tym razem postanowił nie stawiać zbyt dużego oporu. W ten sposób kierowca z zespołu Williams objął prowadzenie, natomiast Barrichello musiał jeszcze odeprzeć atak Fernando Alonso (Renault), który po starcie z piątej pozycji wyprzedził obydwu kierowców Toyoty i awansował na trzecią pozycję. Tymczasem Michael Schumacher na czwartym okrążeniu wyprzedził Justina Wilsona, a dwa okrążenia później udało mu się także wyminąć drugiego kierowcę z zespołu Jaguar - Marka Webbera. Na tym samym okrążeniu Niemiec przymierzał się także do wyprzedzenia Takumy Sato, jednak podczas zbyt pochopnej próby ataku zaczepił przednim spojlerem swojego bolidu o tylne koło bolidu B.A.R i musiał odbyć przymusowy postój w boksach, po którym spadł na ostatnią pozycję.

W tym momencie cała odpowiedzialność spadła na Barrichello, który na dziewiątym okrążeniu odzyskał prowadzenie po odpadnięciu z wyścigu Montoi (awaria hydrauliki). Po pierwszej rundzie postojów tuż za plecami Brazylijczyka nadal znajdował się Alonso, jednak już na 18 okrążeniu Hiszpana z walki wyeliminowała druga podczas tego weekendu awaria silnika Renault. Dzięki temu na drugą i trzecią pozycję awansowali kierowcy z zespołu McLaren - David Coulthard i Kimi Raikkonen, przy czym Fin w przeciwieństwie zarówno do swojego partnera, jak i Barrichello zdecydował się tylko na dwa postoje w boksach. Strategia ta umożliwiła mu jednak tylko wyprzedzenie Coultharda, który i tak najprawdopodobniej prędzej czy później by go przepuścił, co zresztą uczynił już raz na początku wyścigu, natomiast Barrichello pomimo problemów z widocznością (zaparowujący wizjer w kasku) okazał się poza zasięgiem dla kierowców z zespołu McLaren. Mimo to Brazylijczyk do samego końca musiał być bardzo ostrożny, gdyż jeden błąd mógłby wszystko przekreślić. Tymczasem odrabiający w pocie czoła straty wynikające z kolizji na szóstym okrążeniu Michael Schumacher trafił na kolejną przeszkodę w postaci nie kogo innego, jak swojego młodszego brata - Ralfa, który także nie miał zbyt udanego wyścigu. Po ostatniej serii postojów obaj bracia toczyli między sobą zawzięty pojedynek o ósmą pozycję i chociaż Ralf był wyraźnie szybszy od starszego brata, to jednak pomimo kilku prób nie udało mu się go wyprzedzić. Za to doprowadził do niewielkiej kolizji pod koniec 41 okrążenia, kiedy to Michael źle odczytał intencje jadącego tuż przed nim Cristiano da Matty (Toyota) i musiał ratować się gwałtownym hamowaniem przed szykaną. Całe zajście jeszcze bardziej zaskoczyło Ralfa Schumachera, który nie zdołał w porę wyhamować i zaczepił przednim spojlerem o tylne koło bolidu Ferrari. Na szczęście koło wytrzymało otarcie i dzięki temu Michael Schumacher dowiózł do mety jeden punkt, gwarantujący mu rekordowy, szósty tytuł mistrza świata kierowców Formuły Jeden, natomiast Barrichello odniósł siódme zwycięstwo w karierze, awansując tym samym na czwartą pozycję w końcowej klasyfikacji generalnej kierowców. Zespół Ferrari przypieczętował tymczasem zdobycie po raz piąty z rzędu tytułu najlepszego konstruktora bolidów Formuły Jeden. Sukces ten jest tym bardziej zasłużony, iż walka w tym sezonie pomiędzy trzema czołowymi stajniami była bardzo wyrównana.

