Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Wielkiej Brytanii

11.07.0400:00
Marek Roczniak
12843wyświetlenia

Dominacja Michaela Schumachera zdaje się nie mieć końca w tym sezonie. Niemiec drugi raz z rzędu wygrał dzięki odmiennej strategii postojów w stosunku do swoich najbliższych rywali, ale już nie tak zaskakującej jak podczas wyścigu na torze Magny-Cours, gdyż tym razem boksy odwiedzał zaledwie dwukrotnie. Takiego posunięcia można się był spodziewać już po wczorajszych kwalifikacjach, gdyż ze względu na stosunkowo wczesny wyjazd na tor do finałowej sesji Schumacher miał i tak niewielką szansę na wywalczenie pole position. Zabranie większej ilości paliwa wydawało się w takiej sytuacji rozsądnym wyjściem i tak też się stało. Późniejszy zjazd do boksów na pierwszy postój umożliwił sześciokrotnemu mistrzowi świata objęcie prowadzenia, choć trzeba przyznać, że była to trochę zasługa kierowców z zespołu Minardi, którzy akurat w najbardziej nieodpowiednim momencie znaleźli się na drodze startującego z pole position Kimi Raikkonena. Jadący obok siebie Zsolt Baumgartner i Gianmaria Bruni stanowili wręcz mobilną szykanę i wyminięcie jej kosztowało kierowcę z zespołu McLaren półtorej sekundy straty. Dzięki temu Schumacher pomimo dosyć długiego postoju (mniej stopów oznaczało konieczność zatankowania większej ilości paliwa za każdym razem) na tor powrócił tuż przed Raikkonenem. Oczywiście jest mało prawdopodobne, aby w normalnych okolicznościach Fin był dzisiaj w stanie pokonać jadącego na mniej stopów kierowcę Ferrari. W zasadzie tylko dzięki neutralizacji wyścigu, będącej następstwem groźnego wypadku Jarno Trullego (Włoch na szczęście wyszedł z niego tylko trochę poobijany), Raikkonen po ostatnim postoju znalazł się tuż za Schumacherem, ale i tak nie był w stanie go wyprzedzić. Mimo to Fin był zadowolony ze swojej dzisiejszej postawy, gdyż po fatalnej pierwszej połowie sezonu pojechał wreszcie jak przystało na wicemistrza i był jedynym kierowcą, który mógł zagrozić Schumacherowi. Wszystko to zasługa bolidu MP4-19B - godnego rywala dla aut z innych czołowych zespołów. Tymczasem Schumacher odniósł dziesiąte zwycięstwo w tym sezonie, a w sumie 80 w karierze i w ten sposób kontynuuje totalną dominację w Formule 1.

Na najniższym stopniu podium stanął drugi kierowca Ferrari - Rubens Barrichello. Brazylijczyk podczas pierwszej rundy postojów stracił aż dwie pozycje, gdyż oprócz partnera przeskoczył go także Jenson Button, który swój pierwszy postój zaliczył dwa okrążenia później. Niestety obmyślona przez zespół B.A.R taktyka, zakładająca krótszy przejazd na drugim zestawie opon, okazała się nienajlepsza i Brytyjczyk stracił trzecią pozycję, kończąc domowy wyścig tuż za Barrichello. Stajnia z Brackley może się jednak pocieszyć tym, że i tak zdołała odrobić pięć punktów do zespołu Renault, który tor Silverstone opuścił bez punktu. Przede wszystkim francuska stajnia obmyśliła niezbyt skuteczną strategię i ogólnie nie dysponowała dzisiaj zbyt szybkim bolidem. Do tego doszła jeszcze awaria tylnego zawieszenia w R24 prowadzonym przez Trullego na szybkim zakręcie Bridge, doprowadzając do spektakularnej kraksy. Włoch wpadł w poślizg i tyłem bolidu z wielką siłą uderzył w barierę z opon. Następnie auta przekoziołkowało, lądując z powrotem na kołach. Na szczęście bariera z opon pochłonęła większość siły zderzeniowej i chociaż bolid został bardzo zdemolowany, to jednak kierowca po chwili wysiadł z wraku cały i zdrowy. Gdyby nie ten wypadek, Trulli i tak mógłby liczyć na jeden punkt, gdyż po dwóch rundach postojów zajmował zaledwie ósmą pozycję. Tymczasem Fernando Alonso pomimo startu z odległej pozycji (17), będącej następstwem wymiany silnika przed kwalifikacjami, nie wiedzieć czemu zdecydował się aż na trzy postoje w boksach i jak pokazał wyścig była to fatalna pomyłka. Świadczy o tym chociażby fakt, iż startujący z końca stawki Giancarlo Fisichella pojechał na dwa stopy i tak jak w wyścigu o Grand Prix Europy na mecie zameldował się na szóstej pozycji, natomiast Hiszpan był na koniec dziesiąty. Nie trzeba chyba dodawać, że zajmujący drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów zespół Renault powinno być stać na znacznie więcej.

