Karthikeyan wciąż ma nadzieje na dalsze starty w Formule 1

Hindus przyznał, że nic nie zostało jeszcze sfinalizowane
06.01.1213:45
Mateusz Szymkiewicz
1298wyświetlenia

Narain Karthikeyan wciąż ma nadzieje, że pojawi się w tegorocznej stawce Formuły 1.

Pozostały już tylko dwa wolne miejsca, które pozwalałyby na start w inauguracyjnym GP Australii. Jeszcze tylko Williams i HRT nie ogłosiły pełnego składu kierowców. Karthikeyan mógłby znaleźć zatrudnienie w hiszpańskiej ekipie, gdyż Hindus cały czas twierdzi, że jest w stanie zaoferować pieniądze od swoich prywatnych sponsorów.

Szczerze mówiąc wszystko jest teraz trochę powolne, przez Bożonarodzeniową i noworoczną przerwę - powiedział 34-latek. Jednak mamy to za sobą, więc nasze rozmowy powinny iść do przodu, ponieważ jeszcze nic nie zostało sfinalizowane. Zostało kilka wolnych miejsc w tegorocznej stawce, więc wszystko jest otwarte. Mamy nadzieje na najlepsze rozwiązanie. Jest to kwestia wielu rzeczy, nie tylko tego czego bym chciał, więc wszystko na razie wisi w powietrzu.

Źródło: gpupdate.net

KOMENTARZE

8
oxiplegatz
06.01.2012 10:52
Odkąd go nie ma w stawce wymijanie zdublowanych kierowców stało się prostsze. I niech tak już zostanie...
Adam2iak
06.01.2012 06:30
Wyrzucą go drzwiami, to się oknem pcha...
Kamikadze2000
06.01.2012 05:40
Jeżeli ma kasę, to się go "nie pozbędziecie". ;)
aronek
06.01.2012 01:42
Kończ Waść, wstydu oszczędź...
R90
06.01.2012 01:37
Tylko nie on. Słaby kierowca w dodatku przeszkadza innym szybszym kierowcom, gdy chcą go zdublować. Temu panu mówię stanowcze NIE
Mahilda111
06.01.2012 01:25
Karthikeyan jeżeli miałby się załapać do HRT, to tylko jako piątkowy kierowca. Pewniakiem za Liuzziego jest van der Garde, który ma tyle dudków, że się nimi podciera.
jpslotus72
06.01.2012 01:08
Obecność tego rodzaju kierowców w stawce byłaby możliwa, gdyby powrócono do dawnych zasad, które pozwalały na wystawianie większej liczby zespołów i bolidów niż było miejsc startowych na torze - kwalifikacje polegały wówczas nie tylko na ustaleniu kolejności startowej, ale także na "załapaniu się" w ogóle do wyścigu (coś jak obecnie w skokach narciarskich). Ale w dzisiejszych realiach to już niemożliwe - nikogo nie byłoby stać na finansowanie zespołu, który nie miałby pewności startu w wyścigu (wszyscy wiemy, jak "skuteczna" jest obecnie "reguła 107%"). Przy dzisiejszym bogactwie chętnych (pay-driverów), nie widzę dla Karthikeyana miejsca w wyścigowym fotelu F1.
Adakar
06.01.2012 12:51
Ten facet i tak na orbicie F1 jest już przeszło 11 lat ... ktoś pamięta jeszcze jego testy z Jaguarem w 2000 ? Więc tak szybko nie zniknie... jak będzie trzeba to i Sakona jeszcze raz wykopią spod ziemi