Hamilton zwycięża w dreszczowcu w Arabii Saudyjskiej

Pretendenci do tytułu przystąpią do finału sezonu z taką samą liczbą punktów!
05.12.2120:47
Maciej Wróbel
3031wyświetlenia
Embed from Getty Images

Lewis Hamilton odniósł zwycięstwo w niezwykle emocjonującym, pierwszym w historii wyścigu o Grand Prix Arabii Saudyjskiej. Brytyjczyk sięgnął po wygraną po bardzo długim i zażartym pojedynku z Maksem Verstappenem - pojedynku, który z pewnością przejdzie do historii dyscypliny. Podium uzupełnił Valtteri Bottas, który na ostatnich metrach odebrał trzecie miejsce Estebanowi Oconowi.

W odróżnieniu do tego, co mogliśmy obserwować w ten weekend w Formule 2, start do wyścigu F1 okazał się nad wyraz spokojny. Lewis Hamilton i Valtteri Bottas nie mieli większych problemów z obroną pozycji przed Maksem Verstappenem. Za plecami Holendra dobry start wykonał Sergio Perez, któremu brakło bardzo niewiele, by wyprzedzić na starcie Charlesa Leclerca. Ostatecznie to Monakijczyk wyszedł zwycięsko z pojedynku z kierowcą Red Bulla.

Kierowcy Mercedesa szybko przejęli inicjatywę - Hamilton oddalił się na 1,4 sekundy od drugiego Bottasa, który z kolei dysponował podobną przewagą nad Verstappenem. W ciągu zaledwie trzech kółek czołowa trójka oddaliła się od Charlesa Leclerca na ponad trzy sekundy. Kierowca Ferrari skutecznie natomiast powstrzymywał ataki Sergio Pereza. Cztery sekundy za Meksykaninem znajdował się Norris, a w niedalekiej odległości za Brytyjczykiem podążali Ocon, Gasly, Ricciardo i Alonso. Ten ostatni na siódmym kółku wypadł jednak z czołowej dziesiątki po tym jak wyprzedził go Antonio Giovinazzi.

Verstappen z darem z niebios - czerwona flaga


Na pierwszego pechowca nie trzeba było długo czekać. Na dziesiątym kółku swój samochód - w tym samym miejscu co Charles Leclerc w drugiej sesji treningowej - rozbił Mick Schumacher. Niemiec dość szybko opuścił bolid o własnych siłach, lecz konieczna była neutralizacja. Okres ten postanowił wykorzystać Mercedes ściągając Lewisa Hamiltona na pierwszy postój. Max Verstappen pozostał natomiast na torze obejmując w ten sposób prowadzenie. Zanim jednak do tego doszło, Holender był w dość dyskusyjny sposób blokowany przez Valtteriego Bottasa. Fin także udał się na wizytę u mechaników na 10. okrążeniu.

Po trzech kółkach jazdy za samochodem bezpieczeństwa dyrekcja podjęła decyzję o wywieszeniu czerwonej flagi w celu wykonania potrzebnych napraw przy uszkodzonej barierze. Decyzja ta spotkała się ze sporą dezaprobatą ze strony Lewisa Hamiltona, bowiem czerwona flaga była wodą na młyn dla Maxa Verstappena - Red Bull mógł teraz dokonać wymiany opon nie ponosząc przy tym strat czasowych. Kierowcy mieli powrócić do rywalizacji o godzinie 21:15 czasu lokalnego - czekał ich rzecz jasna start z pól startowych. Verstappen z pierwszego pola, za nim Hamilton, Bottas i Ocon, który także zyskał pozycje dzięki czerwonej fladze.

Zaledwie kilkadziesiąt sekund ścigania...


Drugi start wyszedł znakomicie Hamiltonowi, który momentalnie zrównał się z Verstappenem i był na dobrej drodze do odzyskania pozycji lidera. Kierowca Red Bulla jednak nie zamierzał odpuszczać i ściął pierwszy zakręt, blokując Brytyjczyka i odjeżdżając mu. Hamiltona zdołał wyprzedzić także ruszający z czwartego pola Ocon. Najwięcej z czołówki stracił Bottas, który zblokował koła na dojeździe do pierwszego zakrętu i spadł nie tylko za kierowcę Alpine, ale również i za Daniela Ricciardo.

Za plecami wyżej wymienionych zawodników doszło do kolejnych incydentów, które spowodowały drugie wywieszenie czerwonej flagi. Sergio Perez nie zostawił miejsca Charlesowi Leclercowi na wyjeździe z pierwszej szykany, czego efektem była kolizja obu kierowców, a bolid Meksykanina stanął w poprzek drogi. Wszyscy pozostali zawodnicy zdołali ominąć samochód Red Bulla, jednak w całym tym zamieszaniu zareagować nie zdążył Nikita Mazepin, który z impetem uderzył w tył zwalniającego George'a Russella. Z całej wspomnianej czwórki jedynie Leclerc był w stanie kontynuować zmagania.

O 21:40 kierowcy mieli przystąpić do kolejnego, trzeciego już startu z pól, a z pierwszego ruszyć miał... Esteban Ocon. Taki awans Francuza wynikał z faktu, iż sędziowie uznali, że Max Verstappen wyprzedził Lewisa Hamiltona poza torem. Tym sposobem to Brytyjczyk uzupełnił pierwszą linię, a Verstappen miał ruszyć z trzeciego pola. Na kolejnych pozycjach znaleźli się Ricciardo, Bottas, Gasly, Leclerc, Giovinazzi, Sainz i Vettel.

Verstappen wraca na prowadzenie, Hamilton nie odpuszcza


Hamilton po raz trzeci wykonał dobry start, jednak jeszcze lepiej tym razem wypadł Verstappen. Brytyjczyk na dojeździe do pierwszego zakrętu zrównał się z Oconem, ale pomiędzy kierowcami Mercedesa i Alpine doszło do delikatnego kontaktu, co wykorzystał Verstappen, wyprzedzając tę dwójkę i powracając tym samym na prowadzenie. Hamilton szybko się pozbierał i już na kolejnym kółku uporał się z Oconem. W tym momencie jechał drugi, ze stratą niespełna półtorej sekundy do Holendra.

Po kilku okrążeniach względnego spokoju doszło do kolejnego incydentu, tym razem z udziałem Yukiego Tsunody i Sebastiana Vettela. Japończyk walczył z czterokrotnym mistrzem świata o ósme miejsce, jednak nieco przeszarżował i uderzył w tył bolidu Niemca. Obaj kierowcy pojechali dalej, lecz Tsunoda zgubił przy tym przednie skrzydło, co poskutkowało wirtualną neutralizacją. Po kilku minutach odłamki zostały uprzątnięte i kierowcy mogli wrócić do walki.

W ciągu kilku kolejnych okrążeń w czołówce nie dochodziło do żadnych roszad. Verstappen nadal utrzymywał Hamiltona nieco ponad sekundę za sobą, trzeci jechał Ocon, który z kolei miał niespełna dwie sekundy przewagi nad Ricciardo. Z tyłu stawki doszło natomiast do kilku pomniejszych przygód - swój bolid obrócił Fernando Alonso, któremu szczęśliwie udało się uniknąć kontaktu z barierami. Sebastian Vettel stoczył natomiast pojedynek z Kimim Raikkonenem, który zakończył się kontaktem obu kierowców.

Kontakt dwóch byłych partnerów z Ferrari spowodował spory wysyp odłamków, co wywołało dwie wirtualne neutralizacje. Pierwsza była bardzo krótka, jednak wkrótce - m.in. po tym, jak na stan toru uskarżał się Fernando Alonso - konieczna była kolejna, która potrwała pięć okrążeń. Na 33. kółku nastąpił powrót do rywalizacji - Verstappen zyskał kilka dziesiątych sekundy przewagi nad Hamiltonem po zdublowaniu Kimiego Raikkonena, jednak gdy to samo zrobił kierowca Mercedesa, sytuacja szybko wróciła do normy.

Walka, która przejdzie do historii F1


Na początku 37. okrążenia doszło wreszcie do długo wyczekiwanego pojedynku pomiędzy dwoma pretendentami do tytułu. Hamilton zdołał wreszcie zaatakować Verstappena na prostej start/meta, jednak Holender niemalże powtórzył swój manewr z Interlagos, wywożąc rywala i utrzymując prowadzenie. To jednak to, co wydarzyło się później, będzie się śniło obu kierowcom jeszcze przez długi czas. Verstappen otrzymał przez radio polecenie, aby oddać pozycję Hamiltonowi, co Holender chciał zrobić na dojeździe do ostatniego zakrętu. O niczym nie wiedział jednak Hamilton, który... również zwolnił i wymijając bolid Red Bulla uderzył w niego uszkadzając przednie skrzydło!

Jak się jednak okazało, uszkodzenia nie były poważne i obaj kierowcy kontynuowali jazdę. Verstappen po tym zajściu ponownie przyspieszył i oddalił się na ponad dwie sekundy od Hamiltona. Niedługo potem Verstappen ponownie przystąpił do oddania pozycji Hamiltonowi w 27. zakręcie i tym razem Brytyjczyk wysunął się na prowadzenie... ale tylko na chwilę, bowiem niemal od razu Verstappen odebrał je kierowcy Mercedesa! Sędziowie jednak podjęli ostatecznie decyzję o przyznaniu Verstappenowi pięciu sekund kary za wyjazd poza tor i zyskanie przewagi na 37. okrążeniu.

Hamilton objął ostatecznie prowadzenie na 44. okrążeniu i nie oddał go już do samego końca wyścigu. Verstappen nie dysponował z kolei na tyle dużą przewagą nad Oconem, by móc zjechać po świeży komplet opon i zawalczyć o najszybsze okrążenie. Wspomniany Ocon musiał natomiast skupić się na obronie swojej pozycji przed nacierającym Valtterim Bottasem. Fin po kilku nieudanych próbach ataku dopiął wreszcie swego na ostatniej prostej wyścigu, wyprzedzając Francuza o zaledwie 0,102 sekundy. Piąty finiszował Ricciardo, a na ostatnich punktowanych pozycjach dojechali Gasly, Leclerc, Sainz, Giovinazzi oraz Norris.

Oprócz zwycięstwa, Hamilton zgarnął w Dżuddzie także dodatkowy punkt za najlepszy czas pojedynczego kółka. To sprawia, że - niczym w hollywoodzkiej produkcji - obaj pretendenci do tytułu przystąpią do finału sezonu w Abu Zabi z identyczną ilością punktów - 369,5. Odpadnięcie Pereza w połączeniu z podium Bottasa oznacza, że Fin zapewnił sobie już trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Perez drugi raz z rzędu zakończy natomiast mistrzostwa na czwartej lokacie. Do zmiany doszło z kolei na piątym miejscu - Charles Leclerc o cztery oczka wyprzedził bowiem Lando Norrisa.

Pogoda na koniec sesji:
Temperatura toru: 30,7°C
Temperatura powietrza: 28,9°C
Prędkość wiatru: 0,1 m/s
Wilgotność powietrza: 73,8%
Sucho