Juan Pablo Montoya finiszował na piątej pozycji, pokonując podczas wyścigu Trullego i drugiego kierowcę z zespołu McLaren - Davida Coultharda. Była to odrobinę lepsza postawa zespołu Williams niż podczas poprzedniego wyścigu, w którym Kolumbijczyk zdobył zaledwie jeden punkt. Tymczasem zastępujący Ralfa Schumachera kierowca testowy Marc Gene ponownie spisał się niezbyt dobrze, żeby nie powiedzieć bardzo słabo, gdyż na mecie zameldował się dopiero na 12 pozycji. Stajnia z Grove musi się chyba jednak rozejrzeć za innym zastępcą, gdyż w przeciwnym wypadku przegra rywalizację z powracającym do dobrej formy zespołem McLaren. Po dzisiejszym wyścigu obydwie stajnie dzieli już tylko dziewięć punktów, tak więc niewiele do tego brakuje. Coulthard ostatecznie finiszował na siódmej pozycji i przegrał nawet z Fisichellą (Włoch miał także szansę na pokonanie Montoi, ale konieczność uzupełnienia zapasu sprężonego powietrza w silniku przedłużyła drugi postój), co biorąc pod uwagę rezultat uzyskany przez Raikkonena należy uznać jako mizerne osiągnięcie. Fin tymczasem przeskoczył swojego partnera w klasyfikacji generalnej kierowców i obecnie zajmuje siódmą pozycję. Na ostatniej punktowanej pozycji wyścig o Grand Prix Wielkiej Brytanii ukończył Mark Webber, decydując się podobnie jak Michael Schumacher i Fisichella na tylko dwa postoje w boksach. Taką samą strategię obrali także drudzy kierowcy z zespołów Sauber, B.A.R i Jaguar - Felipe Massa (9 pozycja), Takuma Sato (11 pozycja) i Christian Klien (13 pozycja), ale jak widać w tym przypadku nie przyniosło to już zbyt dobrych rezultatów.

Ponadto do mety dojechali Cristiano da Matta (13 pozycja), Nick Heidfeld (15 pozycja) i Bruni (16 pozycja). Tymczasem najwcześniej z walki, bo już na 18 okrążeniu, odpadł drugi kierowca z Toyoty - Olivier Panis i to z dosyć błahego jakby się wydawało powodu. Po prostu w bolidzie Francuza tuż po postoju uruchomiła się gaśnica, pokrywając pianą cały kokpit, w tym nawet wizjer w kasku kierowcy. Następnie problemy techniczne dosięgły drugiego kierowcę z zespołu Minardi - Zsolta Baumgartnera. Ostatnim pechowcem był drugi kierowca z zespołu Jordan - Giorgio Pantano, który po najechaniu na krawężnik wpadł w poślizg na 48 okrążeniu i wypadł z toru, zagrzebując się w żwirze. Tym niemniej dzisiejszy wyścig cechował się dosyć niewielką liczbą pechowców, gdyż w sumie tylko czterech kierowców nie dojechało do mety. Niepokojąca jest spora ilość wypadków przy dużej prędkości w ostatnim okresie. Począwszy od Kanady na każdy kolejny tor przypada średnio jedna duża kraksa i w tej sytuacji spowolnienie bolidów może okazać się niedługo najbardziej naglącą sprawą.