Podsumowanie sezonu 2006: Przegląd wyścigów część 3
Kluczowe momenty sezonu od Grand Prix Stanów Zjednoczonych do Grand Prix Turcji
11.11.0620:55
2756wyświetlenia
Pamiętając aż za dobrze co stało się na torze Indianapolis w 2005 roku, firma Michelin zadbała o to, aby tym razem jej opony nie sprawiły problemów w Grand Prix Stanów Zjednoczonych. Ceną za wytrzymałość były jednak słabsze osiągi i podczas kwalifikacji najszybszy kierowca na francuskich oponach, Fisichella (P3), stracił ponad sekundę do Michaela Schumachera, który z łatwością wywalczył trzecie pole position w sezonie 2006. W pierwszym rzędzie zakwalifikował się także Massa i jak można się domyślić, zespół Ferrari całkowicie zdominował wyścig na krętej wersji toru Indianapolis. Massa na starcie zdołał nawet wyprzedzić swojego partnera i prowadził do pierwszej rundy postojów, jednak było oczywiste, że prędzej czy później Schumacher będzie musiał znaleźć się z powrotem na prowadzeniu i tak też się stało. Na podium po raz pierwszy w tym roku zabrakło tymczasem Alonso, gdyż Hiszpan nie dość że nie mógł dorównać kierowcom Ferrari, to jeszcze uległ swojemu partnerowi z zespołu Renault - Fisichelli, który finiszował na trzeciej pozycji.
Tegoroczny wyścig w USA zostanie jednak najprawdopodobniej zapamiętany z powodu dwóch karamboli, w wyniku których tuż po starcie jazdę zakończyło aż ośmiu kierowców. Pierwszy zapoczątkowała kolizja kierowców McLarena: Montoya w drugim zakręcie wjechał w tył bolidu Raikkonena, następnie zaczepił o jadącego po jego prawej stronie Buttona, a Brytyjczyk o lewe tylne koło bolidu Heidfelda, co dla Niemca skończyło się serią karkołomnych akrobacji w powietrzu. Ostatnią ofiarą tego karambolu był Speed, natomiast w oddzielnej kraksie w pierwszym zakręcie zderzyli się ze sobą Webber, Klien i Montagny. Po wznowieniu wyścigu doszło jeszcze do kolizji pomiędzy Sato i Monteiro, co w połączeniu z awariami w bolidach Villeneuve'a, Albersa i Ralfa Schumachera spowodowało, że do mety dojechało tylko 9 kierowców. W tej sytuacji czwarty na mecie zameldował się Trulli i to pomimo startu z końca stawki za wymianę silnika. Włoch niewątpliwie skorzystał z przewagi opon Bridgestone na torze Indianapolis, która umożliwiła mu nawet pokonanie Alonso. Mistrz świata zdobył ostatecznie cztery punkty, a więc jego przewaga nad Schumacherem zmalała do 19 punktów, natomiast przewaga Renault nad Ferrari w klasyfikacji konstruktorów zmalała do 26 punktów. Na ostatnich trzech pozycjach punktowanych finiszowali Barrichello, Coulthard i Liuzzi. Ten ostatni pomimo jazdy na oponach Michelin zdołał pokonać Rosberga, zapewniając tym samym ekipie Toro Rosso pierwszy zarobek punktowy.
_
Ekipa Renault miała nadzieję, że po powrocie do Europy uda jej się powrócić na sam szczyt, zwłaszcza że Alonso na domowy wyścig francuskiej stajni otrzymał najnowszą specyfikację silnika RS26 V8, z jakiej na torze Indianapolis korzystał już Fisichella. Tymczasem zespół Ferrari podczas kwalifikacji do Grand Prix Francji znowu wywalczył pierwszy rząd startowy i zanosiło się na kolejne podwójne zwycięstwo włoskiej stajni. Alonso miał jednak nieco inne plany i dzięki zmianie strategii w trakcie wyścigu na dwustopową zdołał przynajmniej pokonać Massę, który podobnie jak Schumacher pojechał na trzy stopy. Tym samym Hiszpan zdobył tylko o dwa punkty mniej od Schumachera i był nadal w komfortowej sytuacji, gdyż nawet gdyby we wszystkich pozostałych do końca sezonu wyścigach był drugi, to i tak zdołałby obronić tytuł mistrzowski. Nie przeczuwał jednak zapewne, że jego zespół czeka teraz dosyć trudny okres.
