Justin Wilson nie żyje

Były kierowca F1 zmarł w wyniku obrażeń odniesionych podczas wyścigu serii IndyCar
25.08.1508:05
Mateusz Szymkiewicz
6542wyświetlenia


Justin Wilson zmarł w szpitalu w wyniku obrażeń odniesionych podczas wyścigu serii IndyCar na torze Pocono. Miał 37 lat.

Brytyjczyk został uderzony w głowę elementem oderwanym od bolidu Sage'a Karama, który utracił kontrolę nad pojazdem i rozbił się po zewnętrznej części toru. Wilson natomiast utracił przytomność i jego bolid znajdujący się poza jakąkolwiek kontrolą również uderzył w bariery, zatrzymując się na nich czołowo. Po całym zdarzeniu zawodnik został przetransportowany do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego liczne obrażenia głowy i wprowadzono go w stan śpiączki.

Pomimo tego kierowcy nie udało się uratować i jego rodzina potwierdziła, że zmarł 24 sierpnia po południu w wyniku odniesionych obrażeń na torze zlokalizowanym w Pensylwanii. Z głębokim smutkiem rodzice Justina, Keith i Lynne, żona Julia oraz brat Stefan, potwierdzają wiadomość, że Justin odszedł od nas na skutek obrażeń odniesionych podczas wyścigu IndyCar na torze Pocono Raceway w niedzielę, 23 sierpnia.

Justin był kochającym ojcem oraz oddanym mężem, natomiast jako kierowca był bardzo konkurencyjnym zawodnikiem szanowanym przez swoich rywali. Rodzina chciałaby podziękować całemu personelowi szpitala Lehigh Valley Health Network Cedar Crest, obsłudze toru Pocono, ekipie Andretti Motorsport, a także włodarzom mistrzostw IndyCar za przesyłanie wsparcia od całej społeczności, a także od fanów z całego świata - możemy przeczytać w oświadczeniu opublikowanym przez rodzinę Justina Wilsona.

Wilson rozpoczął swoją karierę od startów w Formule Vauxhall Junior, gdzie w 1994 roku tryumfował mając zaledwie 16 lat. Kolejnym jego sukcesem było mistrzostwo w sezonie 2001 w Formule 3000, będącej oficjalnym przedsionkiem F1. Jego kolejnym krokiem był test za kierownicą bolidu Jordana, który nie umożliwił mu jednak dostania się do stawki Królowej Sportów Motorowych, ponieważ Wilson miał aż 193 centymetry wzrostu i ciężko byłoby do niego dostosować bolid.

Ostatecznie po roku 2002 spędzonym jako tester Minardi, Brytyjczyk otrzymał swoją szansę w sezonie 2003, podpisując kontrakt na starty w barwach włoskiej ekipy. Najlepszym wynikiem Wilsona było jedenaste miejsce w Grand Prix Hiszpanii, po czym trafił do ekipy Jaguara na pięć ostatnich wyścigów sezonu, zastępując Antonio Pizzonię. Tam z kolei wywalczył jeden punkt na torze Indianapolis podczas rundy w Stanach Zjednoczonych.

Wilson swoją przygodę z Formułą 1 zakończył po zaledwie jednym roku i zdecydował się przenieść od sezonu 2004 za ocean, dołączając do stawki ChampCar, której dwukrotnie został wicemistrzem w sezonach 2006-2007. Od 2008 roku seria przeistoczyła się IndyCar Series i w tym czasie kierowca reprezentował barwy ekip Newman/Haas, Dale Coyne, Dreyer & Reinbold oraz Andretti Autosport, wygrywając trzy wyścigi.

