Kovalainen i Francja zwycięzcami w Race of Champions 2004

04.12.0400:00
Marek Roczniak
1825wyświetlenia

Tegoroczny mistrz World Series by Nissan, należący do programu rozwojowego kierowców Renault, Heikki Kovalainen, odniósł indywidualne zwycięstwo w tegorocznej edycji imprezy Race of Champions, która odbyła się dzisiaj na paryskim Stade de France.

Płyta boiska została zamieniona na specjalny tor asfaltowy w kształcie ósemki, mający długość jednego kilometra i szerokość zaledwie siedmiu metrów. Na tak skonstruowanym torze, tworzącym jedną długą petlę przeciętą mostem w środku, najlepsi kierowcy z całego świata rywalizowali o zwycięstwo indywidualne (Race of Champions) i puchar narodów (Nations Cup) za kierownicami czterech różnych samochodów. Wyścigi odbywały się parami, a każdy pojedynek trwał dwa okrążenia (w sumie cztery przejazdy przez metę, po dwa razy na wewnętrzną i zewnętrzną stronę).

Ci, którzy nie oglądali transmisji na kanale Eurosport (bezpośredniej z Nations Cup i powtórkowej z Race of Champions), mają co żałować, gdyż była to niepowtarzalna okazja do zobaczenia kilku kierowców Formuły 1, w tym siedmiokrotnego mistrza świata, Michaela Schumachera, rywalizującego na przykład z tegorocznym zwycięzcą Rajdowych Mistrzostw Świata, Sebastienem Loebem.

Wszystko zaczęło się od zawodów indywidualnych. Już w pierwszym pojedynku Kovalainen wyeliminował tegorocznego kierowcę zespołu McLaren, Davida Coultharda, a następnie uporał się z byłym kierowcą Formuły 1, Jeanem Alesim, awansując do finału w kategorii zwykłych kierowców wyścigowych. Wtedy to 23-letni Fin zmierzył się z Schumacherem, pokonując go o mniej niż sekundę.

W międzyczasie spośród obecnych kierowców rajdowych, bądź posiadających choćby niewielkie doświadczenie w kierowaniu samochodami rajdowymi, wyłoniony został drugi zawodnik do wielkiego finału indywidualnego. Tu nie było raczej żadnej niespodzianki - Loeb pokonał po kolei tegorocznego mistrza IRL - Tony'ego Kanaana, Armina Schwarza i na koniec jednego ze swoich rywali na codzień, Markusa Gronholma, który w 2003 roku zwyciężył w Race of Champions.

W końcu przyszła kolei na wielki finał, składający się z trzech biegów. Pierwszy odbył się na samochodach Peugeot 307 WRC, co teoretycznie dawało przewagę tegorocznemu mistrzowi rajdowemu. Tymczasem Kovalainen pomimo praktycznie znikomej znajomości samochodu WRC wygrał o blisko sekundę! Do kolejnego pojedynku obaj kierowcy przystąpili na nieznacznie zmodyfikowanych Ferrari 360 Modena Challenge i tym razem Loeb okazał się szybszy. Niestety sędziowie uznali, że Francuz dotknął bandy i do jego czasu doliczyli 10 sekund. Tym samym Kovalainen miał już wygrane dwa z trzech biegów i został ogłoszony zwycięzcą indywidualnych zawodów.

"Nie mogę w to uwierzyć", powiedział Fin po ukończeniu drugiego biegu, "zwłaszcza dlatego, że pokonałem rajdowego Mistrza Świata w samochodzie WRC. Niesamowite! I nie każdego dnia ma się okazję pokonać Michaela Schumachera. To była wielka chwila. Po prostu starałem się nieco bardziej atakować i hamować trochę później. No i atmosfera także była wspaniała!"

Przed Nations Cup został rozegrany pojedynek dwóch mistrzów świata (World Champions Challenge) z udziałem Loeba i Schumachera, także podzielony na trzy biegi. Tym razem użyto tylko specjalnego samochodu typu buggy, jaki w większej wersji można zobaczyć w rajdzie Paryż-Dakar. Autko to napędzał silnik motocyklowy Hondy o pojemności 1100cc, co biorąc pod uwagę niewielki ciężar całości zapewniało wystarczającą moc. Pierwszy bieg wygrał Schumacher o zaledwie 0.133 sekundy, ale w drugim, kiedy obaj kierowcy zamienili się samochodami, Niemiec został pokonany o 0.3 sekundy. W tej sytuacji o zwycięstwie miał zadecydować trzeci bieg i tu kierowca Ferrari odniósł już pewne zwycięstwo, zostając tegorocznym mistrzem mistrzów.

Na koniec udanej pod każdym względem imprezy, którą z okalających stadion trybun oglądało ponad 60 tysięcy widzów, przyszła kolei na puchar narodów. Tu także nie zabrakło emocji, choć oczywiście kierowcy generalnie traktowali to jako wielką zabawę, a wszystkiemu towarzyszyła przyjacielska atmosfera. W pierwszej rundzie Finlandia w składzie Kovalainen/Gronholm wyeliminowała Szwecję w składzie Kenny Brack/Mattias Ekstrom wynikiem 2:0, Niemcy w składzie Schumacher/Schwarz uległy Brazylii w składzie Felipe Massa/Kanaan 0:2, Wielka Brytania w składzie Coulthard/Colin McRae pokonała z łatwością ekipę Stanów Zjednoczonych, w której zabrakło niestety Jeffa Gordona - zamiast niego z Jimmie Johnsonem wystąpił Casey Mears, a z dwóch francuskich ekip do półfinału przeszła para Loeb/Alesi. Szczególnie ciekawy był pojedynek pomiędzy Massą i Schumacherem, w którym Niemiec po trzecim przejeździe przez metę pomyślał, że to już koniec wyścigu i zwolnił, przegrywjąc w ten dosyć banalny sposób.

W drugiej rundzie Finlandia rozgromiła Wielką Brytanię (Kovalainen cały czas był niepokonany), natomiast Francja poradziła sobie z Brazylią, co było częściowo zasługą zgaśnięcia silnika w samochodzie Kanaana tuż po starcie. Tak więc w wielkim finale zmierzyły się drużyny Finlandii i Francji, a składał się on aż z pięciu biegów. Po czterech był remis 2:2 i wszystko miało się rozstrzygnąć w pojedynku Kovalainen/Alesi. Niepokonany dotąd Fin był oczywiście faworytem do zwycięstwa, ale problemy z akumulatorem spowodowały, że stracił wszelkie szanse na wygraną. Tym samym Francja na własnym podwórku wygrała puchar narodów.

Dochód z tegorocznej edycji Race of Champions/Nations Cup został przekazany w ręce organizacji ICM i ARDEC, zajmujących się uszkodzeniami mózgu i rdzenia kręgowego (www.icm-institute.org).

Źródło: Race of Champions