Ferrari wygrywa Le Mans 24

Walka w czołówce trwała do samego końca wyścigu
17.06.2410:35
Łukasz Godula
1507wyświetlenia
Embed from Getty Images
Ferrari odparło ataki Toyoty i Porsche po czym po raz drugi z rzędu sięgnęło po zwycięstwo w wyścigu Le Mans 24h. Udało im się to pomimo problemów technicznych w końcówce zawodów.

Nicklas Nielsen, Antonio Fuoco i Miguel Molina jako pierwsi przekroczyli metę w samochodzie Ferrari #50 z 14 sekundową przewagą na Toyotą #7, za kierownicą której zasiadali Nyck de Vries, Kamui Kobayashi i Jose Maria Lopez. Podium uzupełniła ekipa Ferrari #51 w składzie Alessandro Pier Guidi, James Calado i Antonio Giovinazzi.

W przedostatniej godzinie wyścigu w samochodzie #50 doszło do niemałych nerwów, gdyż prawe drzwi zaczęły się otwierać podczas jazdy i sędziowie postanowili o pokazaniu czarno-pomarańczowej flagi, w celu naprawy usterki. Nielsen był zmuszony zjechać zaledwie sześć okrążeń po ostatnim postoju, jednak utrzymał przewagę na Toyotą #7.

Dojazd Nielsena do mety ułatwił błąd Lopeza, który obrócił się w zakręcie Dunlop i na chwilę zatrzymał się na torze. Pogrzebało to jakiekolwiek szanse Toyoty na zwycięstwo.

Ferrari od startu wyścigu prezentowało mocne tempo i wszystkie trzy samochody, wliczając w to prywatne zgłoszenie z Robertem Kubicą na pokładzie, meldowały się w czubie stawki.

Fabryczne #50 i klienckie #83 zdecydowały się pozostać na torze, gdy pojawił się pierwszy deszcz, co dało im przewagę, gdyż opady były tylko przelotne, a reszta stawki, włączając w to Ferrari #51, musiała wrócić do boksów, by wrócić na gładkie ogumienie.

Wyścig został zneutralizowany po raz pierwszy gdy zapadł zmrok, a BMW #20 prowadzone przez Robina Frijnsa zderzyło się z Ferrari Roberta Kubicy pod koniec prostej Mulsanne. Polak otrzymał za tę kraksę karę 30s stop/go.

Niemal dwie godziny porządkowi naprawiali bariery, a akcja powróciła chwilę po północy. Kolejna faza neutralizacji nadeszła we wczesnych godzinach porannych. Deszcz i mgła sprawiły, że jazda była zbyt niebezpieczna. W tym czasie na czele tasowała się Toyota, Porsche i Ferrari.

Dopiero gdy na niebie wzeszło słońce na torze pojawiła się zielona flaga. Tymczasem przez kolejne godziny walka na czele nie malała. W końcówce najbardziej zacięta rywalizacja odbyła się o trzecie miejsce, jednak Pier Guidi wytrzymał presję ze strony Porsche #6 i mógł cieszyć się z wizyty na podium.

Porsche wygrywa w klasie LMGT3



Porsche zaliczyło kolejną wygraną w WEC w kategorii LMGT3. Metę jako pierwsi przekroczyła załoga #91 w składzie Richard Lietz, Yasser Shahin i Morris Schuring.

Zwycięstwo zadecydowało się w bezpośredniej walce pomiędzy Porsche #91, a BMW #31 w składzie Augusto Farfus, Sean Gelael i Darren Leung. Obie ekipy zyskały na przygodach innych czołowych zespołów.

Gelael wyszedł na prowadzenie gdy na tor powrócił deszcz na dwie godziny przed metą, jednak fabryczne Porsche nie miało większych problemów z wyprzedzeniem go na dojeździe do Indianapolis, co dało ostatecznie ekipie #91 zwycięstwo.

Siostrzany zespół zwycięzców, #92 również walczył o wygraną i nawet prowadzili w wyścigu, zanim Klaus Bachler musiał zjechać do garażu w związku z awarią skrzyni biegów.

Zespół Proton Competition zajął ze swoimi Fordami Mustangami trzecie i czwarte miejsce. Za to wszystkie McLareny 720S GT3 zaliczyły problemy, co pozbawiło ich szans na walkę o czołowe pozycje.

United wygrywa w klasie LMP2


Wygrana w klasie LMP2 przypadła ekipie United Autosports ORECA #22 w składzie Oliver Jarvis, Bijoy Garg i Nolan Siegel. Na prowadzenie wyszli w 22. godzinie rywalizacji, wyprzedzając IDEC Sport #28.

Ekipa IDEC Sport i polski zespół InterEuropol #34 stoczyli zaciętą walkę w niedzielę. W pojedynek wmieszał się również Vector #10 zanim deszcz ponownie wymieszał stawkę w LMP2.

Ostatecznie drugie miejsce powędrowało w ręce zeszłorocznych triumfatorów spod Warszawy. Ekipa w składzie Jakub Śmiechowski, Clement Novalak i Vladislav Lomko była więc najbardziej pozytywnym narodowym akcentem w tej edycji Le Mans. Podium uzupełnił zespół IDEC Sport.

Pełne wyniki Le Mans 24