Shnaider dementuje pogłoski na temat sprzedaży Jordana

24.05.0500:00
Marek Roczniak
1571wyświetlenia

W zeszłym tygodniu pojawiły się plotki, jakoby nowy właściciel Jordana, Alex Shnaider, chciał się już pozbyć swojego zespołu, gdyż Formuła 1 okazała się dla niego zbyt kosztowną zabawą. Pojawił się nawet rzekomy kupiec, którym miał być wspierany przez innego rosyjskiego biznesmena, Roustama Tariko, były kierowca Jordana, Eddie Irvine. Irlandczyk przechadzał się z Tariko po podaku w Monako, przedstawiając go ludziom ze świata Formuły 1, co mogło wskazywać na to, że rzeczywiście przymierza się do odkupienia stajni z Silverstone.

Tymczasem Shnaider w udzielonym w ostatnią sobotę wywiadzie zdecydowanie zaprzeczył tym doniesieniom, ale jednocześnie przyznał, że gdyby pojawiła się interesująca oferta, to by ją rozważył. "To nie prawda", powiedział agencji Reuters. "Nie chcę sprzedać zespołu, absolutnie nie. Zostałem czysto teoretycznie zapytany, czy istnieje taka możliwość, abym sprzedał zespół, na co odpowiedziałem, że wszystko jej na sprzedaż. Kupujemy firmy i sprzedajemy firmy. W końcu jesteśmy przedsiębiorstwem inwestycyjnym i jeśli ktoś zaoferuje odpowiednią sumę, możemy coś sprzedać. Jednakże nikt nie złożył mi żadnej oferty. Nie wiem skąd wzięły się te plotki".

Nie zmienia to oczywiście faktu, że zespół obecnie znajduje się w dosyć niepewnej sytuacji. Wielu wiernych pracowników odeszło po wykupieniu stajni przez Shnaidera i do tej pory nie wiadomo, jakie silniki będą napędzały projektowane obecnie przez Dallarę na przyszły sezon bolidy Midland. Shnaider zapewnia jednak, że przygotowania do sezonu 2006 postępują zgodnie z planem, a za obecny stan zespołu winny jest przede wszystkim Eddie Jordan. "Kiedy dostaliśmy zespół w swoje ręce, znajdował się w wielkim bałaganie. Jest mnóstwo rachunków do opłacenia, o których nie mieliśmy pojęcia. Wielu dostawców chciało skorzystać na zmianie kierownictwa. Wszyscy w końcu otrzymują swoją należność, ale oczywiście nie chcemy płacić nie wiadomo za co. Musimy wszystko dokładnie badać, dlaczego aż tyle kosztuje. To zupełnie normalne".

"Kupiliśmy zespół pod koniec stycznia, weszliśmy do fabryki i były tam cztery stare konstrukcje skorupowe (monocoques)", wyjaśnia Shnaider. "Nie było gotowych bolidów, nie było kierowców i nie było sponsorów. Zupełnie nic. Musieliśmy określić, jakimi dysponujemy aktywami i jakie mamy zobowiązania. Jeśli już teraz zaczniemy coś zmieniać, będzie się to jeszcze działo w imieniu Jordana, a nazwa ta zniknie w przeciągu kilku miesięcy. Po co więc trwonić na to pieniądze? W tym roku chcemy utrzymać wydatki na jak najniższym poziomie. Łatwo jest być nierozsądnym przy wydawaniu pieniędzy. Przygotowujemy się na następny rok i na to wydajemy pieniądze. Jeśli chodzi o obecny rok, nie widzę sensu inwestowania w cokolwiek".

Na koniec Shnaider wypowiedział się na temat dostawcy silników dla Midland F1 na sezon 2006. "Jesteśmy bardzo zadowoleni z Toyoty, mamy możliwość kontynuowania z nimi współpracy, ale mamy także oferty od innych producentów silników. Wydaje mi się, że już wkrótce ogłosimy, kto będzie naszym dostawcą".

Źródło: pitpass.com