Z pozostałych zespołów na torze Magny-Cours najlepiej wypadła Toyota, która od wyścigu w Kanadzie prezentowała coraz lepszą formę. Trulli i Ralf Schumacher do GP Francji zakwalifikowali się kolejno na czwartej i piątej pozycji i chociaż do mety dojechał tylko młodszy z braci Schumacherów na czwartej pozycji (Trullego z walki wyeliminowały problemy z hamulcami), to jednak dla japońskiej stajni był to dosyć udany wyścig, dający nadzieję na bardziej udaną drugą połowę sezonu 2006. Odpowiednio na piątej i siódmej pozycji finiszowali kierowcy z zespołu McLaren, w którym po wyścigu w USA nastąpiła zmiana w składzie kierowców. Montoya tydzień po wyeliminowaniu z wyścigu swojego partnera dosyć nieoczekiwanie ogłosił, iż od 2007 roku będzie się ścigał w serii NASCAR. W tej sytuacji władze stajni z Woking doszły do wniosku, że Kolumbijczyk nie będzie już odpowiednio zmotywowany i odsunęły go od startów, powierzając drugi bolid MP4-21 Pedro de la Rosie. Hiszpan swój pierwszy po ponad rocznej przerwie wyścig ukończył na siódmej pozycji, czyli o dwa miejsca niżej od Raikkonena. Kierowców McLarena rozdzielił na mecie Fisichella, zaliczając jeden z najsłabszych występów w tym sezonie, natomiast ostatni punkt zdobył Heidfeld. Mimo to zespół BMW Sauber stracił po tym wyścigu piąte miejsce w klasyfikacji generalnej konstruktorów na rzecz Toyoty. Tymczasem do mety nie dojechał ani jeden kierowca Hondy - dla Buttona był to już piąty wyścig z rzędu bez punktów.
_
Przed Grand Prix Niemiec FIA poinformowała, że używanie amortyzatorów z ruchomą masą w środku, montowanych w nosie bolidów dla poprawy przyczepności z przodu auta, jest od tej pory zabronione. Tym samym stosowany od blisko roku przez Renault system nagle stał się niezgodny z przepisami i francuska stajnia musiała się bez niego obejść. Co prawda stewardzi podczas rutynowej kontroli na torze Hockenheim orzekli, że system ten ma minimalny wpływ na aerodynamikę auta i nie powinien być zaliczony do grupy ruchomych urządzeń aerodynamicznych, ale FIA od razu podważyła decyzję swoich stewardów i do momentu rozstrzygnięcia apelacji Renault zrezygnowało z używania go. W efekcie Fisichella i Alonso do wyścigu w Niemczech zakwalifikowali się dopiero na piątej i siódmej pozycji, a ukończyli go kolejno na piątej i szóstej pozycji, ale w odwrotnej kolejności. Tymczasem zespół Ferrari odniósł drugie w tym sezonie podwójne zwycięstwo i jego szanse na dogonienie Renault wyraźnie wzrosły. Po tym wyścigu Michael Schumacher tracił już tylko 11 punktów do Alonso, a jeszcze mniej wynosiła przewaga Renault nad Ferrari.
Na najniższym stopniu podium stanął Raikkonen, jako jeden z nielicznych decydując się w tym wyścigu na trzystopową strategię. Wyraźnie mniejsza ilość paliwa w kwalifikacjach umożliwiła nawet kierowcy McLarena wywalczenie pole position i choć wyglądało to na typowy chwyt marketingowy, to jednak trzecie miejsce na mecie było dowodem na to, że warto było zaryzykować taką strategię. Kierowców Renault zdołał także pokonać Button, któremu po długiej przerwie udało się wreszcie uzyskać przyzwoity rezultat. Co prawda Honda nadal miała problemy z niezawodnością silnika i do mety nie dojechał Barrichello, ale strata niespełna 20 sekund na mecie do Ferrari napawała sporym optymizmem. Na ostatnich dwóch pozycjach punktowanych finiszowali Trulli i Klien, a więc Toyota powiększyła swoją przewagę w klasyfikacji konstruktorów nad zespołem BMW Sauber, dla którego drugi domowy wyścig w sezonie 2006 okazał się totalnym porażką. Nie dość, że Heidfeld i Villeneuve do wyścigu tego zakwalifikowali się dopiero na 14 i 16 pozycji, to jeszcze na pierwszym okrążeniu zderzyli się ze sobą i ostatecznie żaden z nich nie dojechał do mety. W dodatku Villeneuve dosyć mocno uderzył w bandę, ale wysiadł z rozbitego bolidu o własnych siłach i wszystko wydawało się być w porządku. Dwa dni później zespół ogłosił jednak sensacyjną wiadomość: Robert Kubica zastąpi w Grand Prix Węgier nie czującego się najlepiej po wypadku na torze Hockenheim mistrza świata z 1997 roku! W Polsce zapanowała wielka euforia...
