Sainz ukarany przesunięciem na starcie GP Meksyku

Grzywnę w wysokości 50 tysięcy euro otrzymał z kolei zespół Red Bull Racing.
20.10.2512:54
Maciej Wróbel
67wyświetlenia
Embed from Getty Images

Carlos Sainz został uznany za winnego doprowadzenia do kolizji z Andreą Kimim Antonellim i otrzymał karę przesunięcia na starcie Grand Prix Meksyku.

Kierowca Williamsa podjął próbę ataku na 19-letniego Włocha na szóstym kółku niedzielnego wyścigu w Austin. Doszło do tego w 15. zakręcie - pomiędzy zawodnikami doszło jednak do kolizji, w wyniku której Sainz wycofał się z wyścigu, zaś Antonelli spadł w głąb stawki i przestał liczyć się w walce o punkty.

Po zakończeniu zmagań sędziowie wezwali do siebie obu kierowców i reprezentantów ich ekip. Po przesłuchaniu podjęto decyzję o nałożeniu kary czasowej na Carlosa Sainza, która - ponieważ Hiszpan nie ukończył wyścigu - została zamieniona na przesunięcie o pięć pól na starcie kolejnego wyścigu.

W żadnym momencie przednia oś samochodu numer 55 nie znajdowała się obok ani przed lusterkiem samochodu numer 12. W związku z tym, zgodnie z wytycznymi standardów jazdy, samochód numer 55 nie miał prawa do otrzymania wolnej przestrzeni w wierzchołku zakrętu - brzmi oświadczenie sędziów.

Oprócz przesunięcia na starcie GP Meksyku, Sainzowi dopisano również dwa punkty karne. Teraz 31-latek ma ich na swoim koncie cztery.

Myślę, że on wyraził się dość jasno, to był bardzo optymistyczny atak - przyznał po wyścigu Antonelli. Po prostu szkoda, że zostałem uderzony. To wszystko. Mój wyścig został zrujnowany i od tego momentu wszystko stało się trudniejsze.

Miałem spore wibracje, lekko uderzyłem tylnym skrzydłem o bariery. Samo tempo było w porządku, gdy miałem przed sobą wolne powietrze. W brudnym było dużo ciężej.

Nietypowe przewinienie Red Bulla
Sędziowie podjęli także decyzję o nałożeniu grzywny w wysokości 50 000 euro na zespół Red Bull Racing. Połowa tej kwoty zostaje jednak zawieszona na pozostałą część sezonu 2025.

Ustalono, że jeden z pracowników zespołu powrócił na prostą start/meta już po rozpoczęciu okrążenia formującego w celu usunięcia taśmy naklejonej na pit wall przez zespół McLarena - taśma ta miała na celu pomóc Lando Norrisowi w zatrzymaniu się w odpowiednim miejscu na gridzie.

Choć zarówno umieszczanie tego typu znaczników, jak i ich usuwanie - nawet przez innych uczestników mistrzostw - nie jest zabronione, sędziowie zdecydowali się ukarać Red Bulla za sam fakt, iż jeden z pracowników zespołu powrócił na tor w momencie, gdy nie było to dozwolone. Oficjalnie zespół został więc ukarany za niezastosowaniu się do wytycznych dyrekcji wyścigu.

Członek zespołu ponownie wszedł na teren bramki startowej przy bramie nr 1, w pobliżu drugiego pola startowego po rozpoczęciu okrążenia formującego i w momencie, gdy porządkowi rozpoczęli zamykanie bramki - czytamy w werdykcie.

Zgodnie z raportem sędziów, członek zespołu najwyraźniej nie zareagował na ich próby uniemożliwienia mu wejścia na teren bramki.

Przedstawiciel zespołu oświadczył podczas przesłuchania, że ​​członek zespołu poinformował go, iż nie był świadomy wysiłków sędziów, którzy próbowali go powstrzymać. Sędziowie orzekli jednak, że każda osoba powiązana z zespołem lub inne zainteresowane strony powinny mieć świadomość, że wchodzenie na tor lub utrudnianie działań bezpieczeństwa przygotowujących tor do wyścigu po zwolnieniu pól startowych jest bezwzględnie zabronione.