Liczne głosy sprzeciwu odnośnie decyzji o rozegraniu GP Bahrajnu
Na łamach mediów pojawiają się wciąż liczne komentarze przeciwne rozegraniu tego wyścigu
06.06.1115:26
1569wyświetlenia

Jak wiadomo, FIA dała zielone światło dla rozegrania GP Bahrajnu w tym sezonie, jednak ciemne chmury nadal kłębią się nad tą imprezą. Po tym, jak Światowa Rada Sportów Motorowych zgodziła się ponownie umieścić w kalendarzu wyścig rozgrywany w przeżywającym obecnie kłopoty królestwie, grupy przeciwników nawołują, by w tym samym czasie, w który ma odbyć się GP, wyjść na ulicę i protestować.
Minister sportu Wielkiej Brytanii - Hugh Robertson powiedział dziennikowi Telegraph, że wyścig ten będzie
katastrofąjeśli do niego dojdzie. Dużym zaskoczeniem było też poparcie w zeszłym tygodniu planów zmiany daty wyścigu przez jedną z głównych partii opozycyjnych w Bahrajnie. Robertson powiedział:
Można zrozumieć, dlaczego partie opozycyjne mogą chcieć tego wyścigu, jeśli planują przy okazji protestować, co jest zagrożeniem.
Szef Centrum Praw Człowieka w Bahrajnie - Nabeel Rajab powiedział:
Ludzie są bardzo przygnębieni i już nazwali dzień wyścigu mianem «Dzień Gniewu», gdyż zamierzają wyjść na ulice i protestować we wszystkich miastach Bahrajnu, pokazując swój gniew względem rządu. Chcemy wykorzystać ten dzień by pokazać, jak łamane są prawa człowieka w Bahrajnie i umożliwić światu zobaczenie tego, co się tu dzieje.
Zespoły F1 planują już przeprowadzenie pilnych rozmów, a do tego prawdopodobne jest, że zdanie Rossa Brawna, który powiedział, że rozegranie ostatniego wyścigu sezonu 11 grudnia jest
zupełnie nie do zaakceptowaniabędzie odbijało się echem po padoku. Szef Lotus Renault GP - Eric Boullier powiedział natomiast, że zabierze zespół do Bahrajnu w październiku
pod warunkiem, że nasze bezpieczeństwo i bezpieczeństwo ludzi żyjących tam będzie zagwarantowane.
Inne doniesienia mówią o tym, że niektórzy istotni sponsorzy imprezy są gotowi zbojkotować ją, o czym można przeczytać w dzienniku Observer.
To czas dla tych, co sponsorują GP Bahrajnu, by pokazać, że doszliśmy do punktu, w którym pomimo zgody rządzących F1, sponsorzy się nie zgodzą- napisano. Richard Williams z dziennika Guardian powiedział natomiast, że Grand Prix Bahrajnu 2011 będzie można porównać do Igrzysk Olimpijskich zorganizowanych przez Hitlera w 1936 roku i masakry Meksykańskiej w 1968.
Tymczasem szef Zrzeszenia Kierowców Grand Prix - Rubens Barrichello jest cytowany przez fińskie media:
Chcę być w pełni przekonany, że bezpieczeństwo tam (w Bahrajnie) będzie zagwarantowane. Na spotkaniach GPDA wszyscy kierowcy wyrażali swe obawy i żądali gwarancji bezpieczeństwa, zanim się tam udadzą. Również Mark Webber sceptycznie odbiera decyzję FIA.
Będę bardzo zaskoczony, jeżeli GP Bahrajnu się odbędzie- napisał Australijczyk na swej stronie internetowej.
Głos w sprawie zabrał też były prezydent FIA - Max Mosley, który bardzo skrytykował swojego następcę - Jeana Todta za zgodę na organizację wyścigu w Bahrajnie.
Jeśli Formuła Jeden pozwoli sobie, by być w ten sposób wykorzystana w Bahrajnie, to podzieli winę z reżimem w takiej mierze, jak by pomagała przy brutalnym tłumieniu protestów. Decyzja ta jest pomyłką, która nie zostanie zapomniana i jeśli nie zostanie zmieniona, będzie drogo kosztowała Formułę Jeden.
Źródło: onestopstrategy.com
KOMENTARZE