Wyścig obejrzałem, rymem opisałem: Kanada 2011
"Kanada, Kanada, Któż jej nie kojarzy? W jednym roku horror, po roku ... Kto marzył?"
13.06.1112:39
9561wyświetlenia
Kanada 12.06.2011
Kanada, Kanada, Któż jej nie kojarzy ?
W jednym roku horror, po roku ... Kto marzył ?
Wściekłość, złość wzbiera na los podły, pyszny,
cóż, Robert nie pomkniesz pośród norek świszczy.
O skrzydle nic nie wspomnę jak i o Bahrajnie,
do obydwu me odczucia są aż nadto skrajne,
lecz muszę coś zaznaczyć, dziś Formuła cała
coraz częściej daje, tak zwanego ciała.
Miał Todt rządzić mądrze i iść ku lepszemu,
ja tego nie widzę, cóż zawdzięczać Jemu ?
Zamieszanie, bój o silnik, sprzeczne informacje,
coraz trudniej się połapać w tym, kto tu ma rację.
Brakuje konkretnych decyzji w rozwoju,
i co z kibicami, gdzie Oni w tym boju ?
Nas się wręcz pomija w przemysłowych gierkach,
jak się Jean nie wstydzisz spojrzeć do lusterka ?
Czyni się jakieś bagno, wojna interesów,
coraz mniej zawodów, coraz więcej stresów,
istny galimatias a cel hen za wodą,
nie mogą się panowie dograć dziś ze sobą.
Smutne jest to dla mnie, wychowanka czasów,
gdy w Polsce te zawody wychodziły z lasu,
kiedy dumą było mieć z tym coś wspólnego,
dziś mi mówią - akkim, to teatr kolego.
Gumy, co się sypia, skrzydło, co ustawką,
a przykryte wszystko pijarowską gadką,
i choć mnie też to wzburza, za starym wciąż szlocham,
odpowiadam - Panowie na złe, dobre kocham.
Ciągle wierzę mocno, jestem tego zdania,
że pogodzą wreszcie postęp z istotą ścigania,
że znajdzie się kompromis, jakiś środek złoty,
że zapału nie stracę, nie stracę ochoty.
Lecz eksperymenty też mają granicę,
gdy złe, to poddawać wręcz ostrej krytyce,
rozwiązania w tym sezonie uważam za błędne,
takie „widowisko” jak dla mnie jest zwyczajnie zbędne.
A teraz do ścigania i chrzanię ich strefy,
tak czy owak ludzie kupili bilety,
lecz z tych kilku wyścigów, które live widziałem,
by w trakcie iść na piwo ? ... Tylko raz spotkałem.
Co w mig wpada w oko ? Nowa prezentacja,
ani flagi ani kaski, malowany facial,
cokolwiek brał artysta, to towar był dobry,
niektóry do siebie wcale nie podobny.
Pierwsze marmoty za płoty, Rosberg resztę leje,
Seb z racji tytułu w znaną ścianę grzeje,
widać Merce mocne i ten tor im miły,
tylko McLareny ciut niżej zbłądziły.
Coś pykło w Perezie po treningu pierwszym,
wsiadł pewny a wyszedł dużo mniej pewniejszy,
przyczyną spotkanie z barierą w Monako,
musiał więc odpuścić, dać piątkę chłopakom.
Do łask wraca Pedro, któż jak nie weteran,
będzie skórę Piotra ratował od teraz
w Kanadzie, co przez swoją znaną specyfikę,
z niejednym w zbijaka grało zawodnikiem.
A w drugim treningu zebrał żniwo syte,
pod koniec wciąż przerwy, wpadłem już w panikę,
czy zdołają, choć trochę sprawdzić założenia ?
Co wyjazd - dzwon w ścianę, przerwa - do widzenia.
Dla odmiany czerwono, srebrny bardzo nisko,
to przyczajka, by podbić jutro widowisko ?
Dwie godziny i trochę a Merca ni śladu,
ale Fredek na pusto daje ostro czadu.
Renia dyszy i sapie i sapie i dyszy,
jakimś trafem jednak łapie się do dychy,
brawo dla di Resty, według mnie wysoko,
jak Adakar mówi, było spoko loko.
Jeszcze trening trzeci, no a później quale,
zobaczymy, Kto się czuje tutaj doskonale,
jak to będą Ci sami ? Już mnie boli głowa,
także świszcze śpijcie dobrze, bo jutro od nowa.
Rano i sobota jeszcze tyle czasu,
przez różnicę w strefach jeszcze huk zapasu,
ale przyszła 16-sta jechać znów zaczęli,
granatowo na czele, czerwień też się mieni.
Marek zrobił przerwę, prąd Mu wyłączyli,
nie spędził na torze ani jednej chwili,
Seb zrobił robotę zapakował graty,
już na qual wyjedzie w osiągi bogaty.
I tu lekka zaskoczka, tak łatwo nie było,
wreszcie Mu za tyłkiem ciaśniej się zrobiło,
dwa czarne koniki, a za nimi Marek,
Rosberg, co tak szalał szóste ma w przydziale.
Podobno, / jeśli prawda / na mokro są Macki,
ich szaman wodę widzi, a zatem chłopaki
postawili na wyścig wybitnie deszczowy,
jeśli się nie sprawdzi - szaman, nie masz głowy.
Egzorcysta Denis wspomagał ekipę,
pomagał pracować nad lepszym wynikiem,
ale się skończyło na piątym i siódmym,
a jak nie popada ? Będzie wyścig nudnym ?
Troszkę żal Force Indii, myślałem, że wleją
chłopcom od Renówki, z których lekko śmieją
się już wierni fani, zza granicznej Odry,
Nick zaczął z rozpędu, a postęp mniej godny.
Na koniec zawodów zachmurzone niebo,
i choć kropla nie spadła, to już mocno wierzą,
że będzie się działo, bo deszcz wręcz musowy,
aż nadto, gumy, mokro ale skrzydło z głowy.
Tak na marginesie, Polsat nam przyszalał,
zapowiadał GOŚCIA, SPECA, - to nie banał,
„fernando” w Swej jaźni widział już Kubicę,
a tu Kevin rozczochrany złożył im wizytę.
Zatem teraz niedziela, od rana czekanie,
aż do 19-tej zanim znów się stanie,
największą dla mnie zagadką na dzisiaj pogoda,
i dla ciebie szaman - wszak to twoja głowa.
No to szaman żyjesz, ocalona głowa,
to była nadzwyczajna niedziela szałowa,
jak pamiętam najdłuższe ściganie na świecie,
jeżeli Le Mans'a tutaj nie weźmiecie.
Start za Safety Carem, aż tak mokro było,
jeździło to srebrne, jeździło, jeździło,
wreszcie tor opuścił i zniknął gdzieś w boksach,
zaczęli szaleństwo, już startowa prosta.
Zamieszanie, kto może przebija do przodu,
i Fredek próbuje z Massa dają bobu,
Lewis też na siłę wciska się i miota,
nagle całus z bandą, skończona robota.
Pociesza, więc rodzina podobnej karnacji,
nie martw się Lewisie, Button nie ma racji,
a nawet śpiewaczka, nie ta osobista,
choć pojęcia nie ma, pociesza Lewiska.
Znowu samochodzik, jadą ścisłą grupą,
tylko Nick ma przerwę, a czemu tak głupio ?
Jak się boisz ścigać, zrób miejsce młodszemu,
z rozwoju jest bagno, Dasz radość innemu.
Teraz galimatias, powodem opony,
tor już w wielu miejscach został przesuszony,
ALO na wariata na przejściowę zmienia,
pogoda zrobiła z „Byczka” w mig jelenia.
Lunęło jak z wiadra, ciemno, nic nie widać,
sędziowie zabronili, by się dalej ścigać,
ta woda /o ironio/ na młyn Borowczyka,
i sesja plotkarska pięknie nam pomyka.
Czekam jakąś chwilę, a tych chwil wnet dwieście,
w mordę czy się zacznie ściganie nareszcie ?
Oj, cud, jest decyzja, w niebie brakło wody,
jeszcze dziesięć minut i zaczną zawody.
Niektórzy w swych bolidach na tym deszczu trwali,
Japończyk z racji nacji i Alguersuari,
Ci jako ostatni przemokli do ciała,
a Merce - namiocik, wręcz kultura cała.
Świecą znów czerwone światełka nad torem,
radość wraca w serce jam z lepszym humorem,
to, co dotąd było nie liczy się wcale,
praca znów, od nowa, wiedzą doskonale.
Zajęli pozycję sprzed przerwy wyścigu,
Renia dzięki taktyce, wychodzę z podziwu,
i bohater z Japonii, też fartem jest drugi,
który później Nickowi wyświadczy przysługi.
Zatem karuzela, nie pada. przesycha,
będą chcieli ubić Sebowego byka,
bo nudą już wieje i hymn znam na pamięć,
facet od puszczania chciałby innych zajęć.
Oj zaczął się wyścig dotąd nieprzebity,
Button jak TGV, Schumi Inter City,
odrabiał nasz Mistrzu za okres swych wpadek,
za to się należy pełny szacun, Dziadek.
A Jenson to po prostu facet wszędobylski,
mógłby nawet zbierać i klonowe listki,
bo miał czas na wszystko, na walkę i kary,
w dwa słowa to ująć ? Występ doskonały.
Przez moment miałem radość z chłopaków Bojlera,
lecz tylko przez moment, bo znowu cholera
jak tak, Pan ostrożny, a teraz szarżował,
dup, trach, poszło skrzydło i chwilkę szybował.
Co przeklinam jak zwykle, to skrzydło pieprzone,
sztuczne wyprzedanie, przez co są spaczone
nie tylko wyniki, ale jazda cała,
starczy KERS i gumy a tym skrzydłom wała.
Bo ileż ciekawiej patrzeć na ich walki,
gdy się mogą bronić, uskoczyć, ciąć tarki,
a tak jeden guzik rozwiązuje sprawę,
tak, to psuje, wręcz brudzi wspaniałą zabawę.
Ale trudno, jest radość Vetell wreszcie z tyłu,
czy słyszał Ktoś ostatnio, by gwizdało tylu ?
Kolejność odmieniona, JENSON, Seb i Marek,
choć późno to bawiłem się dziś doskonale.
Czemu „JENSON”, bo szacunek, zmusił dzisiaj Seba,
że błąd znowu zrobił a już sięgał nieba
naprawdę, że mokro, KERS takie opony,
może sprawiać, że wyścig jest w sobie spełniony.
Tyle godzin przeleciało a było wspaniale,
myślę, sam nie jestem, nie żałuję wcale
tej przerwy, oglądania „gwiazdeczek” i Gości,
tak się właśnie czuje wyścig na swej kości.
PS. Kilka uwag
1. Do Pana, co na torze pracuje mozolnie,
pamiętaj, to wyścigi, więc zanim chromolniesz
doczekaj do końca, bo może ktoś walnie,
zataczasz się, przewracasz, wyglądasz fatalnie.
2. Ja myślałem, że Kimi był u nich dżokejem,
teraz zauważam, że to przywilejem
nosić takie czapki, przez liderów w teamie,
Fredek, jak Ty się w czymś takim pokażesz rodzinie ?
3. Do Pedra uwaga. Ty w ubraniu sypiaj,
bo być może w piątek nastał nowy zwyczaj,
nie znasz dnia ni godziny a nawet minuty,
kiedy wskoczyć musisz w swój hełm oraz buty.
4. Lewis, dziś doznałeś ciut sprawiedliwości,
za ocenę człowieka, to, co tak mnie złości,
widać, że nie tylko, akkim Ci doskwiera,
mam nadzieję, że to będzie ta sądna niedziela.
5. A temat dopuszczeń ? Ma być pominięty ?
Choć nikt tak naprawdę z nas tu nie jest święty,
ale przepis, co ładny tylko na papierze,
gdzie ma swoje miejsce, że Wiecie - ja wierzę.
Taki rodzaj noża, co się ostrze chowa,
ma postraszyć słabszych, ma ich boleć głowa,
lecz się nie martw, dopuścimy, na co kara, komu ?
Ze względu na ciężką sytuację w domu.
Jak nie prestiż wyścigu, postawa w treningach,
sytuacja przed laty była zgoła inna,
kalkulator, rachunek kończył w mig zabawę,
by pojechać to musiałeś mieć MOCNĄ podstawę.
Odsunięcia jak karanie tak całkiem niedawno,
nie karali byłeś umiał wstawić gadkę ładną.
Zobaczymy tor następny, to mini Monako,
czy się również upiecze wolniejszym chłopakom.
KOMENTARZE