Kto gdzie, z kim i dlaczego w 2010: Ferrari, McLaren, Renault
Oto druga część artykułu podsumowującego obecny sezon ogórkowy
12.09.0911:10
6860wyświetlenia
Ferrari
Santander w czwartek, 10 września, na zwołanej konferencji przed Grand Prix Włoch na torze Monza ogłosił podpisanie kontraktu na najbliższe pięć lat. Jednocześnie dzień wcześniej, Luca di Montezemolo, w odpowiedzi na pogłoski o przejściu Fernando Alonso do Ferrari, powiedział, że sponsorzy nie wybierają zawodników. Naturalnie, może to być tylko napędzanie i przedłużanie oczekiwania na oficjalnie ogłoszenie tego transferu sezonu. Zresztą wszystkie wydarzenia na to wskazują, przede wszystkim - afera w Renault i niejako rozbicie zespołu w tym sezonie. Brak atmosfery w budowaniu na nowo mistrzowskiej ekipy. Jeżeli sam Pat Symonds przyznaje, że były rozmowy przed wyścigiem z Piquetem na temat celowego wypadku to wszystko stawia w bardzo niekorzystnym świetle Renault, zespół, sponsorów i samego Alonso, który jest tego częścią. Odejście do innego teamu, mogłoby świadczyć o odcinaniu się od tego typu zagrywek i ratowałoby jego nazwisko i reputację.
Ciągle niepewna jest także przyszłość Massy i Raikkonena. Jednak jeżeli Felipe Massa, który ma powrócić do ścigania się od 2010 roku, nie byłby w stanie i Ferrari zmuszone byłoby zatrzymać Ice Man'a w F1, duet Alonso - Kimi... słabo to widzę. Zawodnik, który "pokonał" Schumachera na torze i odebrał mu dwa tytuły oraz ten, którego się Michael "przestraszył" i nie chciał mieć za partnera... teraz mieliby stworzyć zespół?
Kolejne informacje jakie dochodzą i dziwią z obozu Ferrari, to zachowanie Luci Badoera i Marca Gene jako testerów i umożliwienie "nowemu" nabytkowi, Giancarlo Fisichelli startów w innym zespole (czyt. konkurencji). Jeśli zatrzymanie Luci Badoera można zrozumieć, to Marc Gene jeśli podpisze kontrakt, juz nigdy nie pojawi się w Formule 1 jako pełnoprawny zawodnik. W tym roku wygrał 24 godzinny wyścig Le Mans z Peugeotem, przejechał 10.000 km "wyścigowych" i nie ukrywał swojego zdziwienia względem Ferrari, iż Ci wybrali Badoera jako zastępcę Massy na Grand Prix Europy i Belgii. Dlatego wydawało się być oczywistym, iż Gene podziękuje Ferrari i będąc łączonym z przynajmniej dwoma zespołami, skorzysta z możliwości powrotu do aktywnego ścigania się w F1.
Kolejna sprawa to Fisichella. Ma być ewentualnym rezerwowym kierowcą Ferrari i testerem, już trzecim, który mógłby dla zachowania formy wyścigowej, ścigać się nadal w innym zespole. Ok, tutaj zaczyna się robić dziwnie. Jaki idiota zatrudni kierowcę konkurencji? To tak jakby Ferrari na zastępcę Massy zatrudniło np. Paula di Restę (McLaren) lub Davida Coultharda (Red Bull). Wyobraźcie sobie jak zachowaliby się np. widząc w lusterku bolid swojego FAKTYCZNEGO pracodawcy?
Jednak wyobraźmy sobie, że mógłby znaleźć się szef zespołu, który by wziął Fisichellę do siebie, kto to mógłby być i dlaczego?
Vijay Mallya i Force India? Ten człowiek nie jest idiotą. Oddał Fisichellę w dobrej wierze, aby ten spełnił swoje marzenie i poprowadził Ferrari, tym bardziej przed swoją publicznością. Nawet jeśli transfer Fisiego był częściową rekompensatą za spłatę długów za silniki Ferrari z 2008 roku, to na tą chwilę, resztę Hindus będzie wolał oddać w gotówce. Dlaczego?
Force India poczyniła gigantyczne postępy i wynik ze Spa, jest fenomenalny, ale fakt zdobycia punktów NIE dziwi, gdyż Force India już 6-7 razy ocierali się o punkty w tym sezonie i najczęściej brakowało tej odrobiny szczęścia. Mają silniki Mercedesa, więc Fisichella i tak juz teraz będzie musiał "zdać raport" o poczynaniach zespołu konkurencji. Byłby także wtyczką na kolejny sezon, wyobrażacie to sobie?
