Sainz: Nie przeszkadza mi to jak Netflix przedstawia rywalizację

"Jazda o życie" często wyolbrzymia znaczenie niektórych pojedynków między kierowcami.
30.03.2009:01
Łukasz Tarnacki
882wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz twierdzi, że nie ma nic przeciwko koloryzowaniu niektórych aspektów Formuły 1 w serialu Netflixa, póki zwiększa to jej popularność.

Drugi sezon Formuła 1: Jazda o życie ukazał się w lutym i przedstawia wiele zakulisowych niuansów królowej motosportu. Na historię Sainza poświęcono jeden z dziesięciu epizodów. Odcinek śledził zmagania Hiszpana podczas wyścigów w Baku oraz Barcelonie.

Rywalem kierowcy McLarena stał się Daniel Ricciardo z Renault. Poprzez zobrazowanie ich pojedynków na przestrzeni dwóch weekendów Grand Prix, Netflix chciał przedstawić jak wygląda zacięta walka o punkty w środku stawki.

Zapytany o odczucia po obejrzeniu epizodu, Sainz przyznał, że Netflix przesadził nieco w ukazaniu jego rywalizacji z Ricciardo. Hiszpan jest jednak zadowolony z udanej promocji Formuły 1 jako całości.

Serial był dobry, podobał mi się. Uważam tylko moją rywalizację z Danielem za nieco przekoloryzowaną, to wszystko - powiedział zawodnik McLarena. Widzę, że serial ma ogromny wpływ na fanów, szczególnie tych z Ameryki. Zetknąłem się już z wieloma ludźmi wychwalającymi produkcję Netflixa i cieszę się, że pozytywnie wpływa to na F1. Nawet jeżeli twórcy czasem przesadzają i wyolbrzymiają niektóre sytuacje, ja przyjmuje to z otwartymi rękami, gdy widzę, że fani są zachwyceni. Dlaczego więc nie pójść o krok dalej? Myślę, że nie byłoby w tym nic złego.

Pozytywnie w stosunku do serialu określa się także Romain Grosjean nazywając produkcję niesamowitą. Francuz zgodził się jednak z Sainzem, że Jazda o życie nie ukazuje w pełni życia w padoku oraz złożoności problemów poszczególnych teamów i kierowców.

Kiedy samemu znasz wszystko to, co dzieje się za kulisami, orientujesz się, że serial nie pokazał wielu ważnych elementów. Jeśli chodzi o moją opinię na temat odcinka z Haasem, to brakowało mi w nim zaprezentowania ciężkiej pracy jaką, mimo znalezienia się w okropnej sytuacji, wykonują ludzie zarówno w fabryce jak i w garażu. Wierzę, że można było pokazać trochę tego trudu, ale zgaduję, że po prostu zabrakło na to miejsca w scenariuszu - kończy Grosjean.