F3: Bianchi przedstawia swoją wersję wydarzeń z Norisringu

Francuz został uderzony po sobotnim wyścigu w Norymberdze przez Stefano Colettiego
03.07.0912:16
Mariusz Karolak
2284wyświetlenia

Jules Bianchi w ostatni weekend odniósł swoje drugie zwycięstwo w tym sezonie w F3 Euro Series podczas deszczowego wyścigu na torze Norisring. Kierowca zespołu ART Grand Prix nie miał jednak zbyt wiele czasu na świętowanie triumfu, bowiem wdał się w sprzeczkę z jednym z rywali i wylądował w centrum medycznym z obolałą szczęką.

Rywalem tym był zdobywca trzeciego miejsca w sobotnim wyścigu - Stefano Coletti, który za uderzenie Francuza i tym samem złamanie Kodeksu Honorowego serii został wykluczony z udziału w całym weekendzie na Norisringu. Nie był to jednak koniec całej historii, ponieważ później w prasie zaczęły pojawiać się nieprawdziwe - zdaniem Bianchiego - wersje wydarzeń. Oto wersja kierowcy ART.

Gdy otrzymaliśmy już nasze trofea, podszedłem do Colettiego, aby mu pogratulować ukończenia wyścigu na podium. On odpowiedział mi wtedy, że miałem jedynie szczęście i dlatego wygrałem. Nie rozumiałem jego oburzenia, ponieważ zdominowałem cały wyścig, więc powiedziałem mu, żeby nie był zazdrosny, bo mistrzostwa nie zostały tak stworzone, aby to on wygrywał w każdym wyścigu. Podnieśliśmy obydwaj ton głosu, co jest normalne w takich sytuacjach i wtedy Coletti nieoczekiwanie uderzył mnie w twarz.

Szczęka mnie bolała po tym uderzeniu i udałem się do centrum medycznego na torze. Później dostałem wiadomość sms od Colettiego i prosił mnie, abyśmy raz jeszcze porozmawiali. Napisał, że wdanie się w bójkę było głupotą, bo znamy się dobrze już od dawna. Byłem wystarczająco zadowolony z ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy do momentu, gdy przeczytałem w zagranicznej prasie inną wersję zdarzeń. To był stek kłamstw i oszczerstw, czego po prostu nie mogę zaakceptować!

Owszem, powiedzieliśmy sobie kilka ostrych rzeczy nawzajem i on nie przebierał w słowach! Jednakże ja nigdy nie obraziłem jego rodziny. Szanuję rodzinę zbyt dobrze, aby posunąć się do tak złego zachowania i on o tym wie. Jego zachowanie było dla mnie bardzo zaskakujące i podszedłem do tego bardzo osobiście. Prawda tak czy inaczej wyjdzie na wierzch i tylko o to mi chodzi. Incydent miał miejsce przy świadkach, nie sprowokowałem go ani nie popchnąłem i tylko on został ukarany. Ja nigdy nie okazywałem niesportowego zachowania.

Źródło: Automoto365.com

KOMENTARZE

3
Filek
04.07.2009 07:50
Pararaparapara. Dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć co mówili goście do siebie. Tak,facet strzelił go w pysk za gratulacje? No takiego kawału nie słyszałem.
Kamikadze2000
03.07.2009 10:35
A więc Coletti troszeczkę przesadził. Wynika to pewnie z tego, że po pierwszym zwycięstwie myślał, że będzie poważnie walczył o tytuł, a jak się okazuje, teraz jest tylko "outsaiderem". Może, jak trafi do ART, będzie walczył.
Winner
03.07.2009 10:31
Na tym zdjęciu Bianchi mówi Collettiemu mocniej uderz