GP Europy okiem Jamesa Allena
Tekst ten został pierwotnie opublikowany w stałej rubryce Allena na stronie ITV-F1.com
24.08.0914:46
2285wyświetlenia
Zapraszamy do zapoznania się z wrażeniami byłego komentatora wyścigów Jamesa Allena na temat wczorajszego wyścigu o Grand Prix Europy, w którym Rubens Barrichello odniósł swoje dziesiąte zwycięstwo w Formule 1. Tekst ten został pierwotnie opublikowany w stałej rubryce Allena na stronie ITV-F1.com.
Kiedy ostatnio widzieliśmy mechaników, wybiegających z garażu, żeby pogratulować zwycięzcy? Wygrana Rubensa Barrichello to produkt niesamowitej determinacji i to nie tylko w ciągu ostatniego wyścigu, ale także w ostatnich 12 miesiącach. Było wiele okazji, kiedy mógł się poddać, zrezygnować i przejść na emeryturę, a także niepewność podczas zimy, kiedy wiele razy dzwonił do fabryki i wciąż nie miał konkretnej odpowiedzi.
We wcześniejszej fazie tego sezonu mógł wygrać, lecz z różnych powodów nie udawało się to - przykładem może być tu Barcelona. W Walencji była to jego największa szansa na wygraną i nie wypuścił jej z rąk. Był to także długo oczekiwany powrót zespołu Brawn GP do grona zwycięzców. Początkowo, głównym pretendentem do walki o tytuł był Jenson Button, ale jego forma ostatnio nieco przybladła. Dalej wygląda na konkurencyjnego, ponieważ w każdym wyścigu zbiera punkty, ale w ostatnich czterech GP zdobył ich 11 w porównaniu do 19 Barrichello i 24 Marka Webbera.
Pomimo tego, że samochód BGP001 spisywał się dobrze w Walencji, to jednak Button nie jechał wczoraj przekonywująco po niepewnym starcie. Ruszał z piątej pozycji, ale w chwilę potem stracił dwa miejsca na rzecz Rosberga i Raikkonena, a następnie ściął szykanę i musiał oddać miejsce Webberowi. Przez chwilę walka o punkty nie wyglądała zbyt różowo, ale pomocna okazała się awaria silnika w bolidzie Vettela, a ponadto Button dzięki lepszej końcówce wyścigu (najlepszy czas na supermiękkich oponach) przeskoczył Webbera i ostatecznie zajął siódmą pozycję, podobnie jak w Budapeszcie.
Podczas czterech ostatnich wyścigów Button ciężko pracował na każdy punkt, a przed nim kolejny wyścig - Grand Prix Belgii - gdzie bolidy Bawna mogą znów nawiedzić stare problemy z poprawnym rozgrzewaniem opon, jakie uwidoczniły się w czerwcu i lipcu. W Walencji opony spisywały się dobrze, ponieważ było bardzo gorąco, ale można odnieść wrażenie, że zespół wciąż nie wie, jak ich poprawnie używać, patrząc na sposób ich użycia w wyścigu, a mianowicie konserwatywną strategię i wybór twardszej mieszanki na pierwsze dwa przejazdy.
Pomimo tego, że Hamilton zdołał wykonać bez problemu pierwszy przejazd na miękkich oponach, to jednak nie zachęciło to Brawna do założenia takich opon na drugi przejazd. [...] W przeciwieństwie do nich, McLaren przyjął bardzo agresywną strategię i opłaciła się ona aż do czasu zamieszania w boksach, które prawdopodobnie kosztowało ich zwycięstwo. Piszę prawdopodobnie, ponieważ Rubens miał więcej paliwa niż Lewis podczas środkowej fazy wyścigu i przygotowywał się do przeskoczenia go podczas drugiej rundy postojów.
Był 3,6 sekundy za Hamiltonem, kiedy ten zjechał do boksów, natomiast Rubensowi paliwa wystarczyło na jakieś 4-5 okrążeń, a generalna zasada brzmi, że na każde dodatkowe okrążeniu, które zrobi przeciwnik, trzeba mieć około jedną sekundę przewagi. Sytuacja była więc napięta, a kiedy zespół powiedział Hamiltonowi, aby pozostał na torze, choć ten był już zdecydowany na ostatni zjazd do boksów, w zamieszaniu mechanicy nie zdążyli przygotować opon. Lewis stracił więc przez to co najmniej sześć sekund do Barrichello. [...]
Podobał mi się ten wyścig, był intrygujący. W zeszłym roku było tu bardzo nudno, ale teraz Brawn Barrichello jak i McLaren Hamiltona były bardzo blisko siebie i to spowodowało, że wyścig był właśnie intrygujący, jeśli nie spektakularny. Hamilton mocno odjechał na samym początku, wypracowując potrzebną przewagę czasową, ale Brawn miał zupełnie inną strategię i długo nie było wiadomo, kto wygra - lubię tego typu wyścigi.
Silnik Vettela znów zawiódł, przez co na ostatnie sześć wyścigów zostały mu już tylko dwa. To już czwarta awaria silnika Vettela (Webber miał jedną) i pewne jest, że Niemiec będzie miał karę obniżenia pozycji startowej o 10 miejsc w którymś z wyścigów, zatem będzie to musiało być dokładnie zaplanowane, aby szanse na tytuł były jak największe. Dla Red Bulla to był zły dzień. Tempo Sebastiana było takie, jak zaplanowali, ale Webber nie był już tak szybki, przez co zespół stracił impet. Nie zdobyli żadnego punktu i stracili 12 do Brawna w klasyfikacji konstruktorów. Spa ze swymi szybkimi zakrętami może okazać się znów "ich" torem, ale nigdy nie wiadomo też, jaka będzie tam pogoda.
Myślę, że Kimi Raikkonen znów zaliczył bardzo dobry występ w Ferrari. Jego podstawowym zadaniem było utrzymanie Rosberga za nim, który także znów był w formie. Później Kimi naciskał bardzo mocno i przez większą część wyścigu jego czasy były porównywalne do tych z przodu stawki. Ponieważ czasy okrążeń Kovalainena spadły znacznie po jego postojach, pozwoliło to Raikkonenowi na przeskoczenie kierowcy McLarena w trakcie drugiego postoju. Biorąc pod uwagę, że Ferrari już nie rozwija samochodu od czasu GP Węgier, wyczyn Raikkonena budzi podziw i rzeczywiście ostatnio jeździ on o wiele lepiej.
Kolejny wyścig będzie w Spa, gdzie zastępca Felipe Massy - Luca Badoer będzie pod presją uzyskania wyraźnej poprawy swych wyników. W Walencji ustanowił trzeci najgorszy czas okrążenia w wyścigu - był szybszy od Toro Rosso, jednak wciąż nie pokonał bariery 1:40,5, co czyni go wolniejszym od Raikkonena o 1,3 sekundy. Aby zostać w czerwonym samochodzie na Monzy i później, Badoer musi zmniejszyć tę stratę połowę. Problemem jednak jest to, że Kimi jest zawsze niesamowity w Spa. Zobaczymy, czy Red Bull także będzie tam faworytem, jednak większość sądzi, że tak.
Źródło: ITV-F1.com
KOMENTARZE