Ofiary własnej pasji - o tragicznie zmarłych kierowcach F1 cz. 1

Przedstawiamy czterdziestu jeden zawodników F1, którzy zginęli ścigając swoje marzenia
09.02.1121:20
Tomasz Jan Orłowski
16185wyświetlenia

OFIARY WŁASNEJ PASJI


- o tragicznie zmarłych kierowcach Formuły 1.
(lata 1953-1959)


]„Kiedy patrzyłem, jak umierają wszyscy ci młodzi ludzie, coraz trudniej przychodziło
]mi uznawanie ich współzawodnictwa za sport. To, co robili, nie miało nic wspólnego
]ze śmiechem, miłością, przyjemnością lub nawet bólem. Wydawało mi się, że związane
]z wyścigami podniecenie opierało się na skłonności ludzkich istot do popełniania
]błędów i na wyjątkowej delikatności ludzkiego życia”.


]- Robert Daley


Dzisiejsza Formuła 1 jest sportem, w którym bezpieczeństwo zawodników jest sprawą priorytetową. Niemalże co roku wprowadzane są kolejne zabezpieczenia mające na celu chronić zdrowie i życie kierowców. Wypadek Roberta Kubicy w Grand Prix Kanady w 2007 roku dobitnie pokazał, że obecnie kierowca F1 jest w stanie wyjść prawie bez szwanku z najpoważniejszych incydentów na torze. Słychać było wtedy opinie, że gdyby wypadek ten wydarzył się 20 lat wcześniej, Robert by nie przeżył i słusznie, bo nie zawsze w Formule 1 bezpieczeństwo stało na tak wysokim poziomie. Kiedyś kierowcy, którzy spełniali swoje marzenia o ściganiu się w wyścigach, ryzykowali swoje zdrowie i życie. Często za własne pieniądze. Padok był wtedy pełen kierowców-amatorów, którzy chcieli zasmakować adrenaliny związanej z udziałem w wyścigu. Zdarzało się, że w stawce wyścigów znajdowali się kierowcy bez odpowiedniego doświadczenia. Wielu z nich swoją decyzję o realizowaniu swojej pasji w F1 przypłaciło życiem.

Poniższa lista zawiera nazwiska kierowców, którzy zmarli na skutek wypadku zarówno podczas weekendu grand prix, ale także testów oraz wyścigów odbywających się na zasadach F1 nie zaliczanych do klasyfikacji mistrzostw świata. W swoim artykule nie uwzględniłem przypadków Raymonda Sommera (zmarł podczas wyścigu Formuły 2), Jima Clarka (ten sam przypadek co z Sommerem), Carla Scarborough (zmarł w wyniku wyczerpania i przegrzania organizmu po zajęciu dwunastej pozycji w Indy 500 w 1953 roku) i Ivora Bueba (zmarł podczas wyścigu Auverne Trophy). W miarę możliwości przy każdym nazwisku oprócz notki biograficznej starałem się umieszczać fotografie ukazujące omawiany wypadek lub jego efekt, oraz, jeśli chodzi o kierowców zmarłych w późniejszych latach, krótkie filmiki przedstawiające przebieg wypadku.

Przedstawiam czterdziestu jeden zawodników F1, którzy zginęli ścigając swoje marzenia. Zawodników, którzy często zaglądali śmierci w oczy, a mimo to dalej robili to co kochali. Nie są to bohaterowie, którym stawia się pomniki (chociaż kilku z nich doczekało się swoich podobizn) czy o których można przeczytać w szkolnych podręcznikach do historii. Należy im się jednak hołd, za to, że ryzykując własne życie, dostarczali rozrywki kibicom Formuły 1. Oto oni - ofiary własnej pasji...


Chet Miller




Chester Miller urodził się 19 lipca 1902 roku w Detroit. Pierwszy raz wziął udział w wyścigu w Saginaw w stanie Michigan w 1924 roku, mając dwadzieścia dwa lata. Podczas swej długiej kariery w Indy, Miller uzyskał przydomek „dziekan Speedway'u”.

