Tony Purnell proponuje nowe zasady przeprowadzania kwalifikacji

17.08.0400:00
Marek Roczniak
934wyświetlenia

Szef Premier Performance Division (oddziału Forda odpowiedzialnego między innymi za zespół Jaguar Racing) - Tony Purnell przedstawił ostatnio dosyć ciekawy sposób na uatrakcyjnienie kwalifikacji. Purnell proponuje zupełnie inne podejście do kwalifikacji, a mianowicie rozgrywanie dwóch 10-okrążeniowych wyścigów kwalifikacyjnych. Weekend rozpoczynałby się tradycyjnie od piątkowych treningów, po których następowałby pierwszy wyścig kwalifikacyjny. Kolejność startowa do tego wyścigu byłaby ustalana drogą losową, a w zależności od rezultatu końcowego kierowcy otrzymywaliby odpowiednią ilość punktów kwalifikacyjnych.

W sobotę byłby rozgrywany drugi wyścig kwalifikacyjny, ale tym razem kolejność startowa byłaby odwróceniem wylosowanego ustawienia na starcie do pierwszego wyścigu. Za ten wyścig także byłyby przyznawane specjalne punkty, które po zsumowaniu z punktami z piątku byłyby podstawą do wyznaczenia kolejności startowej do głównego, niedzielnego wyścigu Grand Prix i nie byłyby wliczane do klasyfikacji generalnych. W przypadku takiej samej ilości punktów kwalifikacyjnych pod uwagę byłyby brane najlepsze czasy kierowców mających po tyle samo punktów.

Główną zaletą takich kwalifikacji byłoby przyciągnięcie widzów na tor i przed ekrany telewizorów już w piątek, gdyż taki 10-okrążeniowy wyścig z pewnością byłby znacznie atrakcyjniejszy od samych treningów. Ponadto biorąc pod uwagę losową kolejność startową, oba wyścigi kwalifikacyjne obfitowałyby w bezpośrednią walkę, ponieważ niejednokrotnie zdarzałaby się sytuacja, kiedy szybszy bolid startowałby zza pleców wolniejszego. Kierowcy byliby zmuszeni do uzyskania jak najwyższej pozycji końcowej w każdym z wyścigów kwalifikacyjnych, aby zapewnić sobie jak najwyższą pozycję startową do głównego wyścigu, a że nie mogliby liczyć na przeskoczenie rywali podczas postojów w boksach, więc jedynym sposobem byłaby bezpośrednia walka na torze.

Nawet jeśli np. Michael Schumacher wylosowałby w pierwszym wyścigu kwalifikacyjnym najlepszą pozycję startową i wygrał go, to wówczas w sobotę czekałby go start z końca stawki i byłaby to z pewnością bardzo ciekawa sytuacja. Takie kwalifikacje na pewno spodobałyby się fanom Formuły 1, a kto wie, czy i nie samym kierowcom. Najszybsi kierowcy nadal mieliby największe szanse na wywalczenie najwyższej pozycji startowej, ale często zdarzaliby się różni zwycięzcy poszczególnych wyścigów kwalifikacyjnych, co byłoby mile widziane przez sponsorów zespołów, mających na ogół niezbyt wielkie szanse na zwycięstwo w głównym wyścigu.

Zaproponowane przez Purnella kwalifikacje nie są oczywiście pozbawione wad. Przede wszystkim start jest dosyć niebezpiecznym momentem, a przy nowych kwalifikacjach w trakcie jednego weekendu Grand Prix byłyby co najmniej trzy starty. Ostatnio jednak większość poważniejszych wypadków to zasługa awarii, natomiast zderzenia bolidów w trakcie bezpośredniej walki na ogół następują przy stosunkowo niewielkiej prędkości, bo na wolnych zakrętach i najwyżej kończą się uszkodzeniami spojlerów lub zawieszenia. Konieczność częstszych napraw wiąże się oczywiście z większymi kosztami, ale byłoby to z pewnością zamortyzowane przez większą liczbę widzów w piątki i soboty.

Biorąc pod uwagę trudności w uzyskaniu jednomyślnej zgody szefów wszystkich zespołów na jakiekolwiek zmiany, co doskonale widać na przykładzie ostatniej dyskusji nad zmianami w regulaminach technicznym i sportowym na sezon 2005 (do tej pory nie przedstawiono alternatywy dla propozycji FIA), proponowane przez Purnella kwalifikacje mają raczej niezbyt duże szanse na wprowadzenie w życie. Nie zmienia to jednak faktu, iż jest to ciekawa propozycja i warto jest się nad nią zastanowić.

Źródło: GrandPrix.com