Rząd Indonezji pomoże Rio Haryanto w awansie do F1 z Manorem

Kierowca zagwarantował sobie finansowe wsparcie w wysokości 15 milionów euro.
11.12.1517:35
Nataniel Piórkowski
1787wyświetlenia


Nadzieje Rio Haryanto na awans do F1 z Manorem zostały wzmocnione piętnastoma milionami euro wsparcia finansowego, zagwarantowanymi kierowcy przez rząd Indonezji.

Minister do spraw młodzieży i sportu Indonezji - Imam Nahrawi, wydał w piątek specjalne pismo, w którym ujawnił, że jego rząd wspiera Haryanto w awansie z GP do Formuły 1.

Po dyskusjach z Rio Haryanto i jego menedżmentem, jesteśmy zaszczyceni mogąc potwierdzić, że ministerstwo do spraw młodzieży i sportu Republiki Indonezji, zagwarantuje wsparcie finansowe w wysokości 15 milionów euro dla Rio Haryanto, tak by mógł rywalizować on w sezonie 2016 Formuły 1 wspólnie z zespołem Manor Marussia - możemy przeczytać w komunikacie.

Płatności na rzecz zespołu będą dokonywane w kilku transzach, w zamian za udostępnienie powierzchni reklamowej bolidów oraz strojów kierowców oraz organizację imprez, mających na celu promowanie Indonezji oraz stowarzyszonych podmiotów - dodaje oświadczenie.

Manor nie ogłosił jeszcze składu swoich kierowców na kolejny sezon. Na pozostanie w angielskim zespole liczą jego tegoroczni reprezentanci: Will Stevens i Alex Rossi. Haryanto wziął udział z Manorem w testach ogumienia Pirelli, jakie po GP Abu Zabi odbyły się na torze Yas Marina. Poproszony o komentarz w sprawie decyzji indonezyjskiego rządu, przedstawiciel stajni z Banbury odmówił komentarza.

