Raikkonen zwycięzcą inauguracyjnej Grand Prix Turcji

21.08.0500:00
Marek Roczniak
11042wyświetlenia

Kimi Raikkonen w dominującym stylu wygrał pierwszy w historii wyścig Formuły 1 na tureckim torze Istanbul Park. Fin tuż po starcie został co prawda wyprzedzony przez startującego również z pierwszego rzędu Giancarlo Fisichellę, jednakże kierowca Renault już na pierwszym okrążeniu popełnił błąd na jednym z szybszych zakrętów i stracił prowadzenie. Od tego momentu Raikkonen kontrolował już przebieg wyścigu i dzięki późnym postojom w boksach odniósł piąte zwycięstwo w tym sezonie.

Główny rywal kierowcy McLarena w walce o mistrzostwo, Fernando Alonso, na drugim okrążeniu został przepuszczony przez Fisichellę i do pierwszego postoju jechał tuż za Raikkonen. Okazało się jednak, że Hiszpan jechał z dużo mniejszą ilością paliwa i po zaliczeniu pierwszego tankowania w boksach przestał się liczyć w walce o zwycięstwo. Drugi stopień podium także wydawał się dosyć wątpliwy, bowiem przed Alonso znalazł się drugi kierowca McLarena, Juan Pablo Montoya. Kolumbijczyk pomimo problemów podczas pierwszego postoju, kiedy to zbyt wcześnie otrzymał zgodę na ruszenie z miejsca i pociągnął za sobą mechaników odpowiedzialnych za tankowanie paliwa, zdołał przeskoczyć Alonso i w środkowej fazie wyścigu był nawet szybszy od Raikkonena (najlepszy czas wyścigu 1:24.770 - dużo lepszy niż na kwalifikacjach) i pewnie zmierzał po drugie miejsce, mając ponad 16 sekund przewagi nad kierowcą Renault po ostatnim postoju.

Od tego momentu Montoya zaczął oszczędzać silnik i na cztery okrążenia przed końcem miał ponad sześciosekundowy zapas. Właśnie w tym momencie w tył jego bolidu uderzył tuż po zdublowaniu Tiago Monteiro, posyłając srebrno-czarnego McLarena na asfaltowe pobocze. Kolumbijczyk wrócił na tor zaraz przed Alonso i wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Jednakże gwałtowne hamowanie i poślizg spowodowały przytarcie i tak już dosyć zniszczonych opon, a ponadto zderzenie uszkodziło dyfuzor. Następstwem tego był błąd popełniony przez Montoyę na przedostatnim okrążeniu w trakcie pokonywania Zakrętu 8, z którego skorzystał Alonso, awansując na drugą pozycję. Tym oto szczęśliwym trafem kierowca Renault stracił do Raikkonena zaledwie dwa oczka, mając nad nim obecnie 24-punktową przewagę w klasyfikacji generalnej kierowców na pięć wyścigów przed końcem sezonu. Montoya musiał zadowolić się najniższym stopniem podium, a zdobyte sześć punktów umożliwiło mu awans w klasyfikacji generalnej na czwartą pozycję.

McLaren zdobył dzisiaj łącznie 16 punktów, a więc o trzy punkty więcej od ekipy Renault, której drugi kierowca, Fisichella, linię mety przekroczył na czwartej pozycji, odpierając na ostatnich okrążeniach ataki Jensona Buttona. Włoch podobnie jak Montoya stracił trochę czasu w trakcie pierwszego postoju (problemy z tankowaniem paliwa), jednak i tak nie miał co liczyć na wyższą pozycję, gdyż bolidy zespołu McLaren były dzisiaj bezkonkurencyjne. Tymczasem Button zrobił dzisiaj co mógł, by odrobić straty wynikłe z błędu na kwalifikacjach i trzeba przyznać, że pojechał bardzo dobrze. Po starcie z 13 pozycji szybko mijał kolejnych rywali i już po zaledwie 10 okrążeniach był szósty. Później kierowca B.A.R zyskał już jednak tylko jedno miejsce, przeskakując podczas drugiej rundy postojów Jarno Trullego i musiał zadowolić się piątą pozycją. Sądząc po szybkości bolidu 007 można chyba spokojnie założyć, że gdyby nie wpadka na kwalifikacjach, Button mógłby powalczyć o najniższy stopień podium.

Całkiem nieźle spisał się także drugi kierowca B.A.R, Takuma Sato, jednak także i w tym przypadku błąd popełniony na kwalifikacjach w połączeniu z karą za niezamierzone przyblokowanie Marka Webbera (bądź co bądź Japończyk zjechał nawet na pobocze, by ustąpić miejsca) okazał się bardzo kosztowny. Stajnia z Brackley zdecydowała się na wezwanie Sato do boksów pod koniec okrążenia rozgrzewającego, by uzupełnić w jego bolidzie zapas paliwa. Dzięki temu Japończyk w trakcie wyścigu tylko raz musiał odwiedzać boksy i do zdobycia jednego punktu zabrakło mu bardzo niewiele. Końcowy rezultat był więc nieco rozczarowujący, jednak w zaistniałych okolicznościach zarówno Button, jak i Sato wykonali dzisiaj świetną robotę i cała ekipa B.A.R jednogłośnie stwierdziła, iż był to dla niej najlepszy wyścig w tym sezonie. Szósty na mecie zameldował się Trulli, przegrywając tylko z Buttonem, a więc był to dla niego w miarę udany wyścig. Włoch był jednak jedynym reprezentantem Toyoty, któremu udało się zdobyć punkty, bowiem Ralf Schumacher trafił na starcie na kolizję pomiędzy Nickiem Heidfeldem i Felipe Massą, co kosztowało go spadek na koniec stawki. Ostatecznie Niemiec finiszował dopiero na 12 pozycji.

