Brown: Odrzucanie aplikacji Andrettiego jest krótkowzroczne

Niechętni pojawieniu się jedenastego zespołu w F1 mają być Toto Wolff i Christian Horner.
24.02.2217:55
Maciej Wróbel
1175wyświetlenia
Embed from Getty Images

Szef McLarena, Zak Brown, uważa, że zespoły Formuły 1 wykazują się krótkowzrocznością kwestionując potencjał Andretti Autosport.

W ostatnich tygodniach Michael Andretti rozpoczął rozmowy z FIA na temat dołączenia do stawki Formuły 1 począwszy od sezonu 2024. Wcześniej Amerykanin podjął nieudaną próbę przejęcia zespołu Alfy Romeo.

Choć aplikacja byłego kierowcy F1 wzbudziła spore zainteresowanie w świecie wyścigów, nie wszystkie zespoły są przekonane co do tego, czy powinien on otrzymać miejsce w stawce. Według szefów Mercedesa i Red Bulla, Andretti będzie musiał udowodnić, że jest w stanie wnieść wartość dodaną do Formuły 1.

Jesteśmy absolutnym szczytem, to jest Liga Mistrzów czy NFL - stwierdził Toto Wolff. Redystrybucja franczyz nie jest natomiast celem. Nie tak powinno być i nie jest to ani celem F1, ani FIA.

Zupełnie inaczej do sprawy Andrettiego podchodzi Zak Brown z McLarena. Zdaniem Amerykanina zespół 59-latka jest dokładnie tym rodzajem operacji, który powinien być zachęcany do wejścia do F1 i dodaje, że obecne zespoły mogą tylko zyskać na pojawieniu się Andretti Autosport w stawce.

Uważam, że Andretti jako nazwa, jako bardzo wiarygodny zespół wyścigowy, a także to, że dobrze wiemy, kto za nim stoi i kim jest on sam, to bez wątpienia pomoże w rozwoju tego sportu w Ameryce Północnej - powiedział Brown w rozmowie z Motorsport.com.

Myślę, że zespoły, które nie chcą wspierać innego zespołu wykazują się krótkowzrocznością. Chcemy rozwoju tego sportu? Czy robimy to, do czego zespoły wyścigowe mają złą tendencję, czyli myślimy tylko o tym co jest dziś, zamiast o przyszłości.

Jedna z obaw dotyczy mniejszych dochodów z tytułu praw telewizyjnych, gdyż w wypadku pojawienia się nowego uczestnika, dochody te zostaną podzielone pomiędzy jedenaście zespołów, a nie dziesięć. W obecnej umowie Concorde istnieje jednak zapis o konieczności uiszczenia przez nowy zespół opłaty w wysokości 200 milionów dolarów, który ma pokryć straty wynikające z mniejszych wpływów komercyjnych.

Zak Brown dodaje, że nie powinno się koncentrować na ewentualnych stratach, a na szerszej perspektywie i tym, że zespół Andrettiego może faktycznie przyczynić się do zwiększenia ogólnych przychodów generowanych przez Formułę 1.

Istnieje opłata rozcieńczająca, która w pewnym sensie obejmuje cię przez kilka lat - kontynuuje Brown. Musisz jednak założyć, że Andretti pomoże nam się rozwinąć w Ameryce Północnej, co zrekompensuje wszelkie straty. Jeśli będzie to 100 milionów dolarów, to czy mogą nam pomóc zwiększyć przychody o kolejne 100 milionów więcej dzięki telewizji sportowej i ogólnemu zainteresowaniu? Myślę, że tak.

Szef stajni z Woking zgadza się, że F1 potrzebuje mechanizmów zapobiegających wejściu do sportu stronom nie prezentującym odpowiedniego poziomu, jednak podkreśla, że Andretti już zdążył udowodnić, że jego ewentualne pojawienie się w Formule 1 przyniosłoby same korzyści.

Jego ojciec jest mistrzem świata, on sam ścigał się w F1, a także ma wiele zespołów wyścigowych. Wiem, kim są jego sponsorzy i są oni dokładnie tym typem inwestorów, których chciałbyś mieć w motorsporcie.

Poza tym, w stawce może być tylko dwanaście zespołów. Kiedy więc będzie ich dwanaście, znajdziemy się w sytuacji, w której jedyną możliwością na wejście do sportu, będzie kupno jednego z nich. Może to więc przyczynić się do zwiększenia wartości każdego zespołu.

Powtórzę - myślę, że krótkowzrocznym jest nie chcieć nowych, wiarygodnych zespołów wyłącznie ze względu na zmniejszone wpływy - zakończył Amerykanin.