Franz Tost, Toro Rosso? Zespół juniorski Red Bulla, jednego z czołowych konkurentów Ferrari w walce o tytuł. Zespół, który otrzymuje z opóźnieniem te same pakiety aerodynamiczne co RBR. Ponownie Fisi byłby wtyczką Maranello, a RBR na to nigdy nie pozwoli. Jedynym co łączy ich z Ferrari to silniki i siedziba w tym samym kraju.
Żadna nowa ekipa także nie weźmie Fisiego, gdyż za Fisim nie stoi także żaden sponsor, których nowe ekipy będą potrzebowały, żadna ekipa także nie jest z Włoch. Najprawdopodobniej Fisi skończy jak Gene i Badoer, jako trzeci niejeżdżący tester-zastępca i nawet mając w perspektywie trzy bolidy podczas weekendu, Ferrari może zdecydować się na ściągnięcie Valentino Rossiego, który w MotoGP nie musi juz nic udowadniać, a przygoda z F1, z Ferrari - bezcenne.
Podsumowanie
Plusy:
- to przecież Ferrari...
- potencjał ludzki;
- silniki;
- potrafią w ramach przepisów naginać czasoprzestrzeń, aby tylko powrócić na czoło peletonu - reklama z Badoerem czy ściągnięcie Fisiego;
- Luca di Montezemolo;
- KERS - mimo wszystko, to dzięki niemu stali się drugą ekipą (po McLarenie na Węgrzech), która wygrała z jego udziałem wyścig Grand Prix w Belgi.
Minusy:
- Dommenicali;
- zmarnowane dwa wyścigi i szanse na punkty - Badoer;
- 2010: Alonso i Kimi jako ewentualny "duet" w ogólnym rozrachunku.
Felipe Massa
1 września, dowiedzieliśmy się, że Massy w tym sezonie juz nie zobaczymy. Jeśli wierzyć doniesieniom lekarzy, Massa dochodzi do siebie i na sezon 2010 będzie gotów, czy jednak? Jeżeli młody Brazylijczyk nie straci woli walki i nie będzie go prześladował lęk przed kolejnym wypadkiem, to powinien bez problemu walczyć o najwyższe miejsca w 2010 roku. Z racji omijania juz tego sezonu wielkim łukiem, spójrzmy przez chwile na sezon 2011. Przypuśćmy, że Massa jest cieniem siebie samego z poprzednich lat i nie jest w stanie dorównać Alonso lub Kimiemu (zależnie kto będzie partnerem w 2010 roku). Czy Ferrari zrezygnowałoby wtedy z usług Massy lub tez on sam przed zakończeniem sezonu? Wówczas w Ferrari zwolniłyby się dwa miejsca (na sezon 2011), co mogłoby oznaczać REALNĄ szansę Roberta Kubicy na kokpit z Maranello. Jednak to czysta spekulacja autora.
Pytanie numer jeden jakie teraz może zadawać sobie Luca di Montezemolo, to czy Massa po powrocie nadal będzie materiałem na mistrza? Jak szybko się odnajdzie w zespole i w parze z nieobliczalnym Fernando Alonso? Ogólnie Alonso obok Massy to może być strzał śmierci dla szans ubiegłorocznego wice-mistrza świata na mistrzostwo w nadchodzących sezonach. Alonso szybciej wypchnie, zablokuje, nie ustąpi za krok swojemu "koledze" z zespołu, aby tylko wywalczyć sobie status numero uno, a Massa do najmocniejszych kierowców pod względem charakteru nie należy.
Jednego możemy być pewni na 100%. Luca Badoer, obecny zastępca Felipe, nie znajdzie zatrudnienia w 2011 roku jako pełnoprawny kierowca wyścigowy.
Kimi Raikkonen
Mistrz świata z 2007 roku wydaje się po cichu zmierzać w kierunku drzwi wyjściowych. Czy oby na pewno? Podium na Grand Prix Monako, a ostatnio na Węgrzech oraz wygrana w Spa niejako rozbudziły Kimiego w drugiej części sezonu i wydaje się być bardziej zainteresowany ściganiem i rywalizacją niż w 2008 roku. Do feralnego Grand Prix Węgier, jedyną możliwością na zachowanie kokpitu Ferrari na sezon 2010, było nie potwierdzenie się plotek o ewentualnym transferze Fernando Alonso z Renault. Jednak ciągle nie pewna forma Massy na kolejny sezon, może dać Kimiemu jeszcze jeden sezon w Ferrari, pytanie czy on tego chce?
