Toyota #8 odniosła zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu Le Mans
Na najwyższym stopniu podium stanęli Fernando Alonso, Sebastien Buemi i Kazuki Nakajima.
17.06.1815:39
6362wyświetlenia
Embed from Getty Images
Załoga Toyoty #8: Fernando Alonso, Sebastien Buemi i Kazuki Nakajima odniosła zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu Le Mans.
Dwa lata po fatalnej w suktach awarii z ostatniego okrążenia Toyota odniosła upragnione dziewicze zwycięstwo na Circuit de la Sarthe. Japoński producent znajdował się w komfortowej sytuacji i dysponował znaczącą przewagą nad prywatnymi ekipami rywalizującymi w klasie LMP1.
Na starcie Toyota numer osiem obroniła prowadzenie, ale w drugiej godzinie spadła na drugie miejsce, za bliźniaczą "siódemkę, za której sterami znajdował się Mike Conway.
Pod koniec piątej godziny Fernando Alonso uporał się z Jose Marią Lopezem i przekazał stery swej TS050 Hybrid Kazukiemu Nakajimie. Potężnym ciosem dla załogi #8 była dotkliwa 60-sekundowa kara stop/go nałożona za zbyt szybką jazdę w strefie obowiązywania żółtych flag.
Powracający do jazdy Alonso popisał się jednak bardzo konkurencyjnym przejazdem, redukując dwuminutową stratę do poziomu zaledwie 30 sekund. Nocny stint dwukrotnego mistrza Formuły 1 trwał blisko trzy godziny - od pierwszej do czwartej nad ranem.
Alonso notował wyniki na poziomie 3m19-20 sekund utrzymując równe tempo i świetnie radząc sobie z przebijaniem się przez grupki kierowców w wolniejszych samochodach. Hiszpan osiągał momentami czasy o 2-4 sekundy lepsze od Conwaya i Lopeza. Pod koniec pytał nawet swoją ekipę o wydłużenie przejazdu:
W ciągu kolejnych kilku godzin "ósemka" powoli budowała prowadzenie, a w ostatniej części wyścigu stała się oczywistym faworytem do zwycięstwa. Dwie godziny przed wywieszeniem flagi w szachownicę w wyniku nieporozumienia z zespołem Kobayashi popełnił kosztowny błąd - nie zjechał na zaplanowany postój i musiał pokonać w powolnym tempie całe okrążenie, tracąc cenne minuty do lidera. Dodatkowo sędziowie wyścigu ukarali załogę dwoma odrębnymi 10-sekundowymi karami stop/go za przekroczenie dopuszczalnej ilości paliwa oraz liczby okrążeń podczas jednego stintu.
Zwycięska ekipa pokonała linię mety z dorobkiem 388 okrążeń - o dwa mniej przejechała "siódemka". Podium wyścigu uzupełniła załoga Rebellion #3 w składzie Thomas Laurent, Mathias Beche i Gustavo Menezes, która straciła do zwycięzców dwanaście kółek. W czołowej piątce znaleźli się także ostatecznie kierowcy Rebelliona #1 oraz zwycięzcy rywalizacji w klasie LMP2 z G-Drive Racing #26 (Jean-Eric Vergne, Andrea Pizzitola, Romain Rusinov). W GTE Pro dublet wywalczyły samochody Porsche 911RS - najlepsza okazała się ekipa Kevin Estre, Michael Christensen i Laurens Vanthoor. W GTE Am triumfowało Porsche #77 Dempsey-Proton (Julien Andlauer, Christian Ried i Matt Campbell).
Załoga Toyoty #8: Fernando Alonso, Sebastien Buemi i Kazuki Nakajima odniosła zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu Le Mans.
Dwa lata po fatalnej w suktach awarii z ostatniego okrążenia Toyota odniosła upragnione dziewicze zwycięstwo na Circuit de la Sarthe. Japoński producent znajdował się w komfortowej sytuacji i dysponował znaczącą przewagą nad prywatnymi ekipami rywalizującymi w klasie LMP1.
Na starcie Toyota numer osiem obroniła prowadzenie, ale w drugiej godzinie spadła na drugie miejsce, za bliźniaczą "siódemkę, za której sterami znajdował się Mike Conway.
Pod koniec piątej godziny Fernando Alonso uporał się z Jose Marią Lopezem i przekazał stery swej TS050 Hybrid Kazukiemu Nakajimie. Potężnym ciosem dla załogi #8 była dotkliwa 60-sekundowa kara stop/go nałożona za zbyt szybką jazdę w strefie obowiązywania żółtych flag.
Powracający do jazdy Alonso popisał się jednak bardzo konkurencyjnym przejazdem, redukując dwuminutową stratę do poziomu zaledwie 30 sekund. Nocny stint dwukrotnego mistrza Formuły 1 trwał blisko trzy godziny - od pierwszej do czwartej nad ranem.
Alonso notował wyniki na poziomie 3m19-20 sekund utrzymując równe tempo i świetnie radząc sobie z przebijaniem się przez grupki kierowców w wolniejszych samochodach. Hiszpan osiągał momentami czasy o 2-4 sekundy lepsze od Conwaya i Lopeza. Pod koniec pytał nawet swoją ekipę o wydłużenie przejazdu:
Powiedzcie mi, czy chcecie kolejnego stintu? Wszedłem w nocny rytm.Po doskonałym występie Hiszpan przekazał stery swojego samochodu z powrotem w ręce Nakajimy, który przed upływem dwóch trzecich dystansu wyścigu uporał się z Kamuim Kobayashim na dojeździe do zakrętu Mulsanne.
W ciągu kolejnych kilku godzin "ósemka" powoli budowała prowadzenie, a w ostatniej części wyścigu stała się oczywistym faworytem do zwycięstwa. Dwie godziny przed wywieszeniem flagi w szachownicę w wyniku nieporozumienia z zespołem Kobayashi popełnił kosztowny błąd - nie zjechał na zaplanowany postój i musiał pokonać w powolnym tempie całe okrążenie, tracąc cenne minuty do lidera. Dodatkowo sędziowie wyścigu ukarali załogę dwoma odrębnymi 10-sekundowymi karami stop/go za przekroczenie dopuszczalnej ilości paliwa oraz liczby okrążeń podczas jednego stintu.
Zwycięska ekipa pokonała linię mety z dorobkiem 388 okrążeń - o dwa mniej przejechała "siódemka". Podium wyścigu uzupełniła załoga Rebellion #3 w składzie Thomas Laurent, Mathias Beche i Gustavo Menezes, która straciła do zwycięzców dwanaście kółek. W czołowej piątce znaleźli się także ostatecznie kierowcy Rebelliona #1 oraz zwycięzcy rywalizacji w klasie LMP2 z G-Drive Racing #26 (Jean-Eric Vergne, Andrea Pizzitola, Romain Rusinov). W GTE Pro dublet wywalczyły samochody Porsche 911RS - najlepsza okazała się ekipa Kevin Estre, Michael Christensen i Laurens Vanthoor. W GTE Am triumfowało Porsche #77 Dempsey-Proton (Julien Andlauer, Christian Ried i Matt Campbell).
KOMENTARZE