Raikkonen z pomocą partnera z zespołu McLaren - Coultharda uczynił w zasadzie wszystko co w jego mocy, by wygrać dzisiejszy wyścig. Niestety nie udało mu się pokonać Barrichello, ale zdobywając aż osiem punktów za drugie miejsce zdołał zmniejszyć końcową przewagę Michaela Schumachera do zaledwie dwóch punktów. Co więcej uczynił to ze zmodyfikowanym bolidem MP4-17 z sezonu 2002 i w tej sytuacji jest to wyczyn godny podziwu, zwłaszcza, że jest to dopiero trzeci rok startów Fina w Formule Jeden. Coulthard także w pozytywny sposób zakończył sezon 2003, choć był on dla niego nieco mniej udany niż poprzedni. Tymczasem zespół McLaren drugi raz z rzędu uplasował się na trzeciej pozycji w klasyfikacji generalnej konstruktorów, jednak tym razem do pokonania zespołu Williams, który w wyścigu o Grand Prix Japonii nie zdobył ani jednego punktu, zabrakło tylko dwóch oczek. Montoya spisał się dzisiaj bez zarzutu i kto wie, czy nie udałoby mu się odzyskać drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej kierowców, gdyby nie awaria hydrauliki. Z kolei drugi kierowca ze stajni z Grove - Ralf Schumacher miał dzisiaj dosyć trudne zadanie, gdyż startował z ostatniej pozycji, jednak gdyby nie kilka błędów (poślizg na drugim okrążeniu, gdy zajmował już 14 pozycję i kolizja z Heinzem-Haraldem Frentzenem oraz starszym bratem - Michaelem), z pewnością finiszowałby na punktowanej pozycji. Tak czy inaczej sezon 2003 był w miarę udany dla zespołu Williams, gdyż jeszcze do przedostatniego wyścigu stajnia ta miała realne szanse na wywalczenie obydwu tytułów mistrzowskich. Gdyby nie słaby początek sezonu, końcówka mogłaby wyglądać nieco inaczej.

W przeciwieństwie do Ralfa Schumachera kierowca zespołu Renault - Jarno Trulli pomimo startu z przedostatniej pozycji nie popełnił dzisiaj błędów i chociaż realizatorzy transmisji telewizyjnej nie zwracali na niego zbytniej uwagi, on spokojnie mijał kolejnych rywali, ostatecznie finiszując na piątej pozycji. Drugi kierowca z francuskiej stajni - Alonso miał tymczasem okazję do stanięcia kolejny raz na podium, jednak awaria silnika wyeliminowała go z walki tuż po pierwszym postoju w boksach. Ogólnie rzecz biorąc zespół Renault uczynił znaczący postęp w stosunku do poprzedniego sezonu i choć ponownie uplasował się na czwartej pozycji w klasyfikacji generalnej konstruktorów, to jednak z blisko trzy razy większym dorobkiem punktowym, pięcioma wizytami na podium i jednym zwycięstwem. W tej sytuacji przyszłość francuskiej stajni przedstawia się dosyć ciekawie. Kolejnym zespołem, który także uczynił postęp, choć nie aż tak znaczący, jest B.A.R. Wspierana przez japoński koncern samochodowy Honda stajnia zwłaszcza w tym wyścigu zaprezentowała się bardzo dobrze, odzyskując tym samym piątą pozycję w klasyfikacji generalnej konstruktorów, utraconą po totalnej porażce w Stanach Zjednoczonych. Jenson Button nie zawiódł oczekiwań i po przejściu z zespołu Renault w wielu wyścigach tego sezonu zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Niestety do tej pory nie udało mu się stanąć na podium, ale biorąc pod uwagę posiadany talent powinno to nastąpić już niedługo. Tymczasem następca Jacquesa Villeneuve'a - Takuma Sato dosyć niespodziewany drugi występ przed własną publicznością zamienił na drugą w karierze zdobycz punktową. Japończyk nie uległ nawet Michaelowi Schumacherowi, który zapłacił dosyć wysoką cenę za "wtykanie nosa" swojego Ferrari tam gdzie nie trzeba. Były kierowca zespołu Jordan nie uczynił jednak nic złego, broniąc w zdecydowany, ale zarazem zgodny z przepisami sposób swojej pozycji. W ten sposób Sato już pierwszy występ w barwach zespołu B.A.R może zaliczyć do udanych.