Na ostatnich pozycjach punktowanych do mety dojechali kierowcy z zespołu Red Bull, David Coulthard i Christian Klien. Obaj kierowcy już na starcie skorzystali ze wspomnianej wyżej kolizji pomiędzy Heidfeldem i Massą i chociaż wkrótce zostali wyprzedzeni przez Webbera oraz Buttona, to jednak tego pierwszego zaczęły później gnębić problemy z wytrzymałością prawej tylnej opony i Australijczyk przestał się liczyć w walce o punkty. Podobny los spotkał także drugiego kierowcę Williamsa, Nicka Heidfelda i w tej sytuacji Klien oraz Coulthard znaleźli się na ostatnich pozycjach punktowanych, nie oddając już ich do końca wyścigu (obaj kierowcy zamienili się miejscami przy okazji pierwszej rundy postojów w boksach). Dla stajni z Milton Keynes jest to już czwarty w tym sezonie podwójny zarobek punktowy i jak na razie zespół ten zajmuje szóstą pozycję w klasyfikacji konstruktorów, mając jeszcze trzy punkty przewagi nad B.A.R. Utrata szóstej pozycji jest zapewne tylko kwestią czasu, ale tak czy inaczej Red Bull jak na swoje możliwości spisuje się w tym sezonie bardzo dobrze.

Pierwszą dziesiątkę zamknął Rubens Barrichello, będąc w dodatku jedynym kierowcą Ferrari, któremu udało się dojechać do mety. Brazylijczyk po wyścigu przyznał, że jechał na maksimum swoich możliwości od startu do mety, jednak posiadany sprzęt nie pozwolił mu na uzyskanie lepszego rezultatu. Tymczasem Michael Schumacher na 14 okrążeniu został uderzony przez mającego już ponad okrążenie straty Webbera, gdy ten próbował się oddublować i ze względu na uszkodzenia musiał odbyć dosyć długi postój w boksach. Zespół zdecydował się na naprawę auta tylko dlatego, aby Niemiec mógł postarać się o wywalczenie późniejszego wyjazdu na tor podczas kwalifikacji do następnego wyścigu. W sumie udało mu się przeskoczyć trzech innych pechowców i na tym Schumacher zakończył udział w dzisiejszym wyścigu, przyznając na koniec, że i tak nie miał dzisiaj szans na zdobycz punktową. Zespół Williams także nie będzie raczej zadowolony z inauguracyjnej Grand Prix Turcji, podczas której zaliczył aż cztery pęknięcia prawej tylnej opony (po dwa na każdego kierowcę). W efekcie zarówno Webber, jak i Heidfeld nie dojechali do mety. Webber był na koniec bardzo niezadowolony z postawy Michaela Schumachera, który pomimo dysponowania wolniejszym bolidem nie chciał za wszelką cenę przepuścić go, chociaż Australijczyk i tak nie był jego bezpośrednim rywalem.

Na 11 pozycji finiszował Jacques Villeneuve, odpierając w końcówce wyścigu ataki Ralfa Schumachera. Do mety nie dojechał tymczasem drugi kierowca Saubera, Massa. Brazylijczyk próbował tuż po starcie wyprzedzić Heidfelda, jednak zabrakło mu miejsca i zaczepił swoim przednim skrzydłem o bolid Williamsa na pierwszym zakręcie. Po przymusowym postoju w boksach zabrał się do odrabiania strat i szło mu nawet całkiem nieźle, gdyż po 28 okrążeniach zajmował 11 pozycję. Niestety z walki wyeliminowała go w chwilę później awaria silnika. Na ostatnich pozycjach finiszowali Robert Doornbos (Minardi) i obydwaj kierowcy Jordana, Narain Karthikeyan i Monteiro. Portugalczyk po wyścigu powiedział, że jest mu przykro za spowodowanie kolizji z Montoyą, ale nie czuje się winny, bowiem jego zdaniem Kolumbijczyk nie powinien zmieniać toru jazdy. Z całym szacunkiem powrót na optymalny tor jazdy po zdublowaniu kierowcy jest zupełnie normalnie zjawiskiem i mający trzy okrążenia straty do lidera Monteiro powinien chyba zachować większą ostrożność. Z pozostałych kierowców do mety nie dojechał jeszcze tylko Christijan Albers (Minardi), do czego przyczyniły się liczne problemy podczas tego wyścigu, w tym awaria skrzyni biegów.