Wyścig obejrzałem, rymem opisałem: Abu Zabi 2010
Skończyło się co piękne, nostalgicznie zacznę, przyszedł okres w roku, gdy się nudzę strasznie
14.11.1021:08
11481wyświetlenia
Abu Zabi 14.11.2010
Skończyło się co piękne, nostalgicznie zacznę,
przyszedł okres w roku, gdy się nudzę strasznie,
dzisiaj miała miejsce ostatnia odsłona,
jak co roku w tym również już Formuła kona.
Abu Zabi - miejsce piękne, co przepychem ścieka,
budząc zazdrość, bez kasy zwykłego człowieka,
ten wystrój, obudowa przecież wyśmienita,
lecz czy tor kibica gdzieś za serce chwyta?
Myślę on nijaki, taki Tilko-cudak,
i chyba się za bardzo hermanom nie udał,
specyficzny, bo ma jedno takie rozwiązanie
tunelem się odbywa na tor wyjechanie.
Jeśli ktoś chce bontonów i użyć luksusu,
wśród piachu, wielbłądów, palemek, kaktusów
przyznać trzeba faktycznie, tutaj trafił dobrze,
lecz czy z emocjami jest również tak szczodrze.
Skoro o końcówkach to i Bridgestonie,
chyba przez Formułę w kłopotach nie tonie,
ale odmówili już dalszej posługi,
liczę, że to kaprys a nie jakieś długi.
Także, finał dzisiaj, z punktów tak wynika,
na czaszkę, którego z czterech zawodnika
trafi Korona, Kto Mistrzem sezonu,
ilu zawiedzionych a pasuje komu?
Mistrza od konstrukcji już z Brazylii znamy,
przytulił go Newey, co z pomysłów znany,
do dzisiaj wielu speców głowy sobie łamie,
co i czy legalnie utknęli tam dranie.
Nie pomogły kontrole, apele, protesty,
badali ten wytwór i przechodził testy
i nic, za co można chłopaków ukarać,
reszta inżynierów - ze wstydu się jarać.
I fenomen „Krzepkiego” okulał w tym roku,
pojechali potulnie z Michałem przy boku,
ten wrócił, miał nabić kasy za bilety,
ale sutek powrotu, żałosny - niestety.
Jakiś pomysł na przepis, żeby go ominąć,
namieszać mocno w stawce no a potem zginąć.
Kto wie, może teraz będzie moda taka,
Mistrzami na sezon a za rok kloaka.
Czekam złej pogody i oby tu lało,
niech wieje, by się wszystko ciągle opóźniało,
niech napięcie dojdzie do granic zenitu,
niech emocji bomba wybuchnie u szczytu.
A tu piątek i mokro, no wilgotno raczej,
więc niebo nad szybami niestety nie płacze,
odczekali aż przeschną na dobre asfalty
i zaczęli jazdę już tak nie na żarty.
Uczą się niektórzy nowego układu
bo tu nie jeździli jeszcze ani razu,
symulator nie wszystko choćby i wspaniały,
nie ma jak w realu poznawać tor cały.
Ostatni qual dzisiaj zjechali jak leci,
pierwsi dwaj pupile i Santander trzeci,
PP dla Red Bullów, jak u mnie z paleniem,
sto procent nałogu plus przyzwyczajenie.
W tym roku chłopakom mało kto podskoczył,
co dla innych ekip było piachem w oczy,
tylko parę wybryków, kiedy odpuścili
resztę w tym sezonie sami obsadzili.
Gdyby szanse, które mieli też wykorzystali
to do dzisiaj w dwóch koronach chłopcy by śmigali,
jak dla mnie to lepiej, X wciąż w przypuszczeniach,
a to obraz wyścigu diametralnie zmienia.
Sobota to cudów lub dobroczynności
i Michał i Witek dzisiaj wyżej gości
niż koledzy z zespołu, którzy do tej chwili
obu panom powyżej tyłki wyłoili.
Kto stąpa po ziemi a nie patrzy w gwiazdy,
nie uwierzy, że nagle zapomnieli jazdy,
chociaż pewnie Paolo oraz zwarta grupa
będą zawsze pisać, że ten nasz to pupa.
Albo motywacja Kubka spadła już do zera
albo fortel jakiś ich kiero boliera,
tak jakoś się składa, gdy niedźwiedź w padoku,
Robert traci formę, drugi raz w tym roku.
A i Michał dostał prezent od kolegi,
numer dwa w zespole gorzej skończył biegi,
a masz mistrzu fory by głupio nie było
że Cię blond first model przez rok ośmieszyło.
Cóż, więc dziś zostało? Tylko kalkulować
kto komu, jak kiedy, po prostu spiskować,
puści czy nie puści, czy Ferdek wytrzyma
i już nie popuści tego, co dziś trzyma.
A może brąz chłopak szyki im pomiesza,
bo nie myśli jak jeździ, zwycięża podnieta
wzorem mistrza Senny, kto mu nie pasuje,
stuknie, puknie, wypchnie albo staranuje.
Czy tak czy inaczej jeszcze tylko chwilka,
zobaczymy, kto zając, kto się wcieli w wilka,
start będzie wpływ miał na wyścigu całość
i zapewne Red Bullowców średnia wytrzymałość.
Karty mają rozdawać dwaj chłopcy Królestwa,
jednemu nie brak fantazji a drugiemu męstwa
Ferdek tylko musi do piątki się zmieścić,
wtedy w całym roku to on będzie pierwszy.
Więc straszą „Czarnym Ludem” Denis i McLaren,
uwaga, Lewisowi wolną rękę dałem,
i to jego wybór, kogo tu przepuści,
kogo z toru zmiecie a komu odpuści.
Start i pierwsze kółko, Michał się pomylił,
dołożył mu Liuzzi, Safety Cara wtrynił.
zamieszało się z przodu, lecz jeszcze bez skutku,
aby czarny konik pogrążył się w smutku.
To zjazdy do boksów - Czytaj - zła taktyka
pozbawiła tytułu z banku zawodnika,
starał się z sił całych, żółte go trzymało,
więc jechać tylko za nim Ferdkowi zostało.
Może jakieś uwagi na temat Roberta?
Za to, co dziś jechał tylko pochwał sterta.
Chociaż stracił na starcie potem zaś odrabiał,
kogo mógł wyprzedzał, Pupila zastawiał.
To samo się tyczy kolegi Witasa,
sponsorzy w boksie wpływają, lepiej niźli prasa,
i to właśnie nie McLaren a żółte Renówki
dla Ferrari przyczyną ciężkich bólów główki.
„Red Bull” chciał mieć swego i tak też się stało,
Kangura wyślizgali, bo też tak być miało,
choć Austriacy - jednak po niemiecku,
pozbawili obcego, by darować dziecku,
Moje zdanie tutaj w sumie bez znaczenia,
ale szkoda mi Marka za te poniżenia,
dwóch niestety nie może być na samej górze
także Mistrzem został, co w sponsorów chórze.
Popłakał się na koniec no, ale ze szczęścia,
puściły wszelkie nerwy i wszystkie napięcia,
mimo antypatii szczerze gratuluję,
i zespół i kierowca dziś razem świętuje.
A dublet Wielki Sukces, mają dwie korony
można spekulować czy jest zasłużony,
polski to jest zwyczaj i mus jest mu sprostać,
jak nie my to nikt inny i tak ma już zostać.
Smutny Ferdek w boksie, klapią go jak konia
ale tylko jedna jest tutaj korona,
jednak tak po prawdzie - to końcówkę miałeś,
za dużo straciłeś, chociaż odrabiałeś.
Także ludu polski, teraz powiem szczerze,
nie lokować mi kasy w żadnym Santanderze,
inwestycja zawiodła - kasa się spaliła,
dowalą procentów i to lada chwila.
Teraz na spokojnie, odrzucając wszystko
czy faktycznie dziś było cudo widowisko?
Gdyby dzisiaj, dla tytułu było bez znaczenia,
gdyby zwykłe punkty, co niewiele zmienia.
Gdyby wyścig dzisiejszy był w środku sezonu,
byłby dla mnie średni, choć nie wiem, jak komu,
zabawa z punktacją w tętnice waliła,
to matematyka dzisiaj Mistrza wyłoniła.
Nie dajcie się wkręcić, akkim Was podpuszcza,
dziś było Ściganie, że prostata puszcza,
takich sobie życzę jak huragan, burza,
ale muszę czekać - jakże mnie to wkurza.
Ta walka o miejsca i do końca prawie,
służyła wyścigowi, tej całej zabawie,
dobrze, że nie gryzę od dawna paznokci,
nie miałbym rąk dzisiaj aż do samych łokci.
A przez kogo to wszystko? Przez tych dziestu ludzi,
co to w kółko jeżdżą i im się nie nudzi,
zabierają mi moje od piątku weekendy,
matko jak nie cierpię tej zimowej przerwy.
P.S.
Teraz okres gdybań, wpuszczania w pokrzywy,
gdzie, kto będzie jeździł? Onetowskie dziwy,
od dziś wyścig prasy w spekulacji szale,
znam to od lat tylu i nie lubię wcale.
Będą kręcić kibicem, by nie było nudno,
„My wiemy najlepiej - nasze pewne źródło”
pralnia mózgów ruszy, z palca doniesienia
co czasami bywa wprost nie do zniesienia.
To ogłupia, zamazuje obraz rzeczywisty,
mącą w głowach ludziom, wpędzają w domysły,
my się podpalamy, wciągamy w ich gierki,
i trzymają nas w ręku jak marynarz bierki.
Podnoszą do góry - już wiesz doskonale,
potem cię upuszczają i nic nie wiesz wcale,
tajemnicy nie poznasz, poznać nie masz prawa,
ale na tym polega przecież ta zabawa.
Skończył się rok znowu mojej pasji życia,
co następny przyniesie to dziś tajemnica
i jak dla każdego to jej poznawanie,
tak cholernie mnie kręci, pewnie tak zostanie.
Zatem Rafaello ten sezon wytrwałem,
lepiej, gorzej, jak umiem GP opisałem,
podniosłem rękawicę i z wolą upartą
rok spisałem - nie poeta, ale zawsze autor.
KOMENTARZE