Wyścig obejrzałem, rymem opisałem: Brazylia 2012
To już ostatnia część cyklu na naszych łamach
26.11.1200:54
31301wyświetlenia
Brazylia 25.11.2012
Czas na - JEDEN - to oznacza już sezonu koniec,
teraz dojdzie do wyjaśnień, ktoś włoży koronę,
remis w punktach - gdyby nawet - też wyłonią Mistrza,
sezon taki miód na serce, radość oczywista.
Ktoś się cieszył kilka sekund, póki Glock nie puścił,
radość z twarzy łzy wnet starły, było tak a juści,
i to właśnie na tym torze, tę radość miał Massa,
potem razem zbaranieli: on, brat oraz tata.
Czy powtórzy się scenariusz? Stawiam, nie tym razem,
w piątek tekst wpisuję sobie w hazard i zabawę,
moim typem będzie Sebek na mistrza koronę,
do niedzieli zaś poczekam na słowo spełnione.
Czemu Sebek, Ktoś zapyta? Ano, bo zasłużył,
przez początek raczej słabszy Newey nam się wkurzył,
musi być to bolid „cudo” - ale bez urazy,
czy na pewno każdy w stawce tak go poprowadzi?
A sam Vettel, co u wielu wszak budzi odrazę,
zapracował na ten sukces i pomyśleć radzę,
czy gdy będąc w takim stresie, jeżdżąc w takiej presji,
to na pewno, na wiek patrząc, Bylibyście lepsi?
Stąd i żal mój do Lewisa, Sebek chwilą działa,
wścieka się czy łzę uroni emocja go wchłania,
Lewis trwa w tym dziwnym stanie, gdy czasem coś walnie,
chwilę czeka, przed obiektyw, iście teatralnie.
A najświeższy przykład, z teraz, znów łzy przed kamerą,
zapytany o swe przejście, to postawą szczerą?
Bo napiszę, nie rozumiem, był dumny wręcz z siebie,
gdy dał kopa Dennisowi, chłop był w siódmym niebie.
Teraz przyszedł czas refleksji? Rozum gdzieś zadziałał?
Właśnie to jest sednem sprawy, stąd różnica cała,
Seb impulsem robi sceny, potem się wycisza,
Lewis lubi spektakl stworzyć - co mnie nie zachwyca.
Wiem, są zdania podzielone, to życie, nie wnikam,
podtrzymuję od lat wielu opinię Patryka,
chłopak z Porsche to wyraził w zasadzie w dwóch zdaniach,
„Lewis człowiek - nie popieram, lecz talent ścigania”.
Tyle mego porównania, o ALO nie wspomnę,
jest kierowcą nieprzeciętnym - moje zdanie skromne,
ale również ma w historii - też me zadnie wtrącam,
dożo smrodu, lecz fan zwykły tego nie „powącha”.
Czas treningów, te pomijam jak żadne w tym roku,
wiem, że nic mi nie powiedzą, będą kryć się w tłoku,
pochowają wszelkie trąfy, odwrócą uwagę,
może tylko sam McLaren, ten ma prostą sprawę.
Tutaj nie ma kalkulacji, wszystkie asy w walce,
chcą pokazać Lewisowi, w jakiej jeździł „bajce”,
ale Lewis - jak sam mówi - to go nie zachwyca,
rezygnuje, chociaż z żalem z roli królewicza.
I pogoda, to zagadka najważniejsza teraz,
jak ustawić i co sprawdzać, tym grają w pokera,
nikt pewności przecież nie ma, nie każdy Horczyczak,
świetny wynik w tych treningach drogi nie wytycza.
Co z prób świetnie zapamiętam to Kimi na wczasach,
kiedy zjarał silnik do cna skończyła się praca,
inny grzałby na motorku migiem do garaży,
ten fotelik w pierwszym rzędzie, woda, jak na plaży.
Mamy już kwalifikacje, ostatnie dla wielu,
pomachamy chusteczkami więc Kobayashiemu,
i Mistrzowi i Brunona tyczy pożegnanie,
jeszcze paru jest niepewnych czy tutaj zostanie.
Lecz Kamui jako pierwszy przystąpił do kwesty,
dam ci namiar do Owsiaka, człowieka Orkiestry,
może tobie też pomoże, wszak robi za Służbę
tę od zdrowia, co miast leczyć ma wciąż weksle dłużne.
Tak czy owak w lekko mokrej atmosferze toru,
kogo jeszcze nie okradli przystąpił do boju,
i jak było w zapowiedziach począwszy od piątku,
wysłannicy pana Rona pilnują porządku.
Biją resztę, pierwsze miejsce przytula „Banita”
a na drugim ma kolegę, „Spokojnego misia”,
trzecie miejsce dla Webbera, co angielskim włada,
co wymyśli „Pepe Horner”? Rusza już zabawa.
Będą zrywać plomby tłumnie? Red Bull i Ferrari,
przecież ruch to nader prosty, już go przerabiali,
płaskie to i obrzydliwe, F1 dziś szczera,
stąd pytanie: „Chciałbyś Sebek Massę za partnera?”
Juto wyścig, jutro punkty i jutro korona,
już konkretnie się rozstrzygnie, kto, kogo pokonał,
i jak wstępnie sygnał dałem obstawiam Vettela,
myślę, że to nie ostatnia - i jego niedziela.
Rozstrzygnięte, TRZY KORONY, wyścig już za nami,
raz kolejny przed Alonso pierdyknięto drzwiami,
huk tak wielki, że łzy ciekły nawet z oczu Massy,
stopowany przez swój zespół nie mógł oddać klasy.
Jemu chwała za postawę, te wstręty wytrzymał,
podjął pracę wyrobnika a tu nie ten finał,
wyglądało to przepięknie po „zbiciu” Vettela,
a ten proszę odpracował, odbił, ot cholera.
Już skreślony był przez wielu, ALO ma koronę,
a tu wszystko się odwraca, idzie nie w tę stronę,
zaczął straty niwelować, wbrew Niektórym świetnie,
potem spuścił lekko z tonu, był pewny, tron klepnie.
W tym wyścigu od początku umieszczono wszystko,
jak w Hitchcocku, wstrząs i horror potem widowisko,
deszczyk, sucho, deszczyk znowu, pity na wariata,
i jak dla mnie nazbyt wąska znowu moja chata.
Nazwać wyścig ten wisienką, to chyba zbyt skromne,
to był owoc format gigant, zmiażdżył tortu formę,
pięknie jedzie dziś Sahara do momentu szarży,
wystarczyło cierpliwości, byłby sukces z jazdy.
Były dreszcze i łzy były i były uśmiechy,
gdy się Kimi, jak zabłądził do domu chciał śpieszyć,
lecz tak bywa jak się zechce balu w Ameryce,
wszyscy w czwartek tor zwiedzali on bary, ulice.
Pietrow uratował jeszcze kasę Caterhama,
lecz czy w teamie pozostanie wieść ciągle nieznana,
wynik brazylijskiej samby czas już podsumować,
Jenson, Fredek i Tubylec trzecie zabukował.
Sezon cały przyznać trzeba przebiegał bajecznie,
tych następnych życzę sobie takich, to koniecznie,
tylko tron jak wszystkie meble poddać renowacji,
liczę, inni w przyszłym roku włączą się do akcji.
Vettel - MISTRZ ŚWIATA
Red Bull - MISTRZ ŚWIATA
Reszta - Przegrani
P.S.
Mówią - do trzech razy sztuka, mówią - gra w trzy karty,
ten liczebnik w księgach przysłów od zawsze zawarty,
daje i mnie powód mocny, by go nie przekraczać,
czasem lepiej, nieraz gorzej - przyjemność, nie praca.
Ale nie chcę nadal drażnić oponentów rymu,
być przyczyną waśni, złości czy powodem dymu,
warto skończyć właśnie teraz po TAKIM sezonie,
a i w skórę imć Schumiego wchodzić się nie skłonię.
Kłaniam nisko po krawężnik, po tarkę i trawę,
miło było toczyć z Wami tę słowną zabawę,
choć i zgrzyt się zdarzał czasem - ale to nie szkodzi,
by dogodzić Wszystkim gustom - jam się nie urodził.
Pozdrawiam i samych takich jak ten sezonów czyniących wypieki na twarzy. A i sobie życzę, aby wreszcie ktoś wpadł na pomysł likwidacji guzika pt. „DRS” i / tu trzeba będzie wielkiej odwagi / zarzucenia pomysłu wprowadzenia „pierdzących” bolidów. Panowie TOR to nie ustęp. Wszystkim użytkownikom torów F1 podniesienia ubezpieczenia od nagłych wypadków. Nadchodzi młodość. Do Fanów Gutierreza - On może przebić wszystkich Groszków, wczesnych Lewisów, Pastorów, Kamuich, Narainów itp. „szybkich i wściekłych” ;)
Wesołej zabawy.
KONIEC
KOMENTARZE