15 maja 1953 roku Miller przez cały dzień trenował na trasie Indy przed wyścigiem. O 15:15, tuż przed wypadkiem zmierzono mu prędkość, która wynosiła ponad 222 km/h. W zakręcie numer 1 Chet jechał zbyt blisko wewnętrznej strony toru. Jego lewe przednie koło złapało trochę żwiru i samochód wpadł w poślizg. Tył samochodu kręcił się dookoła, a koła przedniej osi nadały samochodowi dużej siły, po czym z dużym impetem uderzył on w mur. Samochód wyglądał jakby przytulił się do ściany. Siła rozpędu spowodowała, że samochód przesunął się jeszcze o 91 metrów, uderzając w mur od czasu do czasu i ostatecznie zatrzymując się przed ówczesną trybuną D.

Niektórzy przyjaciele Chestera mówili, że podobno obiecał on swojej żonie iż 1953 rok będzie ostatnim w jego karierze. Powiedział jednemu z reporterów, że wkrótce zamierza zakończyć karierę, i że da mu znać kiedy dokładnie to nastąpi. Jednakże w 1952 roku jego kariera „skończyła się” kiedy oddał przyjacielowi swój kask, gogle i rękawice powiedziawszy: „Nie będę tego dłużej potrzebował”.

Pani Gertruda Miller była na Indy kiedy zdarzył się wypadek. Nie mieli dzieci. Chester Miller został pochowany na cmentarzu Crown Hill w Indianapolis 19 maja 1953 roku.


Charles de Tornaco




Urodzony w Brukseli 7 czerwca 1927 roku. Belgijski arystokrata pochodzący z rodziny, z której wywodził się były premier Belgii. Zaczął się ścigać w wieku 21 lat. Wziął udział w czterech wyścigach zaliczanych do mistrzostw świata Formuły 1. Nie zdobył żadnych punktów.

W czasie treningu przed Grand Prix Modeny 18 września 1953 roku, de Tornaco przewrócił swój samochód i doznał poważnych obrażeń głowy i szyi. Na torze nie było odpowiedniej pomocy medycznej. Charles zmarł w prywatnym samochodzie w drodze do szpitala. Miał 26 lat.


Onofre Marimon




Onofre Augustin Marimon urodził się 19 grudnia 1923 roku. Pochodził z Zárate w Argentynie. Wziął udział w jedenastu Grand Prix Formuły 1, debiutując 1 lipca 1951 roku. Dwukrotnie stawał na podium i zdobył 8,14 punktu w swojej karierze. Marimon zmarł 31 lipca 1954 roku podczas treningu do Grand Prix Niemiec 1954 roku.

Maserati Marimona opuściło trasę Nordschleife na zakręcie Wehrseifen po tym, jak stracił on kontrolę nad samochodem, usiłując poprawić swój czas. Zmarł u podnóża skarpy. Zjeżdżał bardzo szybko ze wzniesienia, ale nie zdołał pokonać ostrego zakrętu następującego po nim. Marimon rozbił swój samochód ścinając drzewo i kilkukrotnie koziołkując. Jego Maserati zatrzymało się wreszcie leżąc kołami do góry. Marimon leżał przygnieciony pod swoim samochodem. Otrzymał od księdza ostatnie namaszczenie zanim zmarł kilka minut później, kiedy ratownicy zdołali go już wyciągnąć. Uważało się, że zawiódł układ hamulcowy w jego Maserati.





Manny Ayulo




Urodzony 20 października 1921 roku w Burbank w stanie Kalifornia. Kierowca Formuły 1, który brał udział tylko w wyścigu Indy 500. Jeździł dla takich zespołów, jak Kurtis Kraft, Lesovsky czy Kuzma. Raz stał na podium, zdobywając dwa punkty (jechał wtedy na zmianę z Jackiem McGrathem). Zginął w wypadku podczas treningu przed Indy 500, 16 maja 1955 roku.


Bill Vukovich




Bill urodził się 13 grudnia 1918 roku we Fresno w Kalifornii. Znany był pod pseudonimem „Vuky”, „Szalony Rosjanin” (pomimo, że jego przodkowie pochodzili z Serbii) ze względu na swój agresywny styl jazdy lub „Cichy Serb” z powodu swojego cichego stylu bycia. Kilku kierowców jego pokolenia uważało go za najlepszego kierowcę, jaki kiedykolwiek pojawił się w amerykańskim motosporcie.