Kimi ostatnim czasy łączony jest z Renault oraz rajdami. Jego debiut w Rajdzie Finlandii, wypadł nadspodziewanie dobrze. Jechał w czołówce swojej klasy, a perspektywa zdobycia tytułu mistrza świata także w rajdach jest bardzo kusząca. Przy talencie Kimiego, nie jest to nie możliwe, zapisałby się na kartach historii, jako jeden z nielicznych, którzy sięgali po tytuły w najważniejszych serialach. Co więcej, jeżeli zdobyłby tytuł przed 40-tką, co jest bardzo prawdopodobne, miałby ciągle czas np. na występ w wyścigu Le Mans, a zwycięstwo tam ustanowiłoby nową "jakość" jeśli chodzi o koronę sportów motorowych. Rajdy dla Kimiego związane by były, przynajmniej przez najbliższy sezon, z Fiatem, którego Ferrari jest częścią. Naturalnie kontrakt Kimiego mówi o startach w Formule 1, dlatego nawet w przypadku przejścia do rajdów, wewnątrz grupy Fiata, koncern musiałby mu zapłacić 25 mln Euro i... podpisać z nim nowy kontrakt już na sezon rajdowy 2010.
Wróćmy jednak do połączenia Kimiego z Renault. Z Renault żegna się bank ING, tym samym tracą dużego sponsora i od dłuższego czasu trwają poszukiwania nowego i na celowniku jest... NOKIA. Nokia - Finlandia - Kimi, lecz Nokia podobno ma wesprzeć Renault i bez Kimiego. Podczas Grand Prix Belgii pojawił się przeciek jakoby Ice Man otrzymał propozycję 2-3 letniego kontraktu od Renault (i Nokii) opiewającą na 45 mln euro. Podobno ją odrzucił.
Podczas Grand Prix Monza, Ferrari ma ogłosić Santadera jako swojego nowego głównego sponsora oraz najprawdopodobniej oficjalnie - Alonso, jako swojego przyszłorocznego kierowcę. W przypadku powrotu Massy, dla Kimiego nie ma miejsca. Jednak jeżeli Massa nie byłby w stanie rywalizować w 2010 roku i latach kolejnych (koniec kariery?) duet Raikkonen - Alonso byłby duetem duetów. Pojedynek Lewis - Fernando z 2007 byłby niczym w porównaniu do tandemu. Ale... nawet jeżeli Massa nie byłby w stanie ścigać się w 2010 roku, decyzja i informacja taka, mogłaby zapaść zbyt późno i Kimi byłby już w Renault lub na Rajdzie Monte Carlo.
Rajdy z Fiatem lub Renault z Nokią; Ferrari? raczej nie.
Mclaren Mercedes
Wkrótce już McLaren i Mercedes. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że drogi McLarena i Mercedesa rozchodzą się. Pojawienie się konkurencyjnego Brawna z silnikami Mercedesa, kłamstwo na Albert Park, to są wydarzenia, które oddalają możliwość dalszej współpracy tych dwóch firm. Nawet ich programy super aut cywilnych nie są już dłużej rozwijane wspólnie. Mercedes Benz SLR McLaren był ostatnim wspólnym projektem, obecnie McLaren szykuje się do wypuszczenia następcy swojego legendarnego "F1", natomiast Mercedes po sukcesie SLR'a idzie za ciosem i pokazał już światu pierwsze zdjęcia następcy 300SL "Gullwing". Piętnastoletnia współpraca najprawdopodobniej zakończy się w 2011 lub 2012 roku. Jak donsi Auto Motor und Sport, McLaren stoi na drodze Mercedesa do usamodzielnienia się w Formule 1 oraz do dostarczania silników do większej ilości zespołów, tym samym większych zysków. Podobno McLaren zablokował już możliwość dostarczania silników do Red Bull Racing od 2010 roku. Mercedes chce przenieść swoje zainteresowanie na zespół Brawn GP. Na początku sezonu krążyły już głosy, jakoby Mercedes wybrał właśnie zespół z Brackley jako fabryczną reprezentację w F1, porzucając Woking. Mercedes ma przejąć 75% udziałów w Brawn GP do końca 2012 roku. Pozostałe 25% pozostanie w rękach Rossa Brawna.
