Busch: Las Vegas to wymarzona lokalizacja dla GP Formuły 1

Kierowca NASCAR wypowiedział się również na temat popularności F1 w USA.
29.06.1610:34
Nataniel Piórkowski
1021wyświetlenia


Zdaniem kierowcy NASCAR - Kurta Buscha, organizacja Grand Prix Las Vegas pomoże Formule 1 w umocnieniu pozycji na amerykańskim rynku wyścigów samochodowych.

Plany władz sportu zakładają debiut w kalendarzu nowego wyścigu w Nevadzie w przeciągu kilku kolejnych lat, przy czym Bernie Ecclestone zapewnia, że nie chce pozbywać się z kalendarza innej eliminacji w USA, organizowanej przez Circuit of the Americas w Austin w Teksasie.

Busch, który urodził się i mieszka w Las Vegas, sądzi, że jego rodzinne miasto jest idealną lokalizacją na nowego, kluczowego dla sportu, wyścigu Formuły 1.

Austin było jak prawdziwe amerykańskie marzenie. Budujesz tor i masz kibiców. Ta strategia się sprawdziła, ale trudno jest na jej bazie zapewnić zyski, przekonać ludzi, aby rok w rok zasiadali na trybunach. W celu uzyskania zysków z różnych źródeł potrzeba przemysłu turystycznego, a z tego właśnie znane jest Vegas. Turyści będą tam zawsze - powiedział.

Grupa, jaka pojawi się w jednym roku, może być zupełnie inna od grupy, jaka przybędzie do miasta w kolejnym roku. Słyszałem takie informacje od zarządców Las Vegas Motor Speedway. Dobrym przykładem jest sprzedaż biletów - 60% kupujących nie pochodzi z Las Vegas, Nevady czy Kalifornii. To turyści. To wzmacnia popularność i pomaga zapełnić trybuny. Umowa na organizację GP Las Vegas została prawdopodobnie podpisana na minimum pięć lat. Najpierw dojdzie do debiutu, a później cała impreza będzie stawała się coraz większa.

Busch uważa, że popularność Formuły 1 w Stanach Zjednoczonych została osłabiona poprzez negatywny wydźwięk podziału ChampCar i IndyCar oraz wzrastającego zainteresowania wyścigami NASCAR. Myślę, że możemy mówić o małej synergii, ale w tym samym czasie NASCAR wykonał kawał dobrej roboty, aby promować swoje zawody. Mamy 38 wyścigowych weekendów w roku, co tydzień na trybunach zasiada 80-100 tysięcy fanów, samochody są na torze, kierowcy są łatwo dostępni dla kibiców. To zupełnie inny system.

W przypadku NASCAR w Ameryce, fanom chodzi o samochody. Nie chcą mieszać się w jakieś porozumienia polityczne, czy w ogóle mieć problem z dostrzeżeniem zawodnika. Chcą mieć pewność, że są na torze by móc dostać autograf, a nie tylko zobaczyć jakiegoś faceta - podkreślił.