Vukovich wziął udział w pięciu wyścigach Formuły 1. Raz startował z pole position, odniósł dwa zwycięstwa, trzykrotnie był autorem najszybszego okrążenia i dwa razy stawał na podium. Startował tylko w Indy 500.

Bill Vukovich zmarł w wyniku wypadku w czasie wyścigu Indianapolis 500, 30 maja 1955 roku. Prowadził wtedy w wyścigu, mając siedemnaście sekund przewagi. Wychodził z zakrętu numer 2, wyprzedzając trzy dublowane samochody prowadzone przez Rodgera Warda, Ala Kellera i Johnego Boyda. Samochód Warda gwałtownie skręcił, co było efektem awarii zawieszenia tylnej osi. Keller gwałtownie zjechał do wewnątrz toru zahaczając o trawę, po czym wpadł w poślizg i wrócił na tor taranując samochód Boyda i spychając go przed pojazd Vukovicha. Bolid Vukovicha uderzył w samochód Boyda, wzniósł się w powietrze, wylądował kołami do góry, uderzył w mur, kilkukrotnie koziołkując po czym stanął w płomieniach. Gdy samochód Vukovicha płonął Ed Elisian zatrzymał swoje auto i pobiegł w stronę Vukovicha aby mu pomóc. Nie było już ratunku...

Syn Billa, Bill Vukovich II i jego wnuk Bill Vukovich III również brali udział w Indy 500. Vukovich II zajął drugie miejsce w 1973 roku a Vukovich III został uznany nowicjuszem roku 1988.




Eugenio Castellotti




Urodzony 10 października 1930 roku w Lodi we Włoszech. Wziął udział w czternastu Grand Prix F1. Debiutował 16 stycznia 1955 roku w Grand Prix Argentyny. Raz zdobył pole position, trzykrotnie stawał na podium i zdobył 19,5 punktu. Brał również udział w kilku nie-mistrzowskich wyścigach. W marcu 1956 roku wygrał dwunastogodzinny wyścig na Sebring, następnie wygrał Mille Miglia w Bresci oraz wyścig samochodów sportowych na Rouen. Pochodził z bogatej włoskiej rodziny. Słynął ze swojego zachowania i starannie dopasowanych ubrań. Przyciągał uwagę dziennikarzy swoim związkiem z baleriną i aktorką Delią Scali.

Zmarł w wieku 26 lat podczas prywatnego testu Ferrari na torze w Modenie. Testował nowe Ferrari na dwunastogodzinny wyścig w Sebring w 1957 roku. Miał wypadek na jednym z zakrętów, a jego ciało zostało wyrzucone na ponad 90 metrów. Chwilę wcześniej powiedziano mu, by spróbował osiągnąć średnią szybkość 137 km/h. Samochód obrócił się kilka razy i wjechał w stanowisko członków zespołu. Nikt inny nie został ranny. Castellotti zginął na miejscu na skutek pęknięcia czaszki.


Keith Andrews




Keith Andrews urodzony 6 czerwca 1920 roku w Denver, debiutował w wyścigach zaliczanych do mistrzostw świata F1 w 1955 roku podczas wyścigu Indy 500. Wystartował tam jeszcze tylko raz, w następnym roku. Podczas wyścigu w 1956 roku, brał udział w dużej kraksie w początkowej fazie wyścigu, ale wystartował ponownie i zajął 26 miejsce. Miał wziąć udział w Indy także w 1957 roku, jednak pojawiła się możliwość pełnienia roli kierowcy rezerwowego Nino Fariny. Keith testował nowy samochód Fariny 15 maja 1957 roku na torze w Indianapolis. Wchodził w zakręt numer 4, gdy zjechał poniżej białej linii. Jechał z prędkością 218 km/h. Jego samochód obrócił się o 360 stopni, przesunął się o 230 metrów i uderzył w wewnętrzną zabezpieczającą ścianę, przełamując ją. Odbił się od niej i przetoczył się o kolejne 90 metrów w stronę białej linii ograniczającej tor, następnie jego samochód gwałtownie obrócił się o 270 stopni i przesunął o 137 metrów z powrotem w stronę wewnętrznej ściany i raz jeszcze w nią uderzył. Tylny koniec samochodu przycisnął Keitha do kierownicy łamiąc mu kark. Wydarzenie to miało wpływ na decyzję Nino Fariny (jedynego europejskiego kierowcę zgłoszonego do Indy w 1957 roku) do rezygnacji z udziału w wyścigu.

