Robin Webb opowiada o kolejnym sezonie Superleague
"Superleague Formula wchodzi teraz w interesującą fazę"
14.02.1121:45
2601wyświetlenia
Dziś na oficjalnej stronie Superleague Formula ukazał się wywiad z współzałożycielem i dyrektorem sportowym tych mistrzostw - Robinem Webbem, który opowiada między innymi o celach do realizacji w czwartym sezonie istnienia serii.
Jak wygląda obecna sytuacja w Superleague Formula?
Superleague Formula wchodzi teraz w interesującą fazę. Mamy za sobą bardzo udany rok 2010, który był naszym trzecim sezonem. Można powiedzieć, że był to nasz pierwszy pełnoprawny sezon ze względu na status mistrzostw. Dostarczyliśmy kibicom 12 rund, co oznacza 36 wyścigów (w istocie było 35, bo w Pekinie jeden odwołano ze względu na złe warunki atmosferyczne) i mieliśmy najwyższą finansową pulę nagród w motorsporcie, pomijając rzecz jasna F1.
Mieliśmy naszego pierwszego mistrza, który zarobił milion euro. Sam tytuł rozstrzygnął się dopiero w ostatnim wyścigu i różnicą zaledwie 2 oczek. Mieliśmy też najprawdopodobniej najlepszy skład kierowców w trakcie naszego pierwszego wyjazdowego wyścigu do Chin. Mamy wiele drużyn piłkarskich, torów wyścigowych, zespołów wyścigowych i kierowców, którzy chcą być częścią Superleague i czekają na swoją szansę. Zatem z mojej perspektywy Superleague Formula jest teraz w doskonałym położeniu.
Czy upadek A1GP wzmocnił lub osłabił pozycję Superleague Formula?
Kiedy mówiło się już głośno, że wyścigi A1GP są w trudnej sytuacji, mówiłem wówczas, że byłoby źle, gdyby A1 upadło. Początkowo udzie myśleli, że z Superleague Formula też tak będzie. Przykro było na to patrzeć, ale teraz z perspektywy czasu są, że to nam pomogło (...). Nastąpiła zmiana udziałowców serii, a nasz sponsor tytularny Sonangol jest bardzo zadowolony z dokonanego przez nas postępu. Muszę więc przyznać, że Superleague Formula skorzystała na tym. Jesteśmy teraz jedyną globalną alternatywą dla F1, jeśli chodzi o wyścigi samochodów jednomiejscowych.
Czy pula nagród 5 milionów euro pomaga w przyciągnięciu lepszych kierowców i zespołów?
Nagroda finansowa jest kluczowa. To pomaga naszym kierowcom, menedżerom, sponsorom i zespołom wyścigowym na uzupełnienie swoich budżetów wyścigowych. Dla przykładu: w 2010 roku zwycięski kierowca zarobił ponad 1,8 miliona euro dla swojego zespołu i menedżmentu. Rozmawiałem z Johnem Martinem i Craigem Dolbym, ich sponsorzy podjęli wielkie ryzyko w zeszłym roku, a obecnie czerpią z tego zyski. Gdzie indziej jest tak w motorsporcie, że za tobą stoi cała maszyneria public relations dużych klubów piłkarskich? John Martin miał pieniądze na starty pożyczone od rodziny i stopniowo był w stanie zwracać dług, jak tylko wygrywał za każdym razem. To było wyjątkowe doświadczenie dla jego ojca (...). Budżet Superleague Formula jest 2,5 razy mniejszy niż w GP2. Więc dla mnie pieniądze to kluczowy element tych mistrzostw.
Czy zmienił się model biznesowy Superleague Formula od pierwszego sezonu serii?
Tak. Myślę, że wszyscy nie doceniliśmy wartości marek, które udało nam się przyciągnąć do tych mistrzostw. Zaliczam do tego kierowców, który są marką sami w sobie. Rozmawiałem w zeszłym tygodniu z jednym z dyrektorów marketingowych jednego klubu piłkarskiego i on powiedział mi, że dla niego ważne jest, aby jego klub miał kierowcę, który zapewnia markę. (...) On chce używać swojego kierowcy na wszelkiego rodzaju imprezach promocyjnych, aby promować w ten sposób markę swojego zespołu. To dało im ekspozycję w krajowej i ogólnej prasie, na którą normalnie nie mogliby liczyć. Wszyscy wokoło mówili nam, byśmy nie stosowali całkowicie odwróconej stawki kierowców w drugim wyścigu, ale my tak robiliśmy i było wspaniale. Teraz jeszcze rozgrywamy wyścigi z krótkimi przerwami. To wyjątkowo stresujące dla zespołów, ale wspaniała rzecz dla telewizji i kibiców, zatem będziemy to kontynuowali w roku 2011. Musimy zapewniać rozrywkę na wszelkie sposoby.
Czy są jakieś zmiany, których możemy spodziewać się w nadchodzącym sezonie?
W roku 2011 zwiększymy nasz zasięg globalny. To jest coś, czego oczekują kluby piłkarskie i tak też chcemy my dla Superleague Formula. Poza Europą jest coraz więcej miejsc do ścigania się. Powstają tory wyścigowe w coraz większym tempie i w miejscach, gdzie normalnie nie można by sobie tego wyobrazić. Podoba nam się to. Chcemy być pierwsi w tych regionach i mieć wieloletnie kontrakty, by rozwinąć te obszary. Zatem naszym planem na rok 2011 jest 7 rund w Europie i 5 'wyjazdowych' poza tym kontynentem. Kontrakty nie są jeszcze w stu procentach podpisane, ale wierzymy, że tak będzie. Staramy się też, by mieć w stawce 20 samochodów i kilka nowych klubów oraz nowe kraje. Więcej będzie wiadomo w nadchodzących tygodniach.
Źródło: superleagueformula.com