Rywale Mercedesa nie śpieszą się z adaptacją kanału F do swych bolidów
Tymczasem Ross Brawn jest zadowolony z tego, że sprawa doczekała się ostatecznego wyjaśnienia.
19.04.1209:57
1755wyświetlenia

Najgroźniejsi rywale Mercedesa nie śpieszą się z wprowadzaniem własnych koncepcji kanału F zsynchronizowanego z użyciem DRS nawet pomimo tego, że w Szanghaju obie Srebrne Strzały pokazały, jak bardzo wymierne korzyści może przynosić jego używanie w kwalifikacjach oraz samym wyścigu.
Choć Red Bull przygląda się możliwości zaadoptowania kontrowersyjnej nowinki technicznej do swych bolidów, szef stajni - Christian Horner dał do zrozumienia, że stanie się tak dopiero po przeanalizowaniu zysków i strat, jakie może on wnieść w konstrukcję RB8.
Wywiązało się wokół tego dużo szumu i zamieszania. Mercedes zoptymalizował i wypracował na tym niezły kapitał i z całą pewnością my również przystąpimy do realizacji naszych własnych rozwiązań. Sądzę jednak, że jak w przypadku każdego elementu musi on stanowić integralną część całego pakietu. Nie każdy samochód będzie w stanie poprawić swe osiągi przez proste wrzucenie kanału F do jego konstrukcji.
Z kolei Martin Whitmarsh z McLarena prognozuje, że choć burza wokół legalności systemu przycichła, to jednak może ona uderzyć ponownie - tym razem ze zdwojoną siłą.
Sądzę, że wokół DRS pojawią się jeszcze kolejne kontrowersje, ale mamy szereg priorytetów rozwojowych i będziemy stale dążyć do poprawy naszych osiągów podczas wyścigów. Chcemy mieć pewność, że nie będziemy gonić ostatniej nowinki rozkładając nieproporcjonalnie nasze zasoby.
Szef Mercedesa, Ross Brawn powiedział, że jest zadowolony z tego, że sprawa systemu opracowanego przez jego inżynierów zakończyła się ostateczną klaryfikacją ze strony FIA, co jego zdaniem jest dobrą wiadomością dla całego sportu.
To dobre dla wszystkich. Jestem pewny, że są zespoły które zastanawiają się nad tym, czy chcą mieć go w swoich samochodach czy nie, więc to dobre dla wszystkich, dobre dla sportu, a my chcemy przejrzystości. Pod wieloma względami ucieszyliśmy się z protestu, ponieważ dzięki niemu mogliśmy zakończyć te wszystkie debaty i otrzymać wyjaśnienia. Byliśmy dość pewni, choć w takich sytuacjach zawsze pojawia się nutka podenerwowania. Inne stajnie mogą teraz zdecydować o tym, co chcą robić. To lepsza droga dla całego sportu.
Źródło: autosport.com
KOMENTARZE