Keith zostawił żonę Genice i dwie córki - Marilyn i Sandrę Lee.


Pat O'Connor




Pat O'Connor przyszedł na świat 9 października 1928 roku w North Vernon w stanie Indiana. Startował tylko w Indy 500, wziął udział w pięciu wyścigach. W 1957 roku startował z pole position i ukończył wyścig na ósmej pozycji. Indy 500 w 1958 roku zakończyło się dla niego tragicznie. Pat startował z drugiego rzędu, z piątej pozycji. Miał przed sobą Dicka Rathmanna i Eda Elisiana, którzy toczyli zacięte pojedynki zarówno podczas treningów, jak i podczas kwalifikacji. Ich pojedynek trwał nadal podczas wyścigu. Rathmann i Elisian jechali koło w koło. Żaden z nich nie odpuszczał i w zakręcie numer 3 samochód Elisiana obrócił się, zahaczył o bolid Rathmanna i obaj uderzyli w zewnętrzną bandę rozpoczynając karambol, w którym brało udział piętnaście pojazdów. Bolid Pata przewrócił się w tym ścisku i stanął w płomieniach. Mimo, że samochód O'Connora spłonął, lekarze obecni na torze stwierdzili, że prawdopodobnie zgon nastąpił na skutek pęknięcia czaszki. Pat miał 29 lat i był u szczytu swojej wyścigowej kariery. Kiedyś powiedział, że zakończy karierę jeśli wygra Indy 500. Jego wypadek był bardzo podobny do wypadku Billa Vukovicha, który wydarzył się trzy lata wcześniej. Obaj prowadzili niebieski samochód oznaczony numerem 4, obaj startowali z piątej pozycji. W obu przypadkach ich pojazdy po zaczepieniu o inne bolidy przewróciły się i stanęły w płomieniach. Obaj kierowcy nie zawinili przy swoich wypadkach.

Pat został pochowany na cmentarzu w Vernon. Odnosił zwycięstwa w takich wydarzeniach, jak Darlington 200 w 1956, Memoriał Larrego Crocketa w Salem w 1955, czy mistrzostwa Sprint Car w 1953. Zostawił żonę Analise i osiemnastomiesięcznego synka Jeffery.


Luigi Musso




Urodzony 28 lipca 1924 roku w Rzymie. Najmłodszy z trzech braci, którzy również byli kierowcami wyścigowymi. Syn bogatego włoskiego dyplomaty. Luigi był dżentelmenem i sportowcem. Pasjonował się strzelectwem, szermierką oraz jazdą konną. Od najmłodszych lat interesowały go również samochody, a wyścigowa kariera jego braci zainspirowała go, aby pójść w ich ślady. Wziął udział w dwudziestu czterech wyścigach, zdobywając 44 punkty, siedem razy zajmując miejsce na podium i odnosząc jedno zwycięstwo. Jeździł na Maserati i Ferrari.

Podczas wyścigu o Grand Prix Francji na torze Reims 6 lipca 1958 roku, Luigi miał tragiczny wypadek. Jadąc na drugiej pozycji jego Ferrari wypadło z trasy na dziesiątym okrążeniu na trudnym zakręcie Muizone i wpadło do rowu. Musso wypadł z samochodu i doznał ciężkich obrażeń. Zmarł jeszcze tego samego dnia w szpitalu nieopodal toru.




Peter John Collins




Urodzony 6 listopada 1931 roku w Kidderminster w Wielkiej Brytanii. Brał udział w 35 Grand Prix, wygrywając 3 wyścigi, dziewięciokrotnie stając na podium i zdobywając 47 punktów. Jeździł w takich zespołach, jak Vanwall, Maserati i Ferrari. Był bliskim przyjacielem Mike'a Hawthorna, z którym jeździł w Ferrari.