KOMENTARZE

23
Adakar
26.08.2015 04:23
Dizes ... obejrzalem teraz relacje z Pocono... po tym jak bolidy mialy byc bezpieczniejsze po wypadku Dana Wheldona. Szok. Uderzyl w nos bolidu, w najtwardsza mozliwa strukture. Nos po zderzeniu poszybowal w gore na jakies kilkadziesiat metrow, prosto w gore. Pamietam jak w F1 debiutowal w Minardi, jak w F3000 jezdzil, jak "sprzedal" swoje sukcesy w F1, zeby finanse znalezc. Jak wygrywal z RuSport. RIP Justin :(
marios76
25.08.2015 10:42
RIP Justin. Brak słów:( @mich909090 Niestety nie masz racji, z byle powodu bolid odbijałby się od opon i kręcąc się wokół pionowej osi wracał na tor bez szansy kierowcy na reakcję. Fizyka. Justin zostal dawcą narządów do transplantacji. Takie bylo jego życzenie jeszcze za życia; gdyby je niespodziewanie stracił. Szacunek, bo kilka osób będzie żyć dłużej, mimo ze innej już nie ma.
mich909090
25.08.2015 09:29
Może na początek Indy zainwestowałoby w rzędy opon przy betonowych ścianach. Przecież to jest wstyd. Opony tłumią siłę uderzenia i odłamki bolidu nie rozpryskują się na wszystkie strony świata. Jak ich nie stać na opony to może niech obłożą ściany słomą.To nie są żarty z mojej strony to opis tragicznego poziomu bezpieczeństwa w Indy na owalach. R.I.P Justin
rocque
25.08.2015 07:50
@windulek [quote]zamknąć kokpit...[/quote] Takie rozwiązanie nie we wszystkich przypadkach okaże się pomocne, a nawet w niektórych może zaszkodzić.
michal2111
25.08.2015 07:26
[quote="oxiplegatz"]W Stanach tragiczne wypadki w wyścigach Indy zdarzają się na owalnych torach. Może nie powinni jeździć na nich się ścigać...[/quote] Trudno mi sobie to wyobrazić w przypadku wyścigu Indianapolis 500. Choć i tak liczba wyścigów na owalach w ostatnich latach nieco zmalała.
oxiplegatz
25.08.2015 06:01
W Stanach tragiczne wypadki w wyścigach Indy zdarzają się na owalnych torach. Może nie powinni jeździć na nich się ścigać...
windulek
25.08.2015 06:00
[quote="rocque"]W zasadzie większość śmiertelnych wypadków kierowców z ostatnich lat łączy jeden element - obrażenia głowy. Tylko co tu zrobić w tej kwestii...?[/quote] zamknąć kokpit...tak jak np. w f 16..kapsuła z przeźroczystych materiałów... Ale to nie przejdzie pewno.. Będzie więcej takich przykrych informacji....niestety..
rocque
25.08.2015 03:21
W zasadzie większość śmiertelnych wypadków kierowców z ostatnich lat łączy jeden element - obrażenia głowy. Tylko co tu zrobić w tej kwestii...? Spoczywaj w pokoju Justin.
Siux
25.08.2015 02:53
R.I.P
marrcus
25.08.2015 01:57
@ kabans - bo sie pewnie niewiele zmieniło
Kamikadze2000
25.08.2015 01:44
@kabans - gdyby było dobrze, to by sie pojawiła... ;)
kabans
25.08.2015 01:29
[quote="Kamikadze2000"]...[/quote]a skąd wy wiecie co się dzieje z schumacherem jak żadnej oficjalnej wiadomości nie było z rok?
Kamikadze2000
25.08.2015 10:30
Pamietam, jak brylował na testach Champ Car przed sezonem 2008, który ostatecznie nie doszedł do skutku. Bardzo wtedy byłem rozczarowany, bo kibicowałem facetowi... Wielka szkoda, że kolejny człowiek stracił życie na torze. Ale jeżeli miałby żyć tak jak Schumi, to dla Niego i rodziny lepiej, że tak to sie skończyło. Niech spoczywa w pokoju. ;( @Ambrozya - niestety Schumi jest tylko ciałem wśród nas... ;(
Ambrozya
25.08.2015 09:17
Coś ten 2015 pechowy... Oby MSC się za szybko nie odmeldował...
Sar trek
25.08.2015 08:10
Nawet się człowiek nie zdążył do końca otrząsnąć po śmierci Julesa Bianchiego, a tu kolejny wypadek. Bardzo przykry i bardzo pechowy wypadek.
michal2111
25.08.2015 08:03
Ech... znów śmierć w motorsporcie. Znów jak bumerang może wrócić kwestia osłon w bolidach jednomiejscowych. Szkoda człowieka. IndyCar znów traci świetnego kierowcę...
Masio
25.08.2015 08:00
A jeszcze nie dawno żyli wszyscy kierowcy, którzy startowali w F1 od 1995 roku, a teraz dwóch już nie ma z nami...
kapi777
25.08.2015 07:51
Oglądałem ten wyścig i już po uderzeniu widziałem, że jedzie nieprzytomny prosto na ściane... Tak samo było z Henrym Surteesem w F2 i też to widziałem niestety na żywo :\ Byłem przekonany, że raczej z tego sie nie wyliże i bądź co bądź takie samo przeczucie miałem z Justinem... Szkoda, dobrze mu szło w tym roku, sympatyczny człowiek, będą za nim tęsknić w padoku za oceanem. Spoczywaj w pokoju Justin :c
Van_Helsing
25.08.2015 07:23
Niech spoczywa w pokoju :(
Basshuntersw
25.08.2015 07:17
@Simi Allan Simonsen i Sean Edwards w 2013.
Simi
25.08.2015 06:31
Przynajmniej nie musiał męczyć się tak długo jak Jules... niech spoczywa w spokoju. Trudno w to uwierzyć.. Dan Wheldon zmarł bodajże 4 lata temu, teraz Justin i jeszcze ostatnio Jules..
Masio
25.08.2015 06:22
Ostatni miesiąc w motorspocie nie należy do najszczęśliwszych. Spoczywaj w pokoju Justin. :(
rydz14_09
25.08.2015 06:13
Niech mu ziemia lekką będzie. Ten wypadek pokazuje ile szczęścia w nieszczęściu miał Massa na Węgrzech. Smutny rok dla sportów motorowych.