Nadal brak zgody na udział starych bolidów Minardi w GP Australii

02.03.0500:00
Marek Roczniak
931wyświetlenia

Do rozpoczęcia pierwszej sesji treningowej na torze Albert Park w Melbourne pozostały już tylko niespełna dwie doby, a tymczasem udział zespołu Minardi w wyścigu o Grand Prix Australii jest nadal bardzo niepewny.

Włoska stajnia zamierza wystawić swoje zeszłoroczne bolidy PS04B, nie dostosowane do zmian w przepisach na sezon 2005, gdyż twierdzi, iż ze względu na zbyt późne wyjaśnienie sytuacji z firmą Cosworth nie miała wystarczająco dużo czasu na dokończenie nowego bolidu (ma on być gotowy dopiero na Grand Prix San Marino).

Wymagana jest jednak na to zgoda pozostałych zespołów Formuły 1, co zresztą potwierdził w jednej ze swoich wypowiedzi prezydent FIA, Max Mosley, a której do tej pory nie udzieliły tylko władze zespołu Ferrari, twierdząc z kolei, że decyzja w tej sprawie zależy tylko i wyłącznie od FIA.

"Rozmawiałem z Jeanem Todtem (dyrektor sportowy Ferrari) ostatniej nocy", mówi szef Minardi, Paul Stoddart, "ale nie chciał w ogóle udzielić swojego wsparcia. Ciągle powtarza, że jest to problem FIA, chociaż sam Max Mosley wyraźnie powiedział, że jeśli otrzymamy zgodę od Ferrari, to będziemy mogli wziąć udział w wyścigu".

"Chciałem mu to wyjaśnić w sposób racjonalny. Zapytałem się, czy nie mógłby upoważnić innego pracownika Ferrari, będącego na miejscu w Melbourne, abyśmy mogli chociaż przedyskutować tę sprawę. Odmówił i nasza rozmowa telefoniczna zakończyła się bez żadnej konkluzji", dodał Stoddart.

Różnica zdań pomiędzy FIA i Ferrari jest o tyle dziwna, iż włoska stajnia wydaje się być po stronie federacji, o czym chociażby świadczy zgoda na przedłużenie porozumienia Concorde Agreement do 2012 roku, wydana w porozumieniu z administracją Formuły 1. Tymczasem Todt i Mosley udzielają całkowicie sprzecznych wypowiedzi, wręcz jakby chcieli zrzucić całą odpowiedzialność na siebie nawzajem.

Stoddart przypomina, że w najgorszym wypadku będzie musiał podważyć legalność zmian w przepisach zatwierdzonych przez FIA na sezon 2005, wstępując na drogę sądową. Jest to jednak dla niego ostatnia deska ratunku, z której nie chciałby skorzystać. Australijczyk nie chce w ten sposób psuć obchodów 10 edycji swojego ulubionego wyścigu w Melbourne.

Źródło: ITV-F1.com