Ferrari zostało ukarane grzywną za incydent w alei serwisowej

Kary czasowe otrzymali z kolei Hartley i Perez.
09.04.1809:10
Nataniel Piórkowski
3179wyświetlenia
Embed from Getty Images

Ferrari zostało ukarane grzywną w wysokości 50 tysięcy euro za stworzenie niebezpiecznej sytuacji w alei serwisowej z udziałem Kimiego Raikkonena.

W trakcie drugiego postoju Raikkonen ruszył ze stanowiska pomimo tego, iż zespół nie wymienił w jego SF71H lewego tylnego koła. W wyniku incydentu mechanik Scuderii doznał złamania dwóch kości nogi.

Sędziowie FIA wezwali Ferrari do złożenia wyjaśnień i zdecydowali o nałożeniu na zespół kary finansowej w wysokości 50 tysięcy euro.

Dyrektor wyścigów F1 - Charlie Whiting został zapytany o to, czy zespoły powinny mierzyć się z surowszymi karami za błędy popełniane podczas pit stopów. W odpowiedzi Brytyjczyk odrzekł: Nie sądzę. Przepisy są bardzo jasne. Kierowca wycofujący się z wyścigu to wystarczająco surowa kara.

Kary dla Pereza i Hartleya



Kary czasowe nałożono na Sergio Pereza i Brendona Hartleya. W trakcie okrążenia formującego Meksykanin wyprzedził wolno jadącego reprezentanta Toro Rosso, który następnie nie zabiegał odzyskania pozycji.

W efekcie Hartley nie wypełnił regulaminowego zapisu, który mówi, iż kierowca, który nie odzyska swojej pierwotnej pozycji przed pierwszą linią samochodu bezpieczeństwa jest zobligowany do startu z alei serwisowej. Do czasu wyścigu obu kierowców doliczono 30 sekund - równowartość kary stop/go. Hartley otrzymał także 2 punkty karne. Zdaniem Charliego Whitinga z FIA winnym zamieszania był Nowozelandczyk, który nie wiedział co ma zrobić w zaistniałej sytuacji na torze. Hartley nie tylko nie wystartował z alei serwisowej, ale także nie próbował odzyskać pozycji. To dziwna sprawa.

W wyniku kar kierowcy spadli na szesnastą i siedemnastą pozycję w końcowej klasyfikacji wyścigu.

