Tory grand prix szukają sposobów na przyciągnięcie kibiców

Na Albert Park powstała trybuna Marka Webbera, a Silverstone oferuje fanom "okazję życia"
23.03.1014:30
Marek Roczniak
1974wyświetlenia

Organizatorzy Grand Prix Australii ujawnili, że podczas tegorocznego weekendu wyścigowego na torze Albert Park kibice będą mieli po raz pierwszy okazję zasiąść na trybunie nazwanej na cześć najnowszego zwycięzcy w Formule 1 z tego kraju - Marka Webbera.

Zupełnie nowa trybuna Webbera, który wygrał w ubiegłym roku GP Niemiec i GP Brazylii, została umiejscowiona pomiędzy istniejącymi już wcześniej trybunami imienia Juana Manuela Fangio i Ayrtona Senny. Oferuje ona widok zarówno na ostatni zakręt (nr 16), jak i na prostą start/meta.

Warto przy okazji dodać, że Mark Webber został także uhonorowany w tym tygodniu przez władze jego rodzinnego miasta Queanbeyan. Australijczyk przejechał wczoraj po ulicach miasta w kolumnie samochodów, pozdrawiając mieszkańców, a następnie spotkał się z władzami Queanbeyan.


Tymczasem władze toru Silverstone, pomimo niedawnych zapowiedzi, że bilety na tegoroczne Grand Prix Wielkiej Brytanii są już niemal wyprzedane, wymyśliły nową akcję promocyjną dla wszystkich osób, które zakupią dwa lub więcej biletów na wyścig przed 30 kwietnia.

Mianowicie każda taka osoba weźmie udział w losowaniu wejściówek na padok Formuły 1 i do ekskluzywnego Paddock Club Hospitality na torze Silverstone, obejmujących także możliwość dołączenia do zespołu na stanowisku dowodzenia w alei serwisowej, by zasmakować atmosfery wyścigu w samym centrum wydarzeń.

To niewiarygodna szansa dla dwóch szczęśliwych fanów, aby znaleźć się bliżej serca Formuły 1, niż było to kiedykolwiek możliwe - powiedział Richard Phillips, dyrektor zarządzający Silverstone Circuit. Bardzo niewielu ludzi, nawet wśród zespołów, ma dostęp do pit-wall w trakcie wyścigu. Taka okazja trafia się tylko raz w życiu. FOM okazało się niezwykle szczodre, dając taką możliwość fanom, którzy kupią bilety na GP Wielkiej Brytanii.

Źródło: GPUpdate.net, Autosport.com

KOMENTARZE

6
Matador
23.03.2010 11:11
A może dla urozmaicenia procesji wymyśleć jakieś atrakcje typu plama oleju, skrzyżowanie, a w boksach losowo dobierana ekipa mechaników... ;)
christoff.w
23.03.2010 04:20
cos czuje w moczu ze Mark zdobedzie PP w Australi bo ma czym a zeby zadowolic fanow to Vettel sie dostosuje ;)
MaxKapsel
23.03.2010 02:09
Powiedzmy sobie szczerze - coraz mniej ludzi chce oglądać F1 nawet w TV, a co dopiero wydawać kupę kasy na bilety na tor. Akcja fajna, ale kogoś kto nie jest maniakiem f1. Z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego, Smitha, Schmidta czy innego Abdullaha: na wyścig nie przyciągnie go ani trybuna Webbera, ani jakiś pitbull, czy inny pitwall czy wasserfall ;-), dopóki tenże wyścig to nuda i procesja (nawet jeśli Abdullaha akurat spokojnie na to stać;)). Tu jest potrzebna ciężka operacja chirurgiczna, a oni próbują sprawę kosmetyką załatwić... Mówię oczywiście o wyścigach europejskich plus Australia i powiedzmy Japonia czy Kanada, bo w takiej Turcji, Bahrajnie czy innym Abu Zabi jedyne co może mieć sens to już tylko eutanazja...:(
Maraz
23.03.2010 01:49
GroM, Berniemu chodziło o wejściówki na drugą stronę, na prostą startową tuż przed wyścigiem. Kierowcy na znak protestu uciekli za pit-wall, do garaży :)
GroM
23.03.2010 01:41
Wejściówki na Pit-wall ? A Berni pozwoli, przecież ostatnio narzekał, że za dużo tam ludzi mu się pod nogami kręci. Co jak co F1 jest za droga dla zwykłego kibica w Polsce. Poza tym nie jest robione nic w kierunku tego, aby Polski kibic miał gdziekolwiek jechać. Nie chodzi już o samo F1. W Polsce z tego co wiem mamy dwa tory wyścigowe, a na nich pustkami wieje. Jakieś tam wyścigi drobne są, ale może niech ktoś w końcu w Polsce zrobi wyścigi z prawdziwego zdarzenia. WTCC nie mogli by do nas ściągnąć, albo coś innego?
Maraz
23.03.2010 01:35
Ciekawa akcja na Silverstone - tylko czy takie akcje są potrzebne, gdy bilety są już prawie wyprzedane? :D Ehh, ludzie od marketingu wciskają kit na każdym kroku... "Prawie wyprzedane" oznacza jak mniemam "trochę już sprzedaliśmy, ale jak powiemy, że zostało już bardzo mało, to ludzie się rzucą jak na ciepłe bułeczki". Cóż, chyba jednak się nie rzucili, panie Phillips ;-p