Paul Hembery dla Wyprzedź Mnie! - "Nie baliśmy się o nasze opony!"
Dyrektor Pirelli Motorsport odpowiedział na pytania nasze pytania
03.03.1219:22
4279wyświetlenia
Zeszłoroczna jazda Sebastiana Vettela była łyżką dziegciu dla wszystkich kochających walkę koło w koło i rozstrzygania kwestii mistrzowskiego tytułu podczas ostatniego wyścigu. Zmiana dostawcy opon sprawiła jednak, że rywalizacja na dalszych pozycjach była niesamowicie ciekawa, a poszczególne wyścigi dawały nam sporo emocji.
Ekipie [color=#3c88b8]Wyprzedź Mnie![/color] udało się porozmawiać z osobą odpowiedzialną za taki stan rzeczy. Paul Hembery, dyrektor Pirelli Motorsport, pojawił się na torze podczas drugiej serii testów w Barcelonie i nie zdołał uciec przed naszymi pytaniami.
Czy jesteś zadowolony z charakterystyki tegorocznych opon?
Tak, na razie jesteśmy bardzo zadowoleni. Staraliśmy się zmniejszyć różnicę w poziomie osiągów na poszczególnych mieszankach. W zeszłym roku pomiędzy twardą, a pośrednią mieszanką różnica wynosiła 1,3-1,5 sekundy i to była za duża rozbieżność. Według tego, co widzieliśmy na testach, w tym roku różnica będzie wynosiła od 0,4 do 0,6 sekundy, a to jest to dokładnie to, czego oczekiwaliśmy. Tylne opony mają nowy profil i dają od 6-7% więcej przyczepności, co skutkuje lepszym balansem bolidu. Ekipy miały oczywiście więcej czasu, by się przygotować do sezonu i zrozumieć nowe opony. Z pewnością projekty nowych bolidów uwzględniają lepsze dostosowanie do naszych opon.
Czy w zeszłym roku byłeś przestraszony, gdy na tym etapie testów wszyscy narzekali na ogromną degradację opon?
Przestraszony? Nie, nie byłem. Wiedzieliśmy, że zmianą którą planowaliśmy sprawi nieco kłopotów, ale jest to część naszej pracy, a wierzyliśmy w wyniki naszych testów. Martwiliśmy się jednak o praktyczną stronę wszystkiego, na przykład logistykę, systemy, ale nie baliśmy się o same opony.
W takim razie musisz być dumny z siebie, że podjąłeś tak odważną decyzję o dostarczeniu agresywnych opon, co było zupełnie innym podejściem w porównaniu do poprzedniego dostawcy?
Poprzednicy mieli zupełnie inne wytyczne. Nam powiedziano byśmy zrobili to, co zrobiliśmy. Jako firma reprezentujemy Formułę 1 i zespoły, więc jesteśmy zadowoleni z tego co udało się nam osiągnąć. Oczywiście był to nasz pierwszy rok, teraz przed nami kolejny i musimy być pewni, że utrzymamy taki sam poziom, taką samą dbałość o szczegóły, jakość i profesjonalizm. Mamy nadzieję również, że wyścigi dalej będą ekscytujące, a sposób używania opon będzie częścią strategii.
Co Pirelli robi z niezużywanymi oponami po każdym GP?
Wszystkie są niszczone. Każda opona trafia do Wielkiej Brytanii, gdzie są recyklingowane w procesie produkcji cementu. Może jednak wytłumaczę dlaczego niszczymy również te opony, które nie zostały użyte podczas weekendu. Opona w Formule 1 potrzebuje bardzo mocnego przytwierdzenia do felgi. Wymagane jest to ze względu na ogromne siły podczas hamowania i trakcji w czasie jazdy. Gdy felga nie trzyma mocno opony to zaczyna się ślizgać, a przez to kierowca czuje wibracje. Gdy kierowca w nowoczesnych bolidach czuje wibracje to może uznać, że opona jest uszkodzona, bądź wystąpił inny problem. Zjedzie wtedy do boksu, a tam ekipa powie mu, że wszystko jest dobrze i może jechać dalej, jednak jego wyścig będzie już skończony. Dlatego wymagane jest tak mocne połączenie, które uzyskujemy dzięki kompresji mechanicznej i dwóm metalowym obręczom w kołnierzu opony. Poza tym używamy specjalnego kleju. Z tego powodu nie da się ściągnąć opony z felgi bez uszkodzenia jej. Może to dość drogi sposób pozyskiwania cementu, ale nie mamy innej alternatywy (śmiech).
Dlaczego niektóre opony nie mają oznakowań podczas tych testów?
To opony rozwojowe z innej fabryki. Jeśli chodzi o projekt to są takie same, ale to nasze awaryjne rozwiązanie na wszelki wypadek. W obszarze naszej głównej fabryki mieliśmy kataklizm, a jako że jesteśmy profesjonalistami to musimy mieć alternatywne rozwiązanie na wypadek takich katastrof naturalnych.
Ale ciągle używacie fabryki w Turcji?
Tak, oczywiście jej używamy.
Dołączyliście w tym roku do GT1, jakie są wasze cele w tej serii?
Mamy długą historię w wyścigach GT. Spędziliśmy wiele lat w ALMS, w Grand Am czy FIA GT. Pomimo uczestnictwa w Ferrari Challange i Maseratti Trofeo, co zostało połączone w jedną serię, stwierdziliśmy, że musimy dołączyć do nieco większej serii GT. Doszliśmy do porozumienia ze Stephanem Rathelem, promotorem FIA GT1 oraz GT3, by zaopatrywać tę serię. Jesteśmy bardzo podekscytowani powrotem do tych wyścigów. Mamy tam auta wzorowane na samochodach, w które celujemy na rynku komercyjnym, zatem jest to dla nas duża okazja do promocji.
Jakie są różnice pomiędzy oponami z GT1, a F1?
Praktycznie jedyne podobieństwo to napis Pirelli na boku opony i są również produkowane w Turcji. Poza tym to kompletnie inny produkt zaprojektowany z myślą o zupełnie innych wyścigach.
Planujecie dołączyć do innych serii po GT1?
Tak, przyglądamy się wielu mistrzostwom. Jesteśmy zainteresowani rozszerzeniem naszej aktywności w sportach motorowych. Zawsze patrzymy na rajdy, w krótkoterminowej perspektywie chcemy wrócić do WRC, ale uczestniczymy w wielu krajowych mistrzostwach na całym świecie. Jest też wiele innych okazji w USA, Azji czy Ameryce Łacińskiej, więc ciągle przyglądamy się nowym możliwościom.
Czy drugi rok w F1 będzie dla Pirelli łatwiejszy?
Oczywiście, wiemy już w jakich hotelach nocować i jak dojechać na poszczególne tory! Takie praktyczne rzeczy są już nam znane, a na przykład logistyka również będzie łatwiejsza. Planowanie różnych rzeczy nie stanowi już niewiadomej. Ale tak jak mówiłem, nie możemy spocząć na laurach i dalej musimy skupiać się na detalach, ponieważ F1 to najbardziej wymagający sport motorowy i chcemy utrzymać nasze podejście.
KOMENTARZE