KOMENTARZE

13
ROOK
13.12.2015 05:41
Na tym poziomie się zgadzamy, ale ja zacząłem swoją krytykę od analizy na poziomie wyżej — nawet jeśli zdarzają się wyjątki odbiegające od zasady, to nie należy popierać rozwiązań, które statystycznie przynoszą efekty gorsze lub znacznie gorsze i obciążone są znacznie większą pulą patologii. Wracając do Pietrowa, bo jego karierę śledziłem dokładniej: Ceny ropy biły rekordy, władza w Moskwie zaczęła wydawać pieniądze Rosjan (pieniądze z ich ropy, tak jak PDVSA) na kupowanie sobie różnych sukcesów, m.in. sportowych, bo ładnie to wygląda. Tu pojawił się obiecujący, ale zdecydowanie niegotowy na F1 pilot Witalij Pietrow, którego menedżerka akurat miała osobiste kontakty w światku F1, gdzie niektórzy, jak np. LRGP potrzebowali pieniędzy — dużych pieniędzy. I udało się dograć wszystkie sprawy: władza kupiła sobie medialny sukces (Putin za państwowe pieniądze osobiście poprowadził bolid F1, co dołączył do swojej kolekcji latania z żurawiami i nurkowania w Bajkale, co oczywiście umocniło jego prywatną pozycję na scenie politycznej), menedżerka i zespół otrzymali dużą kasę do wydania, a pilot przeskoczył kilka stopni kariery, do której nie był przygotowany ani sportowo, ani mentalnie. Nie był też wyselekcjonowany naturalnym sitem sportowym (tak jak my — jak byśmy się nie starali — nie zostaniemy np. gwiazdami NBA). A na koniec został pay-driverem, od którego wszyscy oczekują jedynie worka z kasą — kolejna dęta, słomiana inwestycja, kolejny słomiany miś „na miarę naszych możliwości”, gdzie nie chodzi o efektywność, tylko o przepalenie jak największej kasy. I tak to działa, gdy dysponuje się cudzymi pieniędzmi — teoretycznie może działać pięknie, w praktyce sprawdza się rzadko kiedy, głównie dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności, które przy zachowaniu zdrowych zasad zadziałałyby jeszcze lepiej. Za długo tkwię w obserwowaniu tych patologii, by móc teraz napisać coś innego… :))
bartoszcze
13.12.2015 03:19
@ROOK Wydaje mi się, że krytykujesz zasadę odnosząc się do konkretnych przypadków. Oczywiście, nic nam do pieniędzy ludzi którzy stoją za karierami van der Garde, Ericssona czy Nasra, ale czy to są pieniądze lepiej wydane niż pieniądze wydane na Maldonado? Przypuszczam, że 13 maja 2012 wenezuelskim kibicom F1 było dokładnie obojętne ile wydano na wspieranie kariery Pastora, skoro widzieli swoją flagę i słyszeli hymn. Czy gdyby z podatków (lub pieniędzy państwowych firm, wszak PDVSA nie żyje z podatków) sfinansowano starty w F1 Kubicy, Frijnsa czy Vandoorne, uważałbyś to za równie karygodne jak wspieranie kariery Pietrowa? A zaangażowanie Lotosu w polski motorsport też potępiasz? Wydaje mi się, że nie chodzi Ci o "czy", tylko o "jak".
ROOK
13.12.2015 02:44
Naprawdę na poważnie zadajesz to pytanie? Cenię sobie Twoje komenty, więc uznaję pytanie za będące z gatunku „nieprzemyślanych”… Temat-rzeka, więc w najprostszym ujęciu pomyśl, że różnica jest mniej więcej taka, jak między moim decydowaniem o wydawaniu moich pieniędzy, a moim decydowaniem o wydawaniu TWOICH pieniędzy. Po stronie wydającej to różnica jak niebo a ziemia. Swoje pieniądze wydaje się na przemyślane, naprawdę potrzebne sobie rzeczy. I nawet jeśli jest to sponsoring, to wydający stara się odnieść z tego korzyść — albo kocha danego sportowca/zespół i najmniejszy nawet sukces wynagrodzi mu wszystkie poniesione koszty (a i sam będzie doglądał, by pieniądze zostały wykorzystane jak najlepiej), albo inwestuje biznesowo i dokładnie ocenia perspektywy zwrotu. Nie muszę chyba opowiadać, że wydawanie CUDZYCH pieniędzy rządzi się zupełnie innymi prawami… Nawet po stronie „otrzymującej” są różnice. Otrzymujący wsparcie dokładnie wie, za co je otrzymuje (np. że bez dalszych sukcesów wsparcie się skończy), często sam musiał je „wychodzić” od drzwi do drzwi, więc sam najlepiej doceni tę pomoc. A wsparcie z podatków? Jest jak opłacanie kradzionymi pieniędzmi i obie strony mają tego świadomość (np. z góry zgadzasz się na mętne interesy, typu 1/3 sponsoringu wpłacasz na prywatne konta urzędników — tak powstaje „brudna wspólnota”). Pieniądze dostajesz nie tyle za sukcesy sportowe, ale za to, że kłaniasz się władzy (zarówno Maldonado, jak i Pietrow biorą udział w medialnym cyrku wspierania opcji rządowej), tym samym stając się jej maskotką, bo co? Nagle powiesz szczerze o rządzących? No i to wszystko w pakiecie robi ogromną różnicę widoczną szczególnie w sporcie, gdzie jak wspomniałem nie ma dróg na skróty — czasem można jeszcze kupić laboratoria antydopingowe i całe federacje, ale na ogół nie daje się oszukać wszystkich i w końcu lepszy wygrywa.
bartoszcze
13.12.2015 09:52