Podczas Grand Prix Niemiec 3 sierpnia 1958 roku na torze Nordschleife doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Peter Collins i Mike Hawthorn ścigali Tony'ego Brooksa, który prowadził w wyścigu. Peter mocno naciskał starając się utrzymać tempo Brooksa. Nagle stracił panowanie nad bolidem. Jego Ferrari wypadło z toru w bardzo niebezpiecznej i trudnej sekcji Pflanzgarten, kręcąc się wokół własnej osi i znikając za skarpą. Collins wypadł z samochodu i uderzył w drzewo doznając poważnych obrażeń głowy. Pomimo szybkiego przetransportowania do szpitala, kierowca zmarł tego samego popołudnia. Wypadek wydarzył się na oczach Hawthorna jadącego za Collinsem.


Stuart Lewis-Evans




Stuart Lewis-Evans przyszedł na świat 20 kwietnia 1930 roku w Luton w hrabstwie Bedfordshire w Wielkiej Brytanii. Brał udział w czternastu wyścigach grand prix, dwukrotnie stawał na podium i zdobył 16 punktów. Ponadto dwukrotnie startował z pole position. Jako kierowca Formuły 1 jeździł przede wszystkim dla Vanwalla. Uwagę Tonego Vandervella, właściciela i założyciela Vanwalla, zwrócił na siebie podczas swojego pierwszego wyścigu F1 o Grand Prix Monako w 1957 roku. Zajął wtedy czwarte miejsce jadąc słabiutkim bolidem zespołu Connaught Engineering, przegrywając tylko z wielokrotnymi zwycięzcami wyścigów - Juanem Manuelem Fangio, Tonym Brooksem i Mastenem Gregorym.

Stuart rozbił się na torze Ain-Diab podczas Grand Prix Maroka 19 października 1958 roku. Silnik jego Vanwalla zatarł się na 41 okrążeniu. W efekcie awarii bolid Stuarta uderzył w bandę przy dużej prędkości i zaczął płonąć. Ciężko poparzony Anglik został przetransportowany do Wielkiej Brytanii lecz w wyniku doznanych obrażeń zmarł w szpitalu sześć dni po wypadku.


Jerry Unser Jr




Urodzony 15 listopada 1932 roku w Colorado Springs. Członek znanej wyścigowej rodziny Unser. Jego bracia Al i Bobby oraz bratanek Al Jr zwyciężyli w Indy 500. Jego syn Johnny i bratanek Robby również jeździli w „500”. On sam wziął udział tylko raz w Indy 500. Było to w 1958 roku kiedy to zaliczył udział w karambolu, wylatując poza zewnętrzną bandę.


Jerry Unser wypada poza tor. Indy 500 w 1958 roku.

W maju 1959 roku podczas treningu na Indianapolis Jerry przeprowadzał testy przed Indy 500. Na wyjściu z czwartego zakrętu stracił kontrolę nad samochodem. Bolid obrócił się, uderzył w ścianę i staczał się w stronę prostej startowej. Części fruwały wokół i jakby tego było mało, pojazd zaczął się palić. Jerry zmarł na skutek poparzeń dwa tygodnie później, 17 maja 1959 roku. Po tym wypadku, stroje ognioodporne używane już przez większość kierowców, stały się obowiązkowe, ponieważ część kierowców nadal jeździła w koszulkach.


Zobacz także:

