Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Hiszpanii
08.05.0500:00
13520wyświetlenia
Po niezbyt udanym początku sezonu Kimi Raikkonen stanął wreszcie na najwyższym stopniu podium, pokonując występującego przed własną publicznością Fernando Alonso w dominującym stylu. Tym samym przełamana została wreszcie zwycięska passa zespołu Renault i w świetle sromotnej klęski Ferrari, to właśnie McLaren wyrasta na głównego rywala francuskiej stajni. Raikkonen już na początku wyścigu narzucił tak wielkie tempo, że gdy po pierwszym postoju w boksach powrócił na tor, nadal był liderem wyścigu, mimo iż jadący za nim kierowcy nie mieli jeszcze żadnego postoju na swoim koncie. W dalszej części wyścigu Fin mógł już skupić się na kontrolowaniu ponad 20 sekundowej przewagi nad Alonso, jednak niemal do samego końca jechał bardzo szybko i dopiero na dwóch ostatnich kółkach zwolnił nieco, mając na koniec ponad 27 sekund zapasu. Tym razem dla odmiany mogliśmy wreszcie zobaczyć na prawdę zadowolonego "Icemana" na podium, który dotąd miał sporo pecha, ale gdy wszystko funkcjonuje jak trzeba, jest po prostu nie do pobicia.
Alonso z pewnością był nieco zawiedziony, że akurat w Hiszpanii została przerwana jego dominacja, ale w początkowej fazie wyścigu miał niewielkie problemy ze swoim autem i w tej sytuacji powinien być zadowolony z drugiej pozycji. Co ciekawe Hiszpan o mały włos nie uległ dzisiaj także własnemu partnerowi z zespołu Renault, Giancarlo Fisichelli, który gdyby nie problemy z nagłą utratą siły dociskowej z przodu bolidu, stanąłby właśnie najprawdopodobniej na drugim stopniu podium. Włoch musiał jednak zaliczyć wcześniejszy drugi postój w boksach, w trakcie którego w jego bolidzie mechanicy wymienili przednie skrzydło i dokonali naprawy uszkodzonej podłogi. Cała operacja zabrała bardzo dużo czasu i wydawało się, że Fisichella nie będzie miał już zbyt wielkich szans na zarobek punktowy. Włoch nie poddał się jednak i zdołał wspiąć się aż na piątą pozycję, wyprzedzając na jednym z ostatnich okrążeń w efektowny sposób Marka Webbera. W dodatku Włoch na ostatnim kółku wykręcił najlepszy czas wyścigu, tak więc zespół Renault łącznie zdobył 12 punktów i nadal jest pewnym liderem w klasyfikacji konstruktorów, podobnie jak i Alonso w klasyfikacji kierowców. Francuska stajnia wie już jednak, kto jest jej najgroźniejszym rywalem i jest to miejmy nadzieję zapowiedź fascynującej walki w dalszej części sezonu.
Bardzo dobry występ zanotowała dzisiaj także Toyota, która dzięki nienagannej postawie Jarno Trullego (trzecia wizyta na podium w tym sezonie) i Ralfa Schumachera, zdobyła tylko o jeden punkt mniej od zespołów McLaren i Renault. Obaj kierowcy stoczyli tym razem "bratobójczą" walkę, ale na szczęście z zachowaniem należytej ostrożności. Ostatecznie pomimo wyższej pozycji startowej Ralf Schumacher ponownie uległ swojemu partnerowi, ale na pocieszenie był dzisiaj od niego nieco szybszy. O wszystkim zadecydowała pierwsza runda postojów, podczas której to właśnie Niemiec wcześniej zjechał do boksów, tracąc w efekcie miejsce na rzecz partnera. W dodatku obydwu kierowców przeskoczyli Fisichella i Michael Schumacher, jednak wkrótce dopadł ich pech i dzięki temu Trulli awansował na trzecią pozycję, dzielnie odpierając do końca ataki młodszego z braci Schumacherów. Dla zajmującego nadal drugą pozycję w klasyfikacji kierowców Włocha była to już druga z rzędu wizyta na podium na torze Catalunya i to pomimo "fajerwerków" w trakcie pierwszego postoju, kiedy to na zewnątrz wydostała się niewielka ilość paliwa i tył samochodu stanął na chwilę w płomieniach. Na szczęście obyło się bez większych dramatów. Podsumowując, po niezbyt udanym występie na torze Imola Toyota powróciła do formy, jaką prezentowała we wcześniejszych wyścigach.