@ROOK Tak z czystej ciekawości, to w czym jest lepszy "sukces" osiągnięty za pieniądze prywatnego sponsora (rodzinnego, zaprzyjaźnionego, whatever) od sukcesu osiągniętego za pieniądze państwowego sponsora?
ROOK
13.12.2015 08:33
up: ;-) Jest jeszcze jedna poważna wada proponowanego powyżej podejścia (w F1 najczęściej stosowana jednak przez potęgi naftowe [którą — bez ropy i gazu z łupków — wciąż nie jesteśmy]). Otóż takie działania, oprócz wszystkich wyżej wymienionych wad, mają również poważne efekty antywychowawcze! Czytując rosyjskie fora F1 sam dostrzegam, jak kupowanie sobie sukcesów sportowych rodzi jeszcze jedną patologię — totalną bierność w społeczeństwie, apatię, przekonanie o własnej niemożności zrobienia niczego i konieczności biernego oczekiwania ze wszystkim na decyzję mądrego Putina (maksimum, na co byli w stanie zdobyć się kibice, to była w końcu petycja do „dobrego cara” o przedłużenie finansowania z budżetowych pieniędzy [które jednak nie nastąpiło — okres marnotrawstwa zrodził już zbyt duże problemy gospodarcze]) lub przynajmniej czekania na prywatną zachciankę któregoś z dojących państwo oligarchów w kręgach władzy. To ja już wolę podejście amerykańskie, gdzie wszystko bazuje na sukcesie prywatnym, nawet najmniejsze sukcesy są 100% własnymi sukcesami osiągniętymi własną pracą i zaangażowaniem, a nie cudzą łaską, co w konsekwencji rodzi ludzką aktywność bazującą na ogólnospołecznym przekonaniu typu: — „Mogę wszystko!” Naprawdę piękna sprawa… Wracając do Pietrowa, któremu „państwo pomogło” — wszystko, co zdziałał od kupionych sezonów 2010-2012, to było kupienie sobie za ostatnie pieniądze miejsca w DTM (sezon 2013), gdzie zdobył „zaszczytne” ostatnie miejsce i jako jedyny nie zdobył ani jednego punktu, pomimo całego systemu handicapów dla przegrywających — w sporcie nie ma dróg na skróty — że niby kupujesz i jedziesz po mistrza. Ale tylko początkujący mogą tak myśleć nie mając pojęcia o ilości rzeczy, które trzeba umieć robić równocześnie na mistrzowskim poziomie, choćby tak banalnych, jak zarządzanie oponami.
jednooki_cyklop
12.12.2015 05:28
@ROOK Od razu lepiej się czyta Twoje komentarze bez tych udziwnionych akapitów :)
ROOK
12.12.2015 01:31
[quote=""]Węgrzy pomogli, Wenezuela pomaga, Indonezja pomoże. Tylko Polakom wsparcie nie jest potrzebne :([/quote] I bardzo dobrze, bo to błędne podejście. System kupowania sobie wszystkiego rodzi patologie, przede wszystkim marnotrawstwo, łapówkarstwo i rozrost biurokracji, ale także brak wyników po drugiej stronie, bo w sporcie nie ma dróg na skróty — przekonali się o tym kiedyś naftowi szejkowie, a nie tak dawno temu naftowi Rosjanie (młody Sirotkin, któremu ojciec obiecał kupić miejsce w F1 zachowywał się w zespole jak pan świata). Jeśli nie wierzysz, to popatrz sobie na karierę sąsiada — Witalija Pietrowa z Rosji. Sam prezydent kraju mu posmarował — Witalij przez trzy sezony porozbijał się w F1 zdobywając niechlubne miano króla crasherów i przepalając w tym czasie co najmniej 50 milionów USD odebranych Rosjanom, a które wleciały na prywatne konta właścicieli Lotusa, Caterhama, Berniego oraz jego menedżerki, która mogła „uszczknąć” z budżetowych pieniędzy nawet od jednego do kilku milionów USD (chyba że z kolei sama odpalała obowiązkowe „dolę” 20% decydującym o pieniądzach Rosjan — nieprzypadkiem przecież majątek Putina jest wyceniany na kilka mld. USD). No i co z tego wszystkiego ma Rosja? (Tak jak co ma Wenezuela ze smarowania dziesiątkami milionów kariery Maldonado?) Gdy tylko pieniądze się skończyły Pietrow w trybie natychmiastowym wyleciał z F1 pozostawiając po sobie jeszcze smrodek pomówień i Fisichelli wywalonego na kilka dni przed sezonem za ekstra pieniądze Rosjanina zapłacone za miejsce na końcu stawki. Pieniądze zniknęły, a Rosjanin praktycznie od razu wylądował na wyścigowej emeryturze — każdy zespół miał do niego tylko jedno pytanie: — Ile milionów zapłaci za sezon? Naprawdę tego byś chciał w naszym wydaniu? Żeby każdemu osiągnięciu towarzyszyło gadanie, że zostało kupione? Jako wieloletni kibic F1 zdecydowanie nie życzę Polsce tego rodzaju „sukcesów”.
Kamikadze2000
12.12.2015 12:49
Mam nadzieje, że otrzyma swoją szanse. :) Za kase, czy nie, w złomie czy nie - to jednak coś zadebiutować w F1 kierowcy z tak egzotycznego dla sportu motorowego kraju. Im wiecej narodowości, tym lepiej.
marios76
12.12.2015 09:08
Węgrzy pomogli, Wenezuela pomaga, Indonezja pomoże. Tylko Polakom wsparcie nie jest potrzebne :(
mr_bean2000
11.12.2015 10:34
Smarujesz i jedziesz.
Maciek znafca
11.12.2015 09:49
No patrzcie jak te flagi mogą zmylić. Zawsze myślałem, że to Monakijczyk, który zmienił obywatelstwo na monakijskie.
bartoszcze
11.12.2015 05:12
A jak tam jego superlicencja, też rząd pomoże?
oxiplegatz
11.12.2015 04:44
No to Rio otrzyma ładne wsparcie od swojego kraju.