_
Kubica do swojego debiutanckiego wyścigu F1 - Grand Prix Węgier - zdołał zakwalifikować się w pierwszej dziesiątce, a była to głównie zasługa wpadek pretendentów do tytułu mistrzowskiego. Alonso już w piątek dorobił się kary, próbując odegrać się na jednym z kierowców testowych, który w jego opinii celowo przyblokował go na jednym z okrążeń. W dodatku okazało się, że Hiszpan wyprzedził innego kierowcę przy powiewających żółtych flagach i za oba przewinienia stewardzi postanowili doliczyć mu dwie sekundy kary do najszybszego okrążenia w każdym z bloków kwalifikacji. Michael Schumacher miał mieć więc bardzo ułatwione zadanie, ale w sobotę wyprzedził kilku kierowców po wstrzymaniu treningów z powodu awarii silnika w bolidzie Buttona, czyli przy wywieszonej czerwonej fladze, za co spotkała go dokładnie taka sama kara jak Alonso. W tej sytuacji obaj kierowcy do wyścigu na torze Hungaroring musieli wystartować odpowiednio z 11 i 14 pozycji. Kubica skorzystał także z kary nałożonym na Buttona za wymianę silnika i czekał go start z 9 pozycji, a tymczasem pole position drugi raz z rzędu wywalczył Raikkonen.
Pierwszy wyścig okazał się dla Kubicy dosyć dużym wyzwaniem, gdyż został rozegrany w bardzo trudnych warunków pogodowych. Polak miał za sobą tylko jedne testy na mokrym torze i to jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, tak więc jazda w trudnych warunkach sprawiła mu trochę kłopotu. Efektem były dwa poślizgi, w tym drugi zakończony uderzeniem w bandę i koniecznością wymiany przedniego skrzydła, ale kiedy Krakowianin wpadł już w dobry rytm, był w stanie wyprzedzać znacznie bardziej doświadczonych od siebie kierowców i wyścig ukończył na siódmej pozycji. Później został co prawda zdyskwalifikowany za niedowagę bolidu, gdyż zbyt długo jechał na pośrednich oponach, które za bardzo się starły i straciły na wadze kilka kilogramów, jednak nie zmieniało to faktu, że jak na panujące warunki i małe doświadczenie wypadł bardzo dobrze. Wyścig wygrał tymczasem Button, odnosząc tym samym upragnione, pierwsze zwycięstwo w F1 po ponad stu startach. Brytyjczyk pomimo startu z 14 pozycji przez cały wyścig był bardzo szybki i zdołał uniknąć kłopotów, czego nie mogli na przykład powiedzieć Raikkonen, Alonso i Michael Schumacher.
Zdobywca pole position i początkowy lider wyścigu, Raikkonen, w wyniku nieuwagi wpadł na Liuzziego na 26 okrążeniu i wylądował na poboczu z roztrzaskanym przodem bolidu. Alonso pomimo całkowitego zdominowania pierwszej połowy wyścigu, co było głównie zasługą przewagi pośrednich opon Michelin nad Bridgestone'ami, odpadł z walki z powodu problemów ze śrubą mocującą koło tuż po swoim drugim postoju. Schumacher natomiast po kolizji z Fisichellą musiał wymienić przednie skrzydło, ale i tak miał szansę na odrobienie co najmniej pięciu punktów do Alonso. Nie chciał jednak za żadne skarby przepuścić w końcówce wyścigu znacznie szybszych od siebie kierowców jadących już na zwykłych oponach, co skończyło się kolizją z Heidfeldem i odpadnięciem z walki, chociaż dyskwalifikacja Kubicy spowodowała, że Schumacher ostatecznie został sklasyfikowany na ósmej pozycji, a więc jego przewaga nad Alonso zmalała do 10 punktów. Na podium obok Buttona stanęli tymczasem de la Rosa i Heidfeld - dla Hiszpana było to pierwsze podium w karierze, natomiast Heidfeld zapewnił pierwsze podium fabrycznej stajni BMW. Ze wszystkich zespołów na Węgrzech najlepiej wypadła Honda, jako że czwarty na mecie zameldował się Barrichello. Brazylijczyk byłby zapewne na podium, gdyby nie start na pełnych oponach deszczowych, ale i tak nie było co narzekać. Ponadto punkty zdobyli Coulthard, Ralf Schumacher i Massa. Po tym wyścigu przewaga Renault nad Ferrari w klasyfikacji konstruktorów wynosiła 7 punktów.
_
W Grand Prix Turcji zespół Ferrari miał dogodną okazję do odniesienia trzeciego podwójnego zwycięstwa w tym sezonie, zwłaszcza że kilka dni wcześniej Międzynarodowy Sąd Apelacyjny FIA podtrzymał decyzję o zakazie stosowania amortyzatorów z ruchomą masą, z których zespół Renault korzystał do GP Francji włącznie. Pole position po raz pierwszy w karierze zdobył Massa. Tuż za Brazylijczykiem uplasował się Michael Schumacher, natomiast Alonso i Fisichella musieli zadowolić się drugim rzędem startowym. W wyścigu plany Ferrari pokrzyżowała jednak wizyta na torze samochodu bezpieczeństwa po tym, jak bolid Liuzziego zatrzymał się po poślizgu w niebezpiecznym miejscu. Włoska stajnia postanowiła wówczas wezwać do boksów swoich obydwu kierowców w tym samym momencie i przez to Schumacher stracił drugie miejsce na rzecz Alonso, ponieważ musiał odczekać kilka sekund, aż mechanicy najpierw obsłużą Massę. Niemiec miał potem szansę na odzyskanie drugiego miejsca podczas drugiej rundy postojów, ale popełnił błąd w ósmym zakręcie i stracił cenne sekundy. Mimo to do końca wyścigu próbował wyprzedzić Alonso i zabrakło mu dosłownie kilkunastu metrów, gdyż obaj wpadli na metę niemal równocześnie. Ostatecznie Alonso powiększył swoją przewagę do 12 punktów, a tymczasem Massa odniósł pierwsze zwycięstwo w karierze.
Kolejno na czwartej i piątej pozycji finiszowali zdobywcy czołowych miejsc w Grand Prix Węgier - Button i de la Rosa, a dopiero szósty na mecie zameldował się Fisichella. Włoch tuż po starcie wpadł w poślizg w pierwszym zakręcie i został uderzony przez innego kierowcę, więc musiał zjechać do boksów po nowe przednie skrzydło. W tej sytuacji szóste miejsce było i tak niezłym osiągnięciem, ale zespół Renault nie mógł być tym usatysfakcjonowany, bowiem jego przewaga nad Ferrari w klasyfikacji konstruktorów zmalała po tym wyścigu do zaledwie dwóch punktów. Na ostatnich pozycjach punktowanych finiszowali Ralf Schumacher i Barrichello. Tymczasem dla Kubicy drugi start w F1 nie okazał się zbyt udany, zresztą cała ekipa BMW Sauber wypadła bardzo słabo w Turcji, co jak się później okazało było głównie spowodowane wybraniem złych opon na wyścig. Tym niemniej Polak drugi raz z rzędu zakwalifikował się w pierwszej dziesiątce i nie zawdzięczał już tego ukaraniu innych kierowców, a w wyścigu do pierwszych postojów w boksach jechał na szóstej pozycji. Dopiero później zaczął mieć problemy z dotrzymaniem kroku innym kierowcom i ostatecznie wyścig ukończył na 12 pozycji - o dwa miejsca wyżej od Heidfelda, który na pierwszym okrążeniu wpadł na Fisichellę i musiał wymienić przednie skrzydło, a potem był tak wolny, że jego strata do lidera wyniosła na koniec wyścigu dwa okrążenia.
KOMENTARZE