Pomimo bardzo dobrych pozycji startowych Toyota w swoim domowym wyścigu zdobyła tylko dwa punkty, co niestety nie wystarczyło na uzyskanie wyższej od ósmej pozycji w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Cristiano da Matta ze względu na trzystopową strategię został pokonany przez trzech kierowców, którzy poświęcając dobrą pozycję startową wyścig rozpoczęli z większą ilością paliwa, ale najważniejsze, że udało mu się finiszować na punktowanej pozycji. Mniej szczęścia miał jednak Olivier Panis, który po niezbyt udanym starcie spadł na siódmą pozycję, by ostatecznie linię mety przekroczyć na dziesiątej pozycji. Tym niemniej Toyota w swoim zaledwie drugim sezonie od debiutu w 2002 roku aż sześciokrotnie zdobywała punkty, w tym siedem na niemieckim torze Hockenheim. Trzeba też pamiętać o tym, że zespół ten w tym roku reprezentowali nowi kierowcy, którzy jednak dosyć szybko zdołali się w nim zadomowić. Zwłaszcza dobrze należy ocenić mistrza amerykańskiej serii CART - da Mattę, który okazał się najlepszym debiutantem w tym sezonie. Sklasyfikowane wyżej od Toyoty zespoły Sauber i Jaguar w dzisiejszym wyścigu nie zdobyły ani jednego punktu. Najbliższy tego był zespół Sauber, a konkretnie reprezentujący po raz ostatni w tym sezonie barwy szwajcarskiej stajni niemiecki kierowca Nick Heidfeld, który finiszował tuż za punktowaną ósemką. Z kolei partner Heidfelda - Frentzen najpierw musiał odbyć przymusowy postój w boksach, po tym jak w jego bolid uderzył Ralf Schumacher, a ostatecznie z walki wyeliminowała go awaria silnika. Tym samym zespół ten nie zdołał utrzymać się na piątej pozycji w klasyfikacji generalnej konstruktorów, ale biorąc pod uwagę dosyć słabą postawę w tym sezonie powinien być zadowolony z szóstej pozycji. Tymczasem zespół Jaguar z pewnością liczył na więcej, ale prawda jest taka, że stajnia ta mogła liczyć tylko na jednego kierowcę - Marka Webbera, a to trochę za mało. Australijczyk po przejściu z zespołu Minardi odwalił kawał dobrej roboty, niejednokrotnie kwalifikując się w pierwszej ósemce, natomiast punkty zdobywał aż siedem razy. Pierwszy partner Webbera - Antonio Pizzonia ani razu nie zdołał załapać się do pierwszej ósemki, co zaowocowało wyrzuceniem go z zespołu po wyścigu na torze Silverstone, jednak jego następca - Justin Wilson także nie zdołał zabłysnąć, choć prawdę mówiąc miał na to trochę zbyt mało czasu. W tej sytuacji nie jest pewne, czy zespół Jaguar w przyszłym roku ponownie zatrudni Brytyjczyka, który w Stanach Zjednoczonych zdobył swój pierwszy i jak dotąd jedyny punkt.

Ostatnie dwa zespoły uczestniczące w tegorocznych wyścigach Formuły Jeden - Jordan i Minardi ostatni wyścig, tak jak i zresztą cały sezon 2003 zakończyły na ostatnich miejscach, co jest odzwierciedleniem trudnej sytuacji finansowej obydwu stajni. Dosyć niefortunnie wypadł ostatni występ Giancarlo Fisichelli w barwach zespołu Jordan, gdyż ze względu na pomyłkę w obliczeniach Włochowi zabrakło po prostu paliwa. Kierowca ten nie może jednak całkowicie spisać na straty tego roku, gdyż w Brazylii zdobył upragnione, pierwsze zwycięstwo. Dla całego zespołu Jordan, który od tego roku korzysta z zeszłorocznych silników Cosworth, był to jednak w zasadzie jedyny moment chwały, gdyż oprócz dodatkowych dwóch punktów wywalczonych przez Fisichellę w Stanach Zjednoczonych drugi kierowca z tej stajni - debiutant Ralph Firman tylko raz finiszował na punktowanej pozycji. Zespół Minardi tymczasem pomimo nieco starszych silników Cosworth w tym roku nie zdobył ani jednego punktu, pomimo tego, że w składzie kierowców znalazł się posiadający spore doświadczenie Jos Verstappen. Holender tylko w Kanadzie bliski był zdobycia jednego punktu, natomiast w pozostałych wyścigach z wyjątkiem Grand Prix Stanów Zjednoczonych plasował się zawsze poza pierwszą dziesiątką. Pierwszy partner Verstappena - Wilson do pierwszej dziesiątki nie zdołał załapać się ani razu, podobnie jak i jego następca - Nicolas Kiesa. Duńczyk może się jednak pochwalić ukończeniem dokładnie wszystkich pięciu wyścigów, w których startował.