McLaren w swoim kontrakcie, obowiązującym z Mercedesem do końca 2011 roku, ma zagwarantowany status "fabrycznej" ekipy, więc do tego czasu także, Mercedes nie może oficjalnie zaangażować się w inny zespół. Jednak znaleziono już obejście, firma AABAR z Abu Zabi, która jest udziałowcem Daimler AG mogłaby wykupić w imieniu Mercedesa większościowe udziały i przez jeden lub dwa sezony przetrzymać je u siebie, następnie oficjalnie odsprzedać je Mercedesowi.
Wszystkie w/w informacje mogą także tłumaczyć brak możliwości długoterminowej z firmą Virgin. Za rok Brawn GP najprawdopodobniej będzie w pełni srebrnym bolidem, co więcej para kierowców byłaby idealną mieszanką, Jenson Button, Brytyjczyk i... Nico Rosberg, Niemcy. Według ostatnich doniesień to Nico Rosberg, przy takim obrocie sprawy - przejęciu Brawna przez Mercedesa zostanie partnerem Jensona juz w 2010 roku.
Mercedes wg szwajcarskiego i niemieckiego Blicka oraz Auto Motor und Sport, nie chce "zabierać" ze sobą Lewisa czy też Heikkiego do nowego zespołu. Mogą natomiast puścić wolno Pedro de la Rosę, który jak twierdzi ma pewność, iż pojawi się w stawce w 2010 roku, Mercedes zabierze swoich wychowanków Garego Paffeta oraz Paula di Restę ze sobą, pozostawiając McLaren z Lewisem i bez silników. W przypadku rezygnacji z usług Heikkiego, pojawia się duża szansa na angaż Roberta Kubicy, gdyż ponowne zwabienie Fernando Alonso lub Kimiego Raikkonena, bo o tym też się mówi, wydaje się mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe.
Podsumowanie
Plusy:
- Lewis Hamilton;
- potencjał ludzki - Lewis Hamilton nie tak dawno nazywał obecnego Mclaren "crap car", wystarczyła wiara i pare poprawek i mamy pierwszą 1-2 w kwalifikacjach do 11 wyścigu sezonu;
- Mercedes;
- Norbert Haug;
- KERS by Bosch.
Minusy:
- Martin Whitmarsh, na granicy minusa;
- kierowca w kokpicie numer 2;
- "zakłamany" skandal w Australli.
Lewis Hamilton
Lewis to wychowanek McLarena i nie widać dla niego żadnego innego teamu, w którym w przeciągu najbliższych 2-3 lat mógłby pojechać. W zeszłym roku obiecał Ronowi Denisowi, iż chce ustrzelić jeszcze dwa tytuły aby zgarnąć pomarańczowego McLarena F1 stojącego w holu centrali ekipy z Woking. Skandal w Australii, mógł zachwiać niezłomną wiarą Lewisa w zespół, jednak zwycięstwo na Węgrzech i drugie miejsce po błędzie w boksach w Walencji, to zdobycz punktowa 2x większa, niż miał do tej pory.
Zespoły McLarena i Ferrari powróciły do zwycięskich form z poprzedniego sezonu. Lewis, deklasujący swojego fińskiego kolegę z zespołu, będzie w stanie wygrać jeszcze jeden lub dwa wyścigi w tym sezonie, co będzie dla niego dobrym prognostykiem przyszłorocznych zmagań i ukoi ból jakiego doświadczał w początkowej fazie tegorocznych mistrzostw. W 2010 roku od samego początku będzie groźny i walka o tytuł będzie toczyć się miedzy czterema-pięcioma zespołami i prawie dziesiątką zawodników.
Heiki Kovalainen
Rosberg, Sutil i Kubica pukają do drzwi McLarena, i jeżeli Heikki utrzyma się w McLareniena trzeci z rzędu sezon, będzie to bardziej "zasiedzenie", niż nagroda za świetną jazdę w tym sezonie. Kovalainen odstaje od Lewisa, to nie ulega wątpliwości i podobnie jak w przypadku Nakajimy, McLaren traci cenne punkty w klasyfikacji konstruktorów. Nie mówię tutaj już o jakiejś wysokiej pozycji na koniec mistrzostw, ale każdy punkt to Bernie-dolary, a ich przyjęcia nikt nie odmówi. Jednocześnie kontrakt z Heikkim to "multi-year" kontrakt, bez konkretnej daty zakończenia współpracy, przedłużany z roku na rok, więc mogą go zwolnić z końcem 2009.
