De Vries mistrzem świata, Basz pierwszy w finale pocieszenia
Pech pokrzyżował szanse Krakowianina na dobry wynik
19.09.1015:15
2655wyświetlenia
Piętnastoletni Holender Nyck de Vries po zaciętej walce został kartingowym mistrzem świata podczas zawodów na torze Zuera w Hiszpanii. Podium dopełnili Jordan Chamberlain oraz Nicolaj Moller Madsen. Polacy niestety nie zakwalifikowali się do głównego finału i wystartowali w finale pocieszenia.
Czołówka ostro zaczęła od samego początku. Chamberlain utrzymał pierwsze pole startowe wywalczone w pre-finale. Fantastycznie w pierwszym zakręcie odnalazł się Moller Madsen, który z szóstego pola przeskoczył na drugą pozycję, de Vries utrzymał swoje miejsce i był na trzeciej pozycji. Z tyłu było sporo przetasowań i kilku kierowców środka stawki już na pierwszym okrążeniu musiało pożegnać się z zawodami.
Pierwsza trójka narzuciła mocne tempo i zaczęła oddalać się od rywali. Wydawało się, że Chamberlain kontroluje wyścig - powolutku powiększał przewagę, a jego główni rywale byli zajęci walką. W połowie dystansu de Vries wyprzedził Moller Madsena i rzucił się w pogoń za liderem. Holender sukcesywnie zmniejszał stratę i po świetnym ataku na ostatnim okrążeniu zdobył tytuł mistrza świata.
Polakom niestety nie udało się dostać do czołowej 34., jednak w szczególności Karola Basza nie opuszczał pech. Problemy zaczęły się już w piątek, kiedy wraz zespołem źle dobrali zębatki na mokre kwalifikacje, przez co Krakowianin bardzo dużo tracił na prostych i nie dał rady odrabiać start w krętej partii toru. 53 miejsce oznaczało jednak jedynie słabszą pozycję w wyścigach kwalifikacyjnych i finał wciąż był w zasięgu. Szanse Karola na walkę o czołowe lokaty ostatecznie zniweczyła awaria silnika w pierwszym wyścigu kwalifikacyjnym, za które przyznaje się punkty "negatywne" - im niższa pozycja, tym więcej punktów.
Zamiast czwartej pozycji, na której jechał przed awarią, został sklasyfikowany na 26 miejscu. Nawet świetna druga pozycja po starcie z 14 pola w drugim wyścigu kwalifikacyjnym i czwarta w trzecim nie pozwoliłyby na awans do głównego finału. Na domiar złego Basz stracił również 4 pozycję z trzeciego wyścigu za wyprzedzanie pod żółtymi flagami. Karol w rozmowie z nami stwierdził, że kara była niesłuszna, gdyż flaga była tylko w jednym zakręcie, a on wyprzedzał w kolejnym. Jednakże nawet gdyby sędziowie nie nałożyli kary to i tak nie udałoby się awansować do finału, ponieważ straty spowodowane awarią okazały się nie do odrobienia.
Złą passę z piątku i soboty Polak przełamał w dzisiejszym finale pocieszenia. Najpierw w pre-finale (wyścig kwalifikacyjny) wspaniałą jazdą przebił się z 20 miejsca na siódme, a później w samym finale mroził krew w żyłach fanów. Po starcie przeskoczył na piąte miejsce i powoli odrabiał starty do rywali. Na trzy okrążenia przed końcem wskoczył na trzecie miejsce. Wydawało się, że trzecia pozycja to maksimum tego, na co stać Karola w tym wyścigu, jednak Basz popisał się fenomenalnym finiszem.
Na przed ostatnim okrążeniu wskoczył na drugie miejsce i wjeżdżając na ostatnie kółko miał 6 dziesiątych straty do lidera. Karol utrzymał jednak świetne tempo, odrobił całą stratę i wyprzedził lidera przed samą metą, wygrywając tym samym finał pocieszenia. Pozostali Polacy - Jakub Dalewski i Jakub Śmiechowski ukończyli finał pocieszenia kolejno na 14 i 21 miejscu.
KOMENTARZE