KOMENTARZE

20
NEO86
28.02.2011 07:35
Świetny artykuł:) Oby więcej takich
Bobrowy
14.02.2011 06:01
No tak super myślenie! Największa legenda f1 Jim Clark nie ma znaczenia dla autora bo zginał w wyścigu formuły 2. Żenada. Lepiej opisać przypadki ludzi, którzy otarli się ledwo ledwo o F1 a nie wspominać o najlepszym z najlepszych. Jak by F1 zabijało inaczej niż F2...
Rocketman
11.02.2011 04:07
@MaxKapsel O tym nie słyszałem, ale fakt, że w historii F1 było wiele takich, jak to nazwałeś "smaczków", takich jak np. wpuszczanie na tor kierowców, którzy się nie zakwalifikowali. Dużo tego było i jakoś zanikło, nie rozpamiętuje się tego. Dziś Formuła 1 jest taka (jakby to nazwać?) ciasna i nie ma miejsca na takie rażące niedociągnięcia wynikające przykładowo z luk w przepisach, dlatego aferę robi się z tego, że Hamilton jechał zygzakiem przed Petrovem. Nie tak dawno oglądałem film o erze turbo i rozbawił mnie widok mechaników Benettona w ubrudzonych kombinezonach :) Dziś wszystko wykonuje się w białych rękawiczkach, a ci wyglądali jakby z budowy wrócili.
MaxKapsel
11.02.2011 03:14
@Rocketman Niezupełnie. Ten wyścig, ale nie w pozycji Piottiego leży cały "smaczek". W końcu 6 miejsce z 14 pola (bo to było 14 ;)) to żadna wielka sensacja nawet teraz, a co dopiero wtedy. Chodzi o to, że 5 okrążeń przed metą, teoretycznie mającemu już zwycięstwo w kieszeni Stirlingowi Mossowi skończyło się paliwo. Piotti (będący kilka okrążeń w plecy) zwolnił za toczącym się coraz wolniej Maserati Mossa i... zaczął je popychać swoim samochodem! Dopchał Mossa do pitstopu, gdzie ten zatankował i wyjechał na 2 pozycji. A 2 kółka dalej lider (Musso) wypadł z toru wskutek awarii i Moss wygrał ten wyścig o 6 sekund przed Lanciami Fangio i Collinsa! Oczywiście posypały się protesty i żądania dyskwalifikacji Mossa za skorzystanie z "zewnętrznej" pomocy. Ale Maserati się obroniło tłumacząc, że Piotti (który startował jako "prywaciarz", ale w tym samym modelu co ekipa fabryczna) jest "nieformalnym" członkiem zespołu, bo też jechał Maserati i w związku z tym nie jest taki "zewnętrzny"!!! I sędziowie to kupili! Teraz publika się burzy z powodu jakichś Team Orders, albo, że ktoś komuś skrzydło zabrał i dał drugiemu itp., a wtedy przechodziły takie numery!... To były czasy! ;) @bugenhagen Aaa, no to teraz wszystko gra! ;) Biorę się za lekturę i "kontrolę" drugiej części...;)
bugenhagen
11.02.2011 03:06
przepraszam, wyraziłem się nieprecyzyjnie: nie brałem pod uwagę kierowców, którzy ani razu nie wystartowali w Mistrzostwach Świata Formuły1 :)))) Było wielu kierowców, którzy startowali w wyścigach odbywających się na zasadach F1, ale w mistrzostwach nigdy nie wystartowali:))))) i Alborghetti do takich się właśnie zalicza:)))
Rocketman
11.02.2011 12:50
Luigi Piotti był 6. w GP Włoch startując prywatnym Maserati z 15. pola bodajże :) O to chodziło?
MaxKapsel
11.02.2011 08:24
Nie to, żebym się chciał wymądrzać, artykuł jak najbardziej poprawny, ideologicznie słuszny, i przydatny, bo niewielu ludzi kibicujących teraz F1 wie (lub pamięta) co się działo w czasach "sprzed Senny", o latach 50-tych i 60-tych nie wspominając. Ale "diabeł tkwi w szczegółach", więc...;) Co do Earla, niech będzie, ale Alborghetti wystartował - raz - i zginął... Wyścig wprawdzie nie zaliczał się do mistrzostw, ale wyścigiem F1 był jak najbardziej. Panowie Arzani (konstruktor silników) i Volpini (konstruktor podwozia - i zapewne "całej reszty") w 1954 "wpadli na pomysł" udziału w F1, w której wtedy obowiązywać zaczęły silniki 2,5 litra. Z braku kasy kupili stare Maserati (z zespołu Scuderia Milano) z 1950 roku z silnikiem 1,5 litra i "powiększyli" silnik, przebudowując go do obowiązujących wymogów. Przerobili też nieco nadwozie i zgłosili samochód do GP Turynu (marzec 55) z Alborghettim jako kierowcą. Tyle, że nie zdążyli z przebudową i samochód pojawił się na starcie dopiero miesiąc później w Pau właśnie. Alborghetti zakwalifikował się jako 15-ty. Po pit-stopie spadł na koniec stawki i wtedy właśnie trafił w barierę. "Zespół" "zreorganizował się" i zgłosili się na GP Włoch we wrześniu, tym razem z niejakim Luigim Piottim jako kierowcą, ale drugiego samochodu nie zdążyli już "zbudować" i stajnia Arzani-Volpini znikła z Formuły 1. I na koniec, troszkę off-topic zagadka dla pasjonatów tej całej prehistorii - wspomniany Luigi Piotti jest najbardziej znany z pewnego faktu z następnego sezonu ('56) - kto wie o co chodzi? :)
skan
10.02.2011 10:18
Castelotti podczas prywatnego testu (na prośbę samego Enzo) miał pobić rekord ustanowiony przez Maserati.
bugenhagen
10.02.2011 04:16
ani Earl, ani Alborghetti nie wystartowali nigdy w żadnym wyścigu F1, dlatego nie uwzględniłem ich w swoim artykule :)
MaxKapsel
10.02.2011 02:07
Jeśli to jest chronologicznie, to należy dodać: Cameron Earl (W. Brytania) - 18.06.52 zginął na tzw. MIRA (bardziej ośrodek testowy niż tor) w Anglii, testując samochód ERA - dokładnie taki jaki w tym sezonie prowadził Stirling Moss. Mario Alborghetti (Włochy) - 11.04.55 w trakcie Pau GP, nie-mistrzowskiego wyścigu we Francji, jadąc Maserati w końcu stawki (to był jego pierwszy i ostatni wyścig) czołowo trafił w bandę.
RoMan
10.02.2011 10:06
"Robert by nie przeżył i słusznie" - wyjątkowo nieszczęsne połączenie. Brakuje jakiegoś znaku przestankowego albo rozdzielenia tekstu na dwa zdania.
Huckleberry
10.02.2011 07:36
Tak - "kierowcy rajdowi F1" rządzą ;)
deeze
09.02.2011 11:17
@Banditto: I ty nam to każesz liczyć, żebyśmy tylko przeczytali, że mamy... "..."? :D
Karol26
09.02.2011 10:31
Bardzo dobry artykuł o wielu się nie mówi a i oni oddali życie dla naszej Królowej...
Banditto
09.02.2011 09:57
Dla takich artykułów warto tu zaglądać. @Adakar - wprowadź w życie wycinek zdania od 46 do 48 wyrazu z pierwszego komentarza pod tym artykułem. ;)
buczu
09.02.2011 09:34
Wyścigi WRC i rajdy F1... pozdrawiam wszystkich fachowych dziennikarzy!
Maraz
09.02.2011 09:06
Aczkolwiek słyszałem o istnieniu "wyścigów WRC", tak więc niczego nie można brać za pewnik w dzisiejszych czasach ;)
Adakar
09.02.2011 08:47
@Maraz w kwestii formalnej, to jest artykuł o kierowcach którzy zgineli na torze wyścigowym, powtarzam torze wyścigowym, bo to była ich pasja, miłość. Proszę zauważyć, że nie użyłem takich słów jak: rajd, KJS czy Włochy.
d3cK
09.02.2011 08:34
Fajny art:) wieczny pokój racz im dać Panie.
Maraz
09.02.2011 08:15
W kwestii formalnej: ten artykuł nie został zainspirowany wypadkiem Roberta Kubicy w rajdzie, nie ma w nim żadnych nawiązań do tego i nie stanowi żadnej przestrogi, osądu, usprawiedliwienia itp., choć dzisiaj kilka serwisów próbowało się licytować kto ma większe prawo do osądów lub w ogóle powinien się zamknąć. Powyższy artykuł planowaliśmy pierwotnie zacząć publikować od niedzieli, ale z wiadomych przyczyn odsunęliśmy to w czasie do jako takiego unormowania sytuacji. Teraz nie powinien już wzbudzić - jak mi się wydaje - złych emocji :)