Na szóstej pozycji finiszował Webber, który pomimo obiecującej postawy na kwalifikacjach, w wyścigu nie zaprezentował już nic nadzwyczajnego, ulegając nawet w pewnym momencie partnerowi z zespołu Williams. Wysoka pozycja startowa była jak widać tylko i wyłącznie zasługą mniejszej ilości paliwa w baku, gdyż Australijczyk swój pierwszy postój zaliczył zdecydowanie najwcześniej ze wszystkich kierowców. Po drugim został z kolei na chwilę wyprzedzony przez Nicka Heidfelda po dosyć zażartej "bratobójczej" walce i można by wręcz odnieść wrażenie, że była to jakby odpowiedź Niemca na krytykę ze strony Webbera. W opinii Australijczyka Heidfeld nie stara się o uzyskanie jak najlepszych rezultatów, gdyż satysfakcjonuje go samo przebywanie w czołowym zespole. No cóż, jak dotąd Webber nie zdetronizował raczej swojego partnera, a w Hiszpanii poszło mu lepiej tylko dlatego, że nie musiał startować z końca stawki, co w przypadku Heidfelda było następstwem aż dwukrotnej wymiany silnika podczas tego weekendu. Na koniec Webber uległ dzisiaj także Fisichelli, by linię mety przekroczyć dopiero na szóstej pozycji. Heidfeld został tymczasem sklasyfikowany na 10 pozycji, mając mniej niż sekundę straty do jadącego tylko na jeden stop Rubensa Barrichello. Zespół Williams czeka więc nadal sporo pracy, zanim będzie mógł powalczyć chociaż o najniższy stopień podium.
Na ostatnich pozycjach punktowanych finiszowali Juan Pablo Montoya (McLaren) i David Coulthard (Red Bull). Dla pierwszego z nich wyścig rozpoczął się od drobnego zamieszania na prostej startowej i utraty siódmej pozycji na rzecz Michaela Schumachera. Kolumbijczyk zdołał jednak odzyskać miejsce tuż po wznowienia wyścigu, po krótkiej neutralizacji spowodowanej koniecznością usunięcia z toru mających problemy ze startem bolidów Minardi. Po sześciu okrążeniach Montoya miał już blisko cztery sekundy przewagi nad kierowcą Ferrari, ale wykręcony na kolejnym kółku piruet kosztował go utratę całej przewagi. Na domiar złego podczas pierwszego postoju awaria elektryki spowodowała przerwanie tankowania paliwa i kierowca McLarena musiał odbyć dodatkowy postój, który pozbawił go szansy na lepszy wynik. Ostatecznie Kolumbijczyk finiszował na siódmej pozycji i biorąc pod uwagę wszystkie przygody był mimo wszystko zadowolony ze zdobytych dwóch punktów. Najbardziej cieszyło go to, iż bark nie sprawił mu żadnych problemów w trakcie całego weekendu, a poza tym podczas sobotnich kwalifikacji w Monako nie będzie już musiał wyjechać na tor jako pierwszy kierowca. Coulthard także był zadowolony z uzyskanego rezultatu, dzięki któremu ekipa Red Bull nadal może poszczycić się zarobkiem punktowym w każdym wyścigu. Szkot narzekał jedynie na problemy z widocznością, będące następstwem wibracji po zbyt ostrym hamowaniu, ale mimo to wytrwał dzielnie do końca, odpierając ataki Barrichello.
Z pozostałych kierowców do mety dojechali jeszcze tylko reprezentanci Jordana, Tiago Monteiro i Narain Karthikeyan, przy czym przed nimi na 11 pozycji sklasyfikowany został kierowca zespołu Sauber, Felipe Massa, który ze względu na ujście powietrza z lewej tylnej opony nie zdołał dojechać do mety. Było to następstwem uszkodzonej obręczy koła, ale oczywiście nie zmienia to faktu, że bolidy C24 były zbyt wolne na torze Catalunya, aby umożliwić walkę o punktowane pozycje. W dodatku w bolidzie Jacquesa Villeneuve'a nastąpiła awaria silnika, do czego przyczyniła się utrata wody. Po udanym występie na torze Imola szwajcarska stajnia została sprowadzona na ziemię, ale już przedsezonowe testy zapowiadały trudny występ w Hiszpanii. Na następnych torach być może będzie nieco lepiej. Bez punktów tor Catalunya opuściła także ekipa Ferrari, choć Michael Schumacher miał realną szansę na najniższy stopień podium, gdyby nie pęknięcie najpierw lewej tylnej, a potem lewej przedniej opony Bridgestone. Po tych zdarzeniach nie było już sensu kontynuować jazdy i siedmiokrotny mistrz świata wycofał się z wyścigu. Tymczasem Barrichello po starcie z końca stawki był po prostu zbyt wolny, gdyż obrana przez niego strategia tylko jednego postoju w boksach okazała się niezbyt dobra. Z pozostałych kierowców Patrick Friesacher (Minardi) i Vitantonio Liuzzi (Red Bull) jazdę zakończyli po własnych błędach, natomiast Christijana Albersa (Minardi) z walki wyeliminowała awaria skrzyni biegów.