KOMENTARZE

10
Aeromis
10.04.2018 12:04
@Amalio Ja skłaniam się ku temu że zabrakło obszernych konsultacji, przepływu informacji. Wyłączanie bolidu - dawałoby max gwarancji, choć niekoniecznie gwarancję że bolid pojedzie dalej ;) Od kilku lat jestem zwolennikiem aby ustalić minimalny czas postoju aby mechanicy skupili się nad dobrym rytmem, a nie robieniu czegoś na maksimum możliwości i te 3,5-4 sekundy obecnie wydaje mi się dobrym kompromisem. Zmiana kół nie powinna też trwać zbyt długo, bo morduje to możliwość stosowania jakże emocjonującej agresywnej strategii. Jestem też za możliwością przyspieszenia prędkości w pitlane o 20-30km/h i jeśli to możliwe to skrócić strefę zjazdu, właśnie po to by zminimalizować stratę podczas zmiany opon.
Amalio
09.04.2018 10:37
Umiejętność napisania dobrego programu to kwestia przewidzenia rzeczy które nigdy nie powinny się zdarzyć. Nie wykluczone, że tu do takiej sytuacji doszło. Ale tak jak już pisałem moim skromnym zdaniem tylko sytuacja w której bolid będzie wyłączony może zapewnić odpowiedni poziom bezpieczeństwa.
Aeromis
09.04.2018 10:07
@Amalio Nie. Oprogramowanie - nie wskazałem nikogo jednoznacznie. Może być to wina zarówno programistów (prędzej błąd) jak i tymi co powinni zdobyć i przekazać im informacje jak oprogramowanie powinno działać i co przewidywać. Idąc dalej - w obu przypadkach są to osoby nie pracujące pod presją. To ostatnie (konsultacje) to zresztą najczęstszy powód błędów oprogramowania.
Amalio
09.04.2018 09:57
Jako, że szukając winnych Aeromis znalazł już winnych wśród programistów, to jako inżynier związany z przemysłem i automatyką mogę powiedzieć, że dywagacje czyja to wina i czy lepszy jest program czy lizakowy są kompletnie bezpodstawne. Ta cała pogoń za jak najkrótszym czasem postoju nie ma żadnego związku z bezpieczeństwem i już dawno forma pit stopu powinna się zmienić. Na czas postoju bolid powinien być całkowicie wyłączany, a jego ponowne załączenie powinno być ostatnim etapem postoju gdy wszelkie inne czynności zostaną już zakończone (w innych seriach jakoś można). Inaczej tych wszystkich wypadków oraz "unsafe release" nie wyeliminujemy nigdy.
Aeromis
09.04.2018 07:29
@al_bundy_tm A to sorki, zestawiłem to z "mało czasu" i błędnie zinterpretowałem. [quote]Jedno co jest pewne to to, że winy nie ponosi ani Kimi,[/quote]Po pierwszej powtórce wiedziałem że będzie rzesza hejterów Raikkonena która na to wpadnie.
al_bundy_tm
09.04.2018 06:56
@Aeromis Pisząc nieszczęśliwe, miałem na myśli skutki, a nie pecha jako takiego. A czas miałem na myśli tempo akcji. Wierze, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Błędy maszyn lub oprogramowania wynikają w końcu z błędów przy ich obsłudze lub projektowaniu/programowaniu. Jedno co jest pewne to to, że winy nie ponosi ani Kimi, ani mechanik. Bo już takie opinie dziś czytałem... że niby Kimi ruszył przedwcześnie (to kiedy miał ruszyć jak mu się zielone światło zapaliło, jak Go wymachają flagą w szachownice) oraz że mechanik stał w złym miejscu (wiadomo, że jakby stał z przodu z podnośnikiem to by może zdążył odskoczyć, ale tylne koło zmienia się z tyłu).
Masio
09.04.2018 06:43
Lizakowi to bezpieczniejsza opcja niż światła moim zdaniem. Owszem, również mogą zdarzyć się problemy, ale tu człowiek przynajmniej może zobaczyć, że jeszcze koło nie zostało dokręcone/odkręcone. Pamiętam, jak Ferrari przywróciło lizakowego na trzy ostatnie wyścigi w 2008 roku, po problemach w Walencji i Singapurze.
Siux
09.04.2018 03:57
Do wymiany kół bierzemy 12 chłopa, za to zaoszczędzimy na jednym, co guzik naciska. Tak właśnie wyglądają oszczędności w F1.
Aeromis
09.04.2018 11:51
@al_bundy_tm A ja uważam wprost przeciwnie. To że kierowcy nie ogarną sytuacji jest dla mnie zrozumiałe, choć fakt że nie zostali poinformowani przez radio co należy zrobić jest na granicy mojego zrozumienia. To że mechanik Ferrari ucierpiał podczas zmiany opon moim zdaniem ze szczęściem czy nieszczęściem nie ma nic wspólnego. Nie mam pewności 100% co tam zawiodło, ale mowa tu o względach bezpieczeństwa które biorąc pod uwagę ogromny bagaż doświadczenia historii F1 - łatwo przewidzieć co może pójść nie tak. Niemniej jednak wygląda na to że zawiodło oprogramowanie. Albo z winy programistów bo nie przewidzieli tak banalnej sytuacji (co wydaje mi się aż nieprawdopodobne) lub też popełnili błąd, albo też nie dostali wystarczającej ilości danych by móc poprawnie napisać kod. W obu przypadkach mowa o amatorstwie osób pracujących w spokoju, bez nerwów jakie maja kierowcy przed startem. Krew zalewa - moim zdaniem. Tu widać wyraźnie zielone światło (uwaga, scena nieprzyjemna). https://www.youtube.com/watch?v=VKUsulsO_JQ
al_bundy_tm
09.04.2018 09:50
Wypadek w Pit Lane był nieszczęśliwy i zawiodło coś, na co było bardzo mało czasu... Ale to, że w Toro Rosso i Force India nikt przed startem, nie powiedział kierowcom co mają zrobić to już bałagan.