Montezemolo krytykuje przepisy dotyczące opon

10.05.0500:00
Marek Roczniak
787wyświetlenia

Nie dalej jak w październiku zeszłego roku zespół Ferrari odrzucił propozycję wprowadzenia "kontrolnej opony" w Formule 1 (tylko jeden producent opon), na co zgodziły się wszystkie pozostałe zespoły. Takie rozwiązanie załatwiłoby wiele obecnych problemów, zarówno jeśli chodzi o ograniczenie testów, jak i o kontrolowanie szybkości bolidów bez wprowadzania drastycznych zmian w regulaminie technicznym, dotyczących konstrukcji bolidów. Pozwoliłoby to także najprawdopodobniej na złagodzenie konfliktu pomiędzy Ferrari i pozostałymi zespołami.

Włoska stajnia w zeszłym roku była jednak dominującą siłą w Formule 1 i bynajmniej nie zamierzała rezygnować z niemal ekskluzywnej współpracy z firmą Bridgestone. Tymczasem to właśnie ta cała ekskluzywność, czyli dostosowywanie konstrukcji opon głównie do bolidów Ferrari, spowodowała, iż coraz więcej zespołów zaczęło odwracać się od firmy Bridgestone. W 2003 roku B.A.R podpisał umowę z Michelinem, a w zeszłym roku nawet korzystający z silników Ferrari zespół Sauber stwierdził, że taka współpraca już mu nie odpowiada. Bridgestone został więc tylko z jednym zespołem regularnie przeprowadzającym testy i to w końcu musiało odbić się na wynikach.

Teraz, gdy zespół Ferrari ma problemy z nawiązaniem walki z czołówką, przynajmniej na niektórych torach, nagle Luca di Montezemolo stwierdził, że w chwili obecnej w Formule 1 zbyt wiele zależy od opon. "Przy nowych przepisach bardziej przypomina to Mistrzostwa Świata dla opon niż dla samochodów. Martwi mnie to, gdyż po pięciu wyścigach mamy bardzo konkurencyjny bolid, ale mamy wielki problem z oponami. Bridgestone spisywał się znakomicie w poprzednich latach, ale przy obecnych przepisach opony odgrywają nadmierną i z pewnością decydującą rolę. Mam nadzieję, że sytuacja ulegnie poprawie, gdyż mamy kłopoty z szybkością zarówno na pojedynczym okrążeniu, jak i na całym dystansie wyścigu".

Trudno nazwać przebieg rywalizacji w tym sezonie walką tylko pomiędzy producentami opon, gdyż zespoły korzystające z ogumienia firmy Michelin jak najbardziej rywalizują między sobą, zwłaszcza Renault, Toyota i McLaren - nikt nie jest faworyzowany. Mamy więc jak najbardziej walkę konstruktorów, ale także i producentów opon i jest to chyba zupełnie normalne. Skoro jednak Ferrari nie odpowiada już obecna sytuacja, to może najwyższa pora rozpocząć dialog z innymi zespołami. "Kontrolna opona" mogłaby rozwiązać wiele problemów...

Źródło: GrandPrix.com