Przyszłość Ralfa Schumachera, a sprawa obecnej formy Toyoty

15.03.0400:00
Marek Roczniak
936wyświetlenia

W zeszłym tygodniu Willi Weber straszył, iż reprezentowany przez niego kierowca - Ralf Schumacher jest bliski podpisania kontraktu z zespołem Renault. Miało to najprawdopodobniej skłonić władze zespołu Williams, który jest obecnym pracodawcą Niemca, do jak najszybszego przedłużenia kontraktu poza rok 2004. Plany te pokrzyżował jednak Flavio Briatore, zaprzeczając ewentualnym powiązaniom młodszego z braci Schumacherów z zespołem Renault. Dzisiaj w mediach pojawiły się spekulacje na temat przejścia Ralfa do Toyoty po zakończeniu obecnego sezonu. Osoba mająca powiązania z japońską stajnią w wywiadzie udzielonym gazecie The People powiedziała: "Ralf odbywał kolejne spotkania z zespołem w celu uzgodnienia szczegółów na temat kontraktu i jest już gotowy do podpisania go".

Trudno przewidzieć, na ile to jest bliskie prawdzie. Tak czy inaczej rozmowy z zespołem Williams na temat przedłużenia kontraktu mają się odbyć przy okazji trzeciego wyścigu sezonu, który odbędzie się za niecałe trzy tygodnie w Bahrajnie i należy się spodziewać, że pozostanie w stajni z Grove będzie sprawą priorytetową. Tym bardziej, że Toyota nienajlepiej rozpoczęła obecny sezon. Dyrektor techniczny japońskiej stajni - Mike Gascoyne zażartował ostatnio, iż w związku z niezbyt imponującą prędkością bolidów TF104 wkrótce powinny pojawić się plotki na temat wyrzucenia go z zespołu. Tak właśnie się w stało w 2001 roku, kiedy to Gascoyne był jeszcze dyrektorem technicznym w Benettonie. Ówczesna forma tej stajni nie odbiegała zbytnio od obecnej Toyoty, jednak kolejne dwa bolidy, które powstały pod nadzorem Gascoyne'a już po przeistoczeniu Benettona w Renault, stanowiły wyraźne kroki na przód. Ten sam cel Brytyjczyk zamierza również osiągnąć z Toyotą, ale zdaje sobie sprawę z tego, iż potrzeba na to czasu.

Podczas najbliższego wyścigu bolidy TF104 będą wyposażone w nowe przednie spojlery i inne elementy, które powinny zwiększyć wydajność aerodynamiczną. Ponadto tor Sepang powinien być bardziej przychylny dla tych bolidów, gdyż jego dwie długie proste powinny umożliwić rozwinięcie skrzydeł uznawanym za jedne z mocniejszych w F1 silnikom Toyoty. Skoro już mowa o silnikach, to z ostatniej wypowiedzi Davida Coultharda wynika, iż w Australii zespół McLaren zmuszony był do celowego ograniczenia mocy jednostek napędowych Mercedes-Ilmor w obawie o ich wytrzymałość. Jak bardzo były one ograniczone - z tym pytaniem Szkot odsyła dziennikarzy do inżynierów z firmy Ilmor. Podobno silniki te rozpędzały się do niewiele ponad 17 tysięcy obrotów na minutę, a dla porównania silniki BMW zamontowane w bolidach zespołu Williams osiągały 19 tysięcy. Ograniczenie maksymalnych obrotów na niewiele się jednak zdało w przypadku Kimiego Raikkonena, którego z walki wyeliminowała awaria silnika we wczesnej fazie wyścigu.

Źródło: F1-Live.com