Verva Street Racing 2016 z perspektywy Wyprzedź Mnie!

Przedstawiamy relację już z siódmej edycji imprezy organizowanej przez koncern Orlen
22.09.1621:18
Mateusz Szymkiewicz
18290wyświetlenia
Za nami jest już siódma edycja Verva Street Racing, która po raz trzeci zmieniła swoją lokalizację i tym razem została zorganizowana 17 września na błoniach Stadionu Narodowego w Warszawie. Ponadto impreza otrzymała rangę „narodowego festiwalu motoryzacji” i w tym celu zniesiono bilety wstępu, co doprowadziło do ustanowienia nowego rekordu frekwencji na poziomie 110 tysięcy widzów i wśród tego ogromnego tłumu rzecz jasna nie mogło zabraknąć reprezentacji [color=#3c88b8]Wyprzedź Mnie![/color]

Główna część imprezy, czyli pokazy, zostały zorganizowane w specjalnej strefie akcji, gdzie wytoczono tor i przygotowano scenę dla prowadzących oraz artystów grających koncerty między konkretnymi częściami show. Ponadto zdecydowano się na wybudowanie specjalnego podjazdu dla samochodów, które przed kolejnymi pokazami wjeżdżały na scenę i były prezentowane m.in. przez ich właścicieli i kierowców, co stanowiło nowość w porównaniu do lat poprzednich. Co do toru, miał on dosyć ciekawą konfigurację ze względu na nawrót, który stanowił niemałe wyzwanie dla kilku kierowców, a także przez krótkie i długie proste, co umożliwiło podziwianie przyspieszenia sportowych samochodów czy moc wyścigowych hamulców, które zatrzymywały pojazdy niemalże w miejscu.



Same pokazy miałem możliwość obejrzenia od połowy (o tym później...) i do tych najciekawszych należały rzecz jasna drifting, który jest niezapomnianym przeżyciem ze względu na wrażenia estetyczne, potworny hałas generowany przez silniki oraz charakterystyczny zapach palonej gumy. Kolejne ciekawe punkty programu to rallycross, gdy na torze pojawiły się samochody o ogromnej przyczepności oraz mocy, wyścig aut GT, kiedy to omal nie doszło do kolizji, gdy kierowca Maserati nie zmieścił się w nawrocie i zaczął cofać, prawie uderzając w przejeżdżające obok auto, a także... wyścig Fiata 126P z Porsche 911! Może to brzmi śmiesznie oraz kuriozalnie, ale starcie doładowanego Malucha z najnowszą 911 z silnikiem boxer o pojemności 3,8 litra było jedną z najcieplej przyjętych atrakcji, natomiast sama rywalizacja zakończyła się zwycięstwem polskiej myśli technicznej. Co ciekawe, po chwili zorganizowano rewanż i on również padł łupem małego Fiata, lecz tym razem wszystko rozstrzygnęło się na starcie, gdy w Porsche odmówił posłuszeństwa jeden z elektronicznych systemów i odciął zapłon.



Tradycyjnym punktem Vervy jest pit party i w tym roku podjęto decyzję, że będzie się ono odbywać w tym samym czasie co pokazy. Z jednej strony był to słuszny krok, ponieważ trybuny w strefie akcji miały ograniczoną ilość miejsc i pozostali widzowie musieli mieć w tym czasie pewną alternatywę, ale z drugiej strony trzeba było pójść na kompromis i w moim przypadku zwiedzanie wystaw odbyło się kosztem ceremonii otwarcia, „ulicznych wyścigów” oraz „rajdowych emocji”.

Co do samego pit party, w tym roku organizatorzy z racji lokalizacji mieli ogromną przestrzeń do zagospodarowania i udało im się ją zapełnić niemal co do ostatniego metra kwadratowego, o czym świadczy ciekawa statystyka, że w jednym miejscu zebrano łącznie 250 tysięcy koni mechanicznych. Osoby obecne na imprezie miały możliwość podziwiania samochodów niemal z każdej kategorii od luksusowych, po klasyczne, sportowe, drogowe, aż po wyścigowe. Sporą wadą była nawierzchnia, na której odbywało się pit party, a mianowicie żwir, który z racji ogromnej liczby widzów zachęconych darmowym wstępem potwornie się kurzył. W efekcie na samochodach niemal od samego początku Vervy zalegała spora warstwa szarego pyłu, która skutecznie psuła efekt wizualny i mocno utrudniła pracę fotoreporterom.



Na spory plus zasługuje pomysł z mocnym zaakcentowaniem rozrywki, czyli przygotowanie między innymi ogromnego stanowiska Xboxa z konsolami One, gdzie można było się sprawdzić za kierownicą wirtualnego samochodu, czy strefa telewizji Eleven, która przygotowała dwie małe trybuny oraz telebim, na którym były transmitowane kwalifikacje do wyścigu o Grand Prix Singapuru. Ponadto do dyspozycji osób odwiedzających punkt Eleven były cztery symulatory Formuły 1, na których w ramach konkursu notowano najlepsze czasy okrążeń toru w Katalonii, a także rozdawano ulotki z kodami umożliwiającymi trzydniowy dostęp do obu kanałów sportowego nadawcy. Nie brakowało również specjalnych stref gastronomicznych czy punktu z atrakcjami dla najmłodszych, więc Verva Street Racing była w stanie sprostać oczekiwaniom osób niemal w każdym wieku, a także niepełnosprawnych, dla których przygotowano specjalne rampy oraz punkty widokowe.

Tegoroczną Vervę można bez kompleksów bardzo pozytywnie ocenić ze względu na obszerne pit party, duży wybór atrakcji i usług, otwarcie się na nowe możliwości czy show stojące na wysokim poziomie. Oczywiście, były pewne niedociągnięcia, o których miałem okazję wspomnieć już wcześniej, lecz jak zapewniał oficer prasowy w punkcie dla mediów, za rok wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik. Trzymamy za słowo i liczymy, że ósma edycja Verva Street Racing będzie jeszcze ciekawsza i wyśrubuje kolejne rekordy!

Zdjęcia: Verva Street Racing