Hamilton pewnie wygrywa Grand Prix Japonii
Opis wyścigu na torze Suzuka
27.09.1508:40
5313wyświetlenia

Weekend na Suzuce pokazał, że Grand Prix Singapuru było zaledwie drobnym potknięciem i Mercedes wrócił do swojej zwyczajowej formy. Lewis Hamilton pewnie wygrał Grand Prix Japonii pokonując Nico Rosberga oraz Sebastiana Vettela.
Porażki na starcie
Kilku kierowców pogrzebało szanse na dobry wynik jeszcze przed dojazdem do słynnych esek. Daniel Ricciardo wciskał się między Massę i Raikonena, co zaowocowało kontaktem z tym pierwszym i przebiciem opon zarówno w Red Bullu, jak i Williamsie. Całe kółko bez jednej opony oznaczało prawie okrążenie straty i żadnych szans na punkty. W samej czołówce było nie mniej ciekawie, gdyż Rosberg co prawda wystartował całkiem nieźle, jednak Hamilton zrobił to lepiej i zrównał się ze swoim kolegą w pierwszym zakręcie, a potem wywiózł go na pobocze, co otworzyło drogę Vettelowi i Bottasowi.
Oprócz tego pobocze pierwszego zakrętu zwiedzał także Perez, po kontakcie z Sainzem, jednak w tym wypadku tylko Meksykanin musiał odwiedzić swoich mechaników. Na kolejnych okrążeniach sytuacja się mocno uspokoiła i dopiero rozkręcający się środek stawki dał kibicom trochę akcji. Na szóstym kółku, w pierwszym zakręcie Alonso przegrał walkę o dziewiąte miejsce z Sainzem, a kilka metrów dalej Button spadł z dwunastego na czternaste, kiedy z dwóch stron wyprzedzili go Nasr i Verstappen. Kółko później Alonso przegrywa także z Ericssonem wypadając poza punktowane pozycje.
Spokojny środek wyścigu
Rosberg próbował gonić Bottasa, jednak dostał informację, że pracujący na pełnych obrotach jednostka jest zbyt wysilona i trzeba bardziej o nią zadbać. Pierwsza turę pit stopów otworzył Kwiat na 10. okrążeniu, natomiast ostatnim był Hamilton, który zjeżdżał osiem kółek później. Większość zawodników zdecydowała się na twarde opony, choć właśnie w bolidzie Brytyjczyka pojawiły się pośrednie. W trakcie zjazdów niewiele się zresztą zmieniło i emocjonować można się głównie było obrotem Ericssona w zakręcie Spoon i ciekawym manewrem Grosjeana przed pierwszym Degnerem.
Na 19 kółku, czyli już po pit stopach, Rosberg znalazł sposób na Bottasa i wskoczył na trzecie miejsce. W międzyczasie Kwiat próbował wyprzedzić Alonso, jednak problemy z jednostką uniemożliwiały skuteczny manewr, a dodatkowo za jego plecami czaił się Verstappen. Kierowcom Red Bulla nie było jednak dane się zmierzyć, gdyż Rosjanin na 22 kółku po raz drugi odwiedził swoich mechaników.
Z każdym kolejnym okrążeniem środek stawki przejmował na swoje barki walkę, gdyż czołówka coraz mocniej była osadzona na swoich pozycjach. W trakcie drugiej sekwencji zjazdów Perez wyprzedził Nasra wskakując na 14. miejsce, a Verstappen Alonso, by od zewnętrznej pierwszego zakrętu wskoczyć w punkty. Na 29 kółku zjechał Sainz, który po drodze skosił słupek i uszkodził przednie skrzydło w swoim bolidzie. Kluczowy dla losów podium był opóźniony pit stop Vettela, który na 32 kółku założył kolejny komplet twardych opon. Niemiec zjechał po Rosbergu i stracił przez to drugie miejsce. Tendencje spadkową zanotował też Williams, który w pit stopach przegrał z Raikkonenem.
Walka o 12. miejsce
Koniec pit stopów oznaczał koniec walki w czołówce, a najbardziej zaciekła rywalizacja toczyła się o dwunaste miejsce - początkowo między Ericssonem i Perezem, jednak później zaczęli się włączać w to Kwiat i Ricciardo. Meksykanin znalazł sposób na szweda na 3 kółka przed końcem. Saubera pokonał też młodszy z zawodników Red Bulla, który idealnie wykorzystał dublowanie Raikkonena i podążając tuż za finem także wyprzedził Ericssona.
Samotnie na 11 miejscu jechał Alonso, któremu z domowej rundy dla Hondy nie udało się wywieźć nawet punktu. Dziesiąty był Sainz, który na 46 kółku musiał uznać wyższość Verstappena. Ósmy był Maldonado, za Grosjeanem i Hulkenbergiem, który początkowo był za Lotusami, jednak wraz z rozwojem wyścigu znalazł drogę do szóstego miejsca. Czołową piątkę zamykał Bottas za Raikkonenem i Vettelem, który po stracie pozycji w pit stopnie nie dał rady nawiązać do tempa Rosberga. W niektórych momentach Ferrari zbliżało się do Mercedesa na mniej niż 1,5 sekundy, jednak ani razu czterokrotnemu mistrzowi świata nie udało się wejść w zasięg strefy DRS. 18 sekund z przodu finiszował Lewis Hamilton, który ósmym zwycięstwem w sezonie zrównał się z Senną pod względem liczby wygranych.
Suzuka nie okazała się łatwa dla kierowców i jej ciasne zakręty nie sprzyjały wyprzedzaniu. Na nudę nie można było jednak narzekać, gdyż środek stawki nie zawiódł i pokazał kilka elektryzujących manewrów. Hamilton co prawda powiększył przewagę w mistrzostwach, jednak to jeszcze nie koniec i za dwa tygodnie F1 powróci do walki na torze w Soczi. Czy Mercedes będzie tam w swojej zwyczajowej formie i bez problemów rozprawi sięz konkurencją? Tego dowiecie się śledząc [color=#3c88b8]Wyprzedź Mnie![/color]
KOMENTARZE