Jeżeli McLaren zdecyduje się na zmianę drugiego kierowcy, Heikki miałby kilka możliwości: Williams lub powrót do Renault, jednak znacznie pewniejszym wydawałby się transfer do serii DTM do jednego z Mercedesów. McLaren mimo wszystko idzie w górę. Ostatnie wyniki to potwierdzają, a ostatnim idiotycznym posunięciem byłoby "odstąpienie" Fina, który mógłby uszczęśliwić zespół konkurencji swoją wiedzą na temat rozwiązań i sposobu prowadzenia tegorocznego McLarena.
Renault
Francusko-brytyjska ekipa w ciągu ostatniego roku na nowo zdefiniowała zwrot "team orders". Podczas Grand Prix Singapuru, Nelson Piquet Jr, na 14 okrążeniu, wpada w poślizg i uderza w bandę na zakręcie numer 17. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kilka znaków zapytania. Fernando Alonso startował do tego wyścigu z 15 pozycji z bardzo agresywną, lekką strategią podczas pierwszego przejazdu. Dwa okrążenia po postoju Alonso następuje wypadek Piqueta, w miejscu gdzie nie ma dźwigu, który mógłby usunąć bolid bez wprowadzania na tor samochodu bezpieczeństwa. Co więcej, jak wynika z dotychczas udostępnionych materiałów, śledztwo jakie jest prowadzone, ujawniło, że przed wyścigiem Flavio Briatore, Pat Symonds i Nelson Piquet Jr rozmawiali na temat celowego wywołania fazy "SC" na torze. Według Symondsa propozycja celowego wywołania SC padła od samego Piqueta, natomiast Piquet, twierdzi, że został do tego namówiony, jeśli nawet nie zmuszony. Fakt, faktem, to Fernando Alonso był największym beneficjentem zamieszania na 14 okrążeniu i w konsekwencji wyścig wygrał, sam jak twierdzi, o aferze singapurskiej dowiedział się w momencie jej ujawnienia, tj. po zwolnieniu Nelsona Piquet z Renault, po Grand Prix Węgier. Co więcej, warunkiem nie ujawniania tej przedwyścigowej rozmowy w motorhomeie Renault w Singapurze, miało być zatrudnienie Nelsona Piquet Jr w tym sezonie, a groźba takiego "szantażu" miała wyjść od ojca Piqueta i zarazem jego managera.
Rezultaty zeszłorocznego wyścigu i samych mistrzostw najprawdopodobniej nie ulegną zmianie, jednak jest to kolejna afera w samej Formule 1 w przeciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, kolejny wątek z udziałem Renault, które o mały włos nie zostało niedopuszczone do wyścigu w Walencji. Renault nie radzi sobie tak dobrze jak dawniej, to wszystko może w dużym stopniu przyczynić się do odejścia z Formuły 1, przynajmniej jako oficjalny fabryczny zespół, zostając w F1 jedynie jako producent i dystrybutor silników, których odbiorców raczej nie zabraknie w przeciągu najbliższych 3 lat.
Powstaje pytanie o przyszłość Renault, na które sami muszą sobie odpowiedzieć we Francji, lecz pytanie o swoją przyszłość, tą najbliższą musi coraz głośniej zadawać sobie Fernando Alonso. Po swoich dwóch tytułach z rzędu, Hiszpan stracił szczęście do "dobrych" ekip. W 2009 roku najgłośniej mówi o jego ewentualnym przejściu do Ferrari, gdzie miałby partnerować Felipe Massie, co byłoby idealnym rozwiązaniem dla nowego sponsora Ferrari, hiszpańskiego banku Santander. Luca Montezemolo natomiast studzi plotki, iż jeszcze "nie czas" na Alonso w Ferrari, jednak nie wyklucza takiego transferu i z chęcią widziałby go w przyszłości w swojej ekipie, argumentując to faktem, że na rok 2010 mają kierowców "pod dostatkiem": Raikkonen, Massa, Gene, Badoer, Fisichella i pojawiło się nazwisko Schumacher, który przedłużył kontrakt z Ferrari jako "doradca" na najbliższe 3 lata.
Fernando zatem zostanie w targanym aferami i problemami Renault? Co w przypadku gdy Renault się wycofa z F1 na końcu tego sezonu? Będzie poszukiwanie nowego, kolejnego sponsora na zakup ekipy z Enstone? Nawet jeśli Renault zostanie, to czy będą w stanie zbudować konkurencyjny bolid na miarę talentu Alonso, który dodatkowo od 2 lat nie czuje żadnej presji ze strony kolegi zespołowego, deklasując Piqueta, a teraz Grosjeana. Alonso w stawce w 2010 się znajdzie - to pewne, pytanie tylko gdzie?
Wg mnie może nastąpić wymiana, prawie bezgotówkowa, Kimi do Renault + Nokia, Alonso do Ferrari + Santander.
Podsumowanie
Plusy:
- świetne silniki - przynajmniej tutaj się nie psują;
- Pat Symonds - mam nadzieję, następca Flavio;
- Alonso = jeszcze;
- Nokia???
Minusy:
- Flavio;
- wycofanie się ING;
- kiepsko wyglądające nadwozie, kiepsko jeździ - to samo u BMW;
- już nie jest minusem - Piquet Jr;
- za rok... brak gwiazdy, brak głównego dużego sponsora - Kubicy odradzam, niby sentymenty z RDD? Sentymenty w F1 nie istnieją;
- afera "crach-gate", mocno może dać się we znaki Renault, Flavio, Symondsowi i rodzinie Piquetów...
Fernando Alonso
Dwukrotny mistrz świata jak wskazują wszystkie znaki na niebie i ziemi, za rok poprowadzi jeden z bolidów Ferrari. Kilka tygodni wcześniej świat obiegła informacja jako hiszpański Santander Consumer Bank w 2009 roku zakończy współpracę z McLarenem i od 2010 roku zostanie tytularnym sponsorem ekipy z Maranello. Hiszpański sponsor plus hiszpański mistrz świata w Ferrari, spełnienie marzeń dla Santandera.
Wydaje się, że Santander wykonał "manewr wyprzedzający", dając jasny sygnał w F1, iż chcą mieć Alonso w Ferrari. W ostatnim wywiadzie, wiceprezydent Santandera ds. marketingu i komunikacji z mediami - Juan Mauel Cendoya, na pytanie dotyczące zwabienia Alonso odpowiedział przewrotnie:
Najlepszy bank na świecie, najlepszy zespół na świecie, najlepszy kierowca na świecie -- bez dwóch zdań, taka kombinacja dla sponsora jest spełnieniem marzeń.
Jednak jest coś jeszcze. McLaren Mercedes, obudził się po dwóch latach i ponownie chciałby zwabić Fernando Alonso jako partnera Lewisa Hamiltona, jednocześnie zachowując Santandera jako swojego sponsora. Manewr taki nie jest niemożliwy lecz po perturbacjach z sezonu 2007 nowy ewentualny kontrakt musiałby zawierać wiele załączników.
Romain Grosjean
Kolejny tester, który uzyskał status kierowcy wyścigowego. Francuz. Francuz w Renault. Najprawdopodobniej zachowa swoje miejsce na przyszły sezon i miejmy nadzieje poradzi sobie lepiej niż Nelson Piquet Jr. Walencja nie była idealnym torem na debiut, tego toru nikt nie zna. Belgia i Spa oraz Monza, to zupełnie inna bajka. Tam Grosjean być może pokaże nam rezultaty na miarę czołowej ósemki. Warto odnotować iż w swoim debiucie uzyskał lepszy czas jednego okrążenia w wyścigu niż Alonso, który punkty zdobył. Nadzieja i oczekiwania wobec młodego Francuza są wysokie, fakt, faktem nie są bez zasadne.
Nelsinho Piquet
Po głośnym i burzliwym rozstaniu się z Renault i Flavio jest bez pracy. Jednak ucierpiała także jego reputacja, co w wieku 24 lat nie wróży rychłego powrotu do Formuły 1. Szefowie zespołów, jednak cenią sobie zawodników, którzy nie wylewają brudów poza swoje gniazdo. Cierpi zawsze na tym zespół i jego sponsorzy stawiani w złym świetle. Dodatkowo jeszcze afera z rzekomo umyślnym rozbiciem "Renówki" w Singapurze.
Zbawieniem dla Piqueta może być jego ojciec i resztki z BMW, jednak wątpliwe byłoby aby tana Nelson, odnalazł głęboko w kieszeni wystarczające kwoty na przejęcie fabryki z Hinwil. Ostatnie doniesienia na to jednak nie wskazują. Werdykt: koniec przygody z F1.
W ramach odprawy otrzymał pozew do sądu...
Zobacz także:
• Kto gdzie, z kim i dlaczego w 2010: Przewidywana lista startowa
• Kto gdzie, z kim i dlaczego w 2010: Red Bull, Brawn, Williams, Toyota
KOMENTARZE