Niemcy nadal zainteresowani organizacją Grand Prix

Dyrektor toru w Hockenheim odpowiedział na niedawną krytykę Stefano Domenicalego.
08.02.2212:25
Maciej Wróbel
485wyświetlenia
Embed from Getty Images

Przedstawiciele najsłynniejszych niemieckich torów wyścigowych - Hockenheimringu i Nurburgringu - przyznali, iż wciąż są zainteresowani organizacją wyścigów Formuły 1.

Niemieckie obiekty od lat nie są w stanie zabezpieczyć na dłużej miejsca w kalendarzu F1. Ostatni wyścig na Hockenheimringu miał miejsce w 2019 roku, natomiast Nurburgring powrócił po siedmiu latach w sezonie 2020 jako jeden z torów 'zastępczych'.

Szef Formuły 1, Stefano Domenicali, kilka miesięcy temu wbił szpilkę włodarzom niemieckich torów, jakoby brakowało im determinacji, by z powrotem ściągnąć do siebie Formułę 1. Z takim stwierdzeniem nie zgadza się dyrektor zarządzający Hockenheimringu, Jorn Teske.

To, że Hockenheimring jest zainteresowany Formułą 1, nie jest niczym nowym - przyznał Jeske w rozmowie z agencją DPA. Wszyscy również wiemy, że istnieją pewne przeszkody. Dopóki tak wiele krajów jest w stanie zapłacić takie sumy za wyścig F1, że nie będzie się ich dało zrefinansować, to ciężko będzie wziąć udział w tej zabawie.

Teske uważa, że tego typu publicznie wygłaszane komentarze Domenicalego są sposobem Formuły 1 na wyrażenie tego, jak istotny dla nich jest dany rynek.

To oczywiste, że nie wszystko zależy od samych torów. Nie mamy na to siły i nie jest to również nasza praca - dodaje zarządca Hockenheimringu.

W podobnym do Teskego tonie wypowiada się również rzecznik toru Nurburgring, Alexander Gerhard. Bylibyśmy zachwyceni mogąc powitać Formułę 1 na Nurburgringu. Musi to jednak być ekonomicznie opłacalne - powiedział Gerhard.