Jakub Maciejewski mistrzem PESCP

Ostatnia runda wyłoniła tegorocznego triumfatora.
16.01.2410:38
Łukasz Godula
400wyświetlenia

Nowym mistrzem Porsche Esports Sprint Challenge Poland został Jakub Maciejewski. Zawodnik Drago Racing dokonał tego, zdobywając niemalże pełną pulę punktów podczas ostatniego dnia wyścigowego we włoskiej Monzy.

Od samego początku można było się spodziewać, że ostatnia runda sezonu 2023 będzie niezwykle ekscytująca. Tor w Monzy znany jest z tego, że generuje ogromne możliwości walki z rywalami, a na dodatek między dwoma kandydatami do tytułu było zaledwie sześć punktów różnicy.

Najlepszy czas w kwalifikacjach uzyskał Jakub Maciejewski (Drago Racing), a obok niego w pierwszym rzędzie ustawił się jego główny konkurent, lider klasyfikacji generalnej przed tą rundą Jerzy Glac (Williams Esports Academy). Za nimi ponownie świetnym czasem popisał się Jakub Kwiatkowski (Grid-and-go.com eSports).

Maciejewski nie musiał się przejmować swoimi rywalami na starcie. Kwiatkowski od razu przystąpił do ataku i po przepychance z Glacem awansował na drugie miejsce. Przed obrońcę tytułu wskoczył również Mateusz Łuczak (Apex One Black). Walka wewnątrz peletonu pozwoliła Maciejewskiemu na ucieczkę na ponad półtorej sekundy już na drugim okrążeniu.

Tak różowo nie było u Glaca. Szeroki wyjazd na żwir wspólnie z Łuczakiem sprawił, że zawodnik akademii Williams Esports spadł na koniec pierwszej dziesiątki i musiał później mozolnie wspinać się w tabeli.

Na szóstym okrążeniu wiceliderem został kolega zespołowy Glaca Kamil Grabowski - Kwiatkowski przyciął pierwszą szykanę broniąc się przed drugim kierowcą Williams Esports Academy i następnie musiał karnie przepuścić kolejnych rywali włączając się do stawki przed Glacem.

Dwójka ta jechała bok w bok na początku siódmego kółka aż dla reprezentanta Grid-and-go.com eSports nie było miejsca na asfalcie na wyjściu z drugiej szykany.

Prowadzący peleton Grabowski wyraźnie tracił tempo względem lidera całego wyścigu. To pomagało jednak Glacowi, po ósmym okrążeniu był już bardzo blisko za trójką Apex One - Łuczakiem, Danielem Librontem oraz Konradem Żerebcem.

Początek dziesiątego okrążenia wiązał się z próbą ataku Łuczaka na Grabowskiego. Miałby on większą szansę na powodzenie gdyby nie wchodzący między nich „na trzeciego” Libront, który jeszcze przestrzelił dohamowanie. Dwójkę Williamsa dzielił od siebie już tylko duet Apex One.
Zespołowa, niezwykle defensywna jazda Grabowskiego pozwalała dojechać do prowadzonej przez niego grupy kolejnym zawodnikom. Glac próbował wykorzystać sytuację do wyprzedzenia Żerebca, ale zgodnie z zasadą „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” po nieudanym ataku przed lidera klasyfikacji generalnej wyszedł Kwiatkowski.

Łuczak, mający do pomocy Żerebca, w końcu uporał się z Grabowskim. Gdy za nim znalazł się Glac, to oddał mu swoją pozycję praktycznie natychmiast. To jednak sprawiło, że wpadł on w zasięg Kwiatkowskiego i po uślizgu tylnej osi wyprzedził go także Libront. Próbował tego dokonać także Nikodem Wierzbicki (Drago Racing 69). Był on lepiej ustawiony do zakrętu zamykając niejako drzwi dla Grabowskiego, który skończył na żwirze i wrócił na tor na dziesiątym miejscu.
Glac awansował na trzecim miejscu, po tym jak kontrolę nad swoim Porsche stracił po lekkim puknięciu Żerebiec. Jeden obieg toru w Parku Królewskim później i Glac zaryzykował walkę bok w bok z Łuczakiem na dojeździe, a także bezpośrednio w drugiej szykanie. Taka jazda na wąskim kawałku asfaltu była ryzykowna. Glac zapłacił za to bardzo dużo - zawinął się na przodzie auta Łuczaka obracając się i wypadając poza pierwszą dziesiątkę. Ostatecznie dotychczasowy lider klasyfikacji generalnej był sklasyfikowany jako dopiero osiemnasty.

Tym wszechobecnym chaosem nie musiał się przejmować Jakub Maciejewski. Simracer Drago Racing prowadził od startu do mety, gdzie pojawił się prawie dwanaście sekund wcześniej niż Mateusz Łuczak, a także Konrad Żerebiec, Daniel Libront i Nikodem Wierzbicki.

Pole position do ostatniego wyścigu sezonu przypadło Adamowi Kotarskiemu (IMPULSE RACING). Od razu zjechał do wewnętrznej by przyblokować potencjalne manewry Patryka Werbowego (SimracingDream Team). Przed wejściem w pierwszą szykanę Kotarski i Werbowy jechali środkiem, od zewnętrznej ustawił się Grabowski, a od wewnętrznej Maciej Młynek (Netrex Grand Prix). Ten ostatni zwolnił na tyle niefortunnie, że wpadł na zawodnika SimracingDream Team, który następnie poleciał na członka akademii Williams Esports obracając go.

Młynek w taki sposób znalazł się na drugiej pozycji, ale już po dwóch zakrętach przewaga Kotarskiego wynosiła ponad półtorej sekundy. Zamieszanie ominął także Maciejewski, przez co bardzo szybko znalazł się w ścisłej czołówce. Na początku piątego okrążenia Młynek postanowił pokryć potencjalny atak Wierzbickiego, zostawiając jednocześnie miejsce ze swojej lewej strony dla nadciągającego Maciejewskiego. Drugi z kierowców Drago Racing w takiej sytuacji nawet nie kontynuował swojego manewru, tylko schował się za plecami swojego partnera z ekipy.

Lider Netrex Grand Prix nie miał na swoje nieszczęście tempa najszybszych i powoli tracił kolejne lokaty. Na piątym okrążeniu jego wyścig zakończył się kompletnie po tym jak na bandę posłał go Kwiatkowski.
Sytuacja Jerzego Glaca w mistrzostwach po pierwszym wyścigu była wyjątkowo niekorzystna, ale na sam koniec wciąż chciał pokazać konkurencji kto dyktował tempo w tym sezonie. Na dziesiątym kółku był już piąty po starcie z osiemnastego miejsca. Wtedy też Kotarski został dogoniony przez peleton Maciejewskiego. Reprezentant IMPULSE RACING nie miał szans z nowym liderem klasyfikacji generalnej, który z każdą mijającą sekundą był coraz bliżej mistrzowskiej korony.

Kotarski miał trochę większe szanse z resztą stawki. Po tym, jak stracił dwie pozycji, postanowił wesprzeć Kwiatkowskiego w jego aspiracjach do drugiej lokaty o którą walczył z Wierzbickim. Samemu później jednak stracił kolejne miejsca w tabeli.

Ostatnie okrążenie Wierzbicki i Glac rozpoczęli od przepychanki między sobą który z nich będzie trzeci. Ostatecznie górą z tego wyszedł zawodnik Williams Esports Academy.

Po raz drugi najlepszy był jednak Jakub Maciejewski. Simracer z Drago Racing zdobył siedemdziesiąt punktów na siedemdziesiąt dwa możliwe - zabrakło mu jedynie oczek za najszybsze okrążenia wyścigu, które w obu przypadkach trafiły do jego głównego konkurenta. Na mecie drugiego wyścigu za Maciejewskim zameldowali się Jakub Kwiatkowski, Jerzy Glac oraz rzutem na taśmę Nikodem Wierzbicki przed Marcinem Rybaczukiem.

Tak fenomenalna zdobycz punktowa sprawiła, że Jakub Maciejewskim został mistrzem Porsche Esports Sprint Challenge Poland z przewagą trzydziestu czterech punktów nad Jerzym Glacem. Podium sezonu uzupełnił Mateusz Łuczak z Apex One Black. Taki sam układ jest także w klasyfikacji zespołowej - Drago Racing pokonało Williams Esports Academy oraz Apex One Black.

Jakub Maciejewski (kierowca): Sezon oceniam na średni pod względem spełnienia własnych oczekiwań, błędy w kwalifikacjach sprawiały, że walczyłem o nie te pozycje, co chciałem, a tempo wyścigowe nie zachwycało. Jurek natomiast miał niesamowite tempo w wyścigu i to dało mu przewagę w tabeli przed ostatnią rundą, w której natomiast wszystko poszło po mojej myśli. Świetne kwalifikacje i tempo wyścigowe pozwoliło mi szybko odjechać i pech Jurka przy walce o drugą pozycję pozwolił mi odetchnąć. Przed drugim wyścigiem miałem przewagę, która pozwoliła mi na agresywną jazdę, dzięki której przypieczętowałem świetną rundę, zgarniając zwycięstwo w obu wyścigach i tym samym tytuł mistrza. Jeszcze raz dziękuję Jurkowi za świetną walkę o tytuł i wszystkim za wsparcie i kibicowanie.

Jerzy Glac (kierowca): Uważam, że cały sezon przebiegł dla mnie całkiem dobrze oprócz dwóch rund: pierwszej i ostatniej. Pierwsza runda odbyła się na Hockenheim, gdzie niestety w drugim wyścigu przez incydent nie ze swojej winy dostałem drive through za punkty karne. To spowodowało, że zaraz po pierwszej rundzie miałem sporą różnice do liderów generalki. Przez kolejne 4 udane rundy - z tych czterech udało mi się wygrać 3 - nadrobiłem stratę i wyszedłem na prowadzenie w generalce z minimalną przewagą. Natomiast ostatnia runda była dla mnie zdecydowanie najgorsza. Runda pod znakiem walki o tytuł z Kubą, jednak było zupełnie inaczej. Zacięta walka i rywalizacja miała miejsce… jednak z osobami, które bardziej od starcia umiejętności i przygotowania, skupiają się na pomocy koledze w osiągnięciu tytułu. Żałuję bardzo i mam spory niedosyt bo przy tym tempie wyścigowym starcie z obecnym Mistrzem mogło być ciekawym i emocjonującym doświadczeniem. Podsumowując, większość sezonu uważam za udany ale nie najlepszy. Gratulacje dla wszystkich zawodników walczących o wyniki